Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Wykłócających się uspokaja czworo konkursowiczów. Wszystkie dusiołki udało się już rozpoznać. Zachęcam kolejnych uczestników do spróbowania swoich sił w starciu:) I, oczywiście, do publicznych podpowiedzi!
Na razie dwie dzielne mediatorki starają się ugasić konkursowe spory. A że podpowiedzi językowe nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodziły, donoszę, że sześć dusiołków napisano po polsku, cztery po angielsku, trzy po rosyjsku, dwa po francusku, jeden po niemiecku, jeden po czesku, jeden po islandzku, jeden po szwedzku i jeden po węgiersku. Dodajmy, że trzy dusiołki mają mamusie, tatusiów ma szesnaście, a jeden jest niewiadomego pochodzenia...
Sztuka poprawnej wymowy czyli O bełkotaniu i faflunieniu
Podziękowania dla Dot za świetny, trudny konkurs i oczywiście za mailowe podszepty, a Współuczestnikom za mataczenia. Dziękuję też za polecanki w postaci Kowalewskiego i McCourta!
To może spróbujmy tak: na lekcjach matematyki się nie przyda, ale w życiu pozaszkolnym jak najbardziej. Ktoś, kto przeczyta nieuważnie, może pomyśleć, że tkwi tam błąd ortograficzny.
A może ktoś wie coś bliższego o 25? To piękny fragment, chciałabym go odgadnąć:) 24 też nie daje spokoju, jakbym go znała, ale w ocenach ponoć nie mam;)
27 podszeptywałam Marylkowi, może i Tobie się przyda? Panieńska klasyka. 10 dziś niewydawana, uchodzi za skażoną ideologią. Ale to niezwykle ciekawa rzecz i poznawczo bardzo wartościowa (gimnazja II RP). Rodzicielka tylko ciut-ciut młodsza niż wiek XX.
Dziękuję, coś się pomału rozjaśnia z 23. A przynajmniej taką mam nadzieję;) Autorka 12, choć miejscowa, bywała czasem dla odmiany autorką zagraniczną, a nawet autorem zagranicznym. Znana jest z kreowania niewesołych światów i niemiłych postaci. Tytuł dusiołka w bardzo wyraźnym związku z treścią konkursu.
Może ktoś szepnie słowo w sprawie 4, 22 i 23? W ramach wymiany, oprócz wyżej wymienionych, oferuję 8, 12, 18 i 19:)
Nawet dwoje:) Dziękuję!
21: fizyczne ograniczenia narratora mogą być pewną podpowiedzią. Sądzono, że na zawsze zablokują mu one drogę wzwyż. Tymczasem wywyższenia, owszem, dostąpił, i bardzo był z tego powodu zakłopotany. 27 jest po trosze matematyczna, a po trosze fantastyczna. Reprezentuje gatunek, którego w takim konkursie nie mogło zabraknąć. 28 ma liczne rodzeństwo. W tytule imię w formie nieortodoksyjnej (i złośliwej). W moich ocenach brak.
Ja również przyjmę z wdzięcznością słowo o 12. Oraz o 18, którą podobno znam;) W odpowiedzi oferuję: 1, 2, 7, 10, 11, 13, 15, 16, 17, 20, 21 i od 26 do 30;)
Bohaterowie tytułowi nie są obecni w konkursowym fragmencie. Specjalną maść na ssaki parzystokopytne rozpoznają bezbłędnie i bez pomocy nauczyciela chemii.
A jednak z Agnieszki, poddanej temu samemu oddziaływaniu, wyrósł ktoś całkiem inny. A jeszcze inny z Emilki. Bogumił i Barbara nie tworzą strategii wychowawczych, działają na wyczucie, lepiej i gorzej, dając wiele swobody, zawsze w dobrej wierze. To, że trzy efekty tego podejścia są od siebie tak kompletnie różne, wydaje mi się wspaniałym komentarzem Marii Dąbrowskiej do tajemnicy ludzkiej osobowości:)
A to ja sobie jeszcze dzienniki Dąbrowskiej zacytuję, wpis z 28 października 1935 (ortografia i interpunkcja oryginalne): "[...] wieczorem u Kossaków (Wojciech). [...] żałosne wrażenie [...]. Że też taki świat poczciwych mamutów i wsteczników zachował się gdzieś jeszcze. Nie mówiąc o inteligencji! Dość powiedzieć: Jedynym błędem rządu jest to, że »zniszczył« ziemiaństwo (?). [...] W końcu pani Kossakowa: (obaj bliźni bracia Kossakowie, Wojciech ...
Albo nieco inaczej. Jest powrót, jeśli idzie o tropienie realiów, obyczajowość, w ogóle "obraz epoki". Pod tym względem "Maria i Magdalena" jest i pozostanie niezastąpiona. Ale opisy samych relacji rodzinnych, zwłaszcza siostrzanych, w czasie kolejnych lektur próbuję pomijać. Co, oczywiście, nie jest łatwe, zważywszy charakter dzieła;)
Bohaterowie niefikcyjni? Tak, to otwiera zupełnie nowe możliwości! Pozwalam sobie dorzucić Kossaków in toto, ze szczególnym uwzględnieniem niejakiej Lilki, Marii Bzowskiej-Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Z "Marii i Magdaleny" czytanej w latach nastoletnich zapamiętałam rodzinę ogromnie zżytą i tkniętą uroczym szaleństwem. Po powrocie zastałam: A. Maniusię, despotyczną szarą myszkę (tak, nie sposób tego inaczej ująć) z wyraźnie wyczuwalną mgiełką d...
Nie było, stanowczo nie. Mnie, swoją drogą, biografia rozczarowała przegadaniem i dość topornym tłumaczeniem. Ale też, trzeba przyznać, wysoko wywindowałam oczekiwania.
Ależ bierze, bierze pod uwagę. Udzielanie się małżonka w kuchni rzeczywiście należało do rzadkości. Prawdopodobnie nigdy o tym z Milą nie rozmawiali, tylko przyjęli jako rzecz rozumiejącą się sama przez się: on pracuje poza domem, ona nie, on nie zmywa, ona tak, choć nie cierpi. Ale w momencie, gdy Gabrysia, przedstawicielka kolejnej generacji pomywaczek, przyjmuje tę zmywarkę z prawdziwą ulgą, a Mila otwarcie mówi (po tylu latach), że zmywania n...
Weto! Nie mam zmywarki:)
W kwestii parobka: No właśnie. Pracował w polu, wraz z Mateuszem przypuszczalnie, Ania z Marylą robić tego nie musiały, bo anglosaskie, farmerskie podziały pracy na kobiecą i męską były inne niż chłopskie w Mitteleuropie. Wiejska kobieta w Polsce, jak wiadomo, pracowała niejako na dwa etaty, w domu i w polu. Z tego punktu widzenia Ani i Maryli było łatwiej i, jak się zdaje, czasu miały istotnie nieco więcej niż ich polskie, chłopskie rówieśnice. ...
Szkoda, bo ja się lubię zgadzać, ogólnie biorąc. Szalenie lubię:) Człowiek to może i stworzony do pracy w pocie oblicza swego, ale Ignacy Borejko na pewno nie. On się do pracy fizycznej czuje niezdolny. Dlatego między innymi jego tyrada jest tak doszczętnie nie na miejscu. Bo choć zawiera kilka słusznych myśli (o późnokapitalistycznym przymusie wiecznego kupowania), to nijak się one mają do sytuacji, w której zostały wygłoszone. Uwaga, demagogi...
(po dojrzałym namyśle) Wiem. Narrator-bohater "Madame" Libery. We własnych oczach młody intelektualista-nonkonformista o zachwycająco ciętym języku. W rzeczywistości snob do n-tej potęgi, małoletni mędrek i zadufek. Zgiń, przepadnij!
Och, Czajko:) Tak żałuję, że przy okazji naszej pierwszej rozmowy BiblioNETkowej (bo jest pierwsza, jak mi się wydaje) nie zajmujemy tego samego stanowiska. A zgadzamy się w wielu kwestiach. Atoli urok Ignacego Borejki do nich nie należy. W tej konkretnej sytuacji zwłaszcza. Brawo Grzegorz:) W kwestii pańszczyzny: nie nie nie. "Chłopki" o niej nie mówią. Mówią o ostatnich latach XIX i o początkach XX stulecia. O nieprawdopodobnie wyczerpującej...
Wywód jest logiczny nieodparcie, ale łatwe to nie było, przysięgam:) Skandynawii domyśliłam się dzięki Łucji, że gwiazdka, to było pewne, ale dalej... Życzę mnóstwa książkowych odkryć w dniu urodzin!
A u mnie stary rok odchodził w towarzystwie Rewolucja rosyjska, ogromnej jak sama Rosja niemal i czytanej od dobrych paru miesięcy. Pipes nie jest historykiem-opowiadaczem, pod tym względem bardzo liczę na Figesa, którego Tragedia narodu: Rewolucja rosyjska 1891–1924 mam przed sobą. nie jest to zatem epos, ale wielowarstwowe i znakomicie przemyślane studium. Prawdziwa skarbnica wiedzy, w dodatku taka, która zmusiła mnie do zmiany zdania w wielu i...
Co za zaskoczenie z tym "Ogrodem", nawet przez myśl mi to nie przeszło... Że już nie wspomnę o piątce. Piątka była nie do rozszyfrowania:) Dziękuję i gratuluję zwycięzcom!
Ujmijmy to tak: 8 i 12 należy rozpatrywać razem, podobnie jak 14 i 19. Tyle że w przypadku tej pierwszej pary związek jest jeszcze ściślejszy;)
Zwróć uwagę na dźwięk rogu i zaskoczenie, że coś noworocznego wydarza się w środku zimy. To podpowiedź w sprawie przynależności etnicznej/religijnej M.-L. A może po prostu trzeba przyjrzeć się temu, czego M.-L. już nie widziała?
4: dusiołek ma charakter całodobowy. 10: dwuznacznik. To albo ci, co sami żyją marnie, albo ci, co marnym czynią życie innych. Dentystyczny uszczerbek u bohaterki też jest niejaką podpowiedzią. Nie powstał on przypadkiem...
1. Błazen - wielki mąż: Opowieść o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim
Dziękuję za zabawę i podpowiedzi, zarówno Gospodarzowi, jak Współuczestnikom:) Zwycięzcom gratulacje! Dlaczego ja, u licha, nie rozpoznałam "Szkoły narzeczonych"? Przecież ją czytałam... Dawno, bo dawno, ale jednak:(
Trzeba!:) Kwitną przy każdym czytaniu. Pełnią kolorów.
Cytatoparafraza. Z "Kwiatów polskich". A dalej: "Tu — my, tam — oni, jacyś, skądsiś, Którym zakazał ktoś przez front iść."
Jeśli 7 nadal straszy, to należy podkreślić, że pasuje poniekąd do konkursu 255.
Dawniej, jak ujął rzecz poeta, Chodzili tędy człowiek i kobieta;)
O, cóż za wspaniała apostrofa! Tak, zgadza się:) Chciałam umieścić scenę z obcięciem włosów, bo to ją pamiętałam bardzo dokładnie, nikt, kto czytał, na pewno jej nie zapomni. Ale uznałam po namyśle, że czegoś tak okrutnego nie wybiorę. Lepiej pocelebrować piękno warkoczy.
9. W rynku nie przemogła się jednak i długo stała przed kramami. Dziwna rzecz, na jeden tylko przedmiot miała ochotę tak wielką, że łzy napędzała do źrenic: na jasny, rogowy grzebień. Oczywiście nie mogła go kupić nie mając pieniędzy. Zresztą nawet jej to nie przyszło do głowy. Przyglądała mu się i stała myśląc o jednym: o tym, jak to jest, gdy matczyna ręka czesze włosy takim grzebieniem. A włosy miała J. nie takie, jak miała K., krótkie i kę...
Tak jest! Ale w Twoich ocenach nie znalazłam. Już się szykowałam do podpowiedzi;)
8. Kiedy się obudziłem, statek znów dudnił i drżał, a okno kajuty płonęło jak słońce. Babcia siedząc obok mnie rozczesywała włosy i zżymała się coś tam szepcząc. Włosów miała dziwnie dużo; pokrywały gęsto jej ramiona, piersi, kolana i spadały na podłogę, czarne, z granatowym odcieniem. Unosząc je w górę jedną ręką i trzymając je przewieszone w powietrzu, z trudem zagłębiała w grubych pasmach drewniany, rzadki grzebień; jej wargi krzywiły się, ci...
29: myślenie mityczne splata się tu z myśleniem geograficznym. Są góry i doliny, zwłaszcza jedna.
No właśnie, styl aż krzyczał, że to ta rodzicielka, ale coś nie sztymowało. Chyba mam, dziękuję.
A już myślałam...:(
O! Czy dusiołek ma tytuł kalendarzowy?
Może ktoś zechce uchylić rąbka w sprawie 21? Ponoć znam rodzica, ale nie wiem kompletnie, w którą stronę patrzeć.
Tak, 8 już mam. Najciemniej pod latarnią!
Świetnie, chyba mam. Czekam na potwierdzenie:)
Z powodu mamusi 24 nastąpiła mała rewolucja w imiennictwie polskim lat 30. Chętnie jej imię nadawano, chociaż wcześniej nie było zbyt popularne. Można powiedzieć, że do jego powrotu przyczynił się też młodszy brat dusiołka 27.
8 mam już potwierdzone. W tytule figuruje pojęcie-klucz, uzupełnione o dane kolorystyczne.
Piosenka mówi: "cóżeś ty za pani". A tytuł dusiołka wręcz przeciwnie.
Przyłączam się do apelu. A przede wszystkim królestwo za 8! Sama mam potwierdzone 1, 4, 6, 11, 16, 17, 20, 24, 25, 27, 29 i 30, więc oferuję wsparcie w tych dziedzinach.
O tak, zwłaszcza Wieczerską postaram się możliwie szybko gdzieś dorwać, bo mnie te ZMP-owskie krawaty kuszą! "Tabliczkę..." akurat czytałam w stosownym wieku i nawet przypominam sobie migawki: Liwiec-Leniwiec o głębokości ołówka, nad którym bohaterka wdycha zapach słońca (ona uważa to za ładną przenośnię, ja twierdzę, że takowy naprawdę istnieje!) i bystrego miglanca Korcikowskiego:) Zresztą oprócz "Tabliczki..." parę innych pozycji też jednak w...
"No nie, na litość bogów wszystkich, to już nawet tu, do nas, dotarł ten reklamiarsko-blurbowy bełkot, od którego warkocz dęba staje? Pora zabierać manatki, tylko dokąd uciekać i gdzie się schronić w tym oszalałym świecie?" Takie mniej więcej myśli przelatywały mi przez oszołomioną głowę, jak, nieprawdaż, race przez nocne niebo. Ufff, co za ulga!!!:D
Oj, ciasno, ciasno te warkocze splecione, nie darmo warkocz "kosą" w poezji nazywano! Na razie jestem pewna tylko ośmiu, w kilku przypadkach mam jedynie podejrzenia. Przy 27 odetchnęłam, bo od początku czekałam na ten fragment, po prostu nie mogło go zabraknąć. A ze szczególną przyjemnością powitałam moją ukochaną 29. Będzie nad czym łamać sobie głowę, u mnie akurat wcale warkoczami nieobciążoną.
Otóż to! I może właśnie dopiero człowiek dojrzały jest naprawdę gotów, żeby się rozsmakować w dobrych (!) młodzieżówkach. A to się językiem ponapawa, a to realia wyłuska, a to portrety dorosłych weźmie pod światło, bo przecież oni często są kapitalnie naszkicowani, choć przemykają w tle i głównie przeszkadzają młodym żyć;)
Ciekawe! Za sprawą Wehikułu stanę się chyba miłośniczką dawnych młodzieżówek. Chądzyńską już się zachwyciłam, co za język, co za nerw:) Mnie ta literatura niemal zupełnie ominęła, bo należałam do tych, którzy od Montgomery przeskoczyli w światy fantastyczne, a potem już od razu Flauberty, Tołstoje, różni zapomniani młodopolanie (Berent, Brzozowski), Hesse na Nietzschem jedzie i Mannem pogania. Innymi słowy: dla mnie szesnastoletniej było niemożl...
Brzmi rzeczywiście dobrze, no i te wędrujące końcówki czasowników, moje ulubione. W rodzinie nierzadko mówimy: w piwnicyś to znalazł czy na strychu?;)
Warto wiedzieć, dziękuję za tę wskazówkę:)
O tak, dziewiątka jest przepyszna, pełna cudnych cytatów ze źródeł wszelkich, od pamiętników po (jak tytuł wskazuje) książki kucharskie!
Wszystkie gorąco polecam i cieszę się, że trafią w nowe ręce!
A to dopiero cudeńko! Ogromne dzięki:) Tropiłam kakawelo w różnych wspomnieniach z epoki i opracowaniach na jej temat, przekonana, że to jakiś efemeryczny dworkowy wynalazek i nigdzie indziej się na jego ślad nie wpadnie. A tu proszę, co się okazuje: Teresa nieźle mogła wyjść na piciu kakawelo, które "jest wykorzystywane w medycynie z powodu wysokiej zawartości teobrominy, wspomagającej pracę mięśnia sercowego":)
O, jak to miło słyszeć, że po spróbowaniu kaw i herbat w konkursowych dawkach macie ochotę na dolewkę:) A któryż to dusiołek został przeczytany bez kolejki?
Raz jeszcze cała przyjemność po mojej stronie!
Trudno dociec:) Pewnie dlatego po prostu, że z racji dawności lektury mało pamiętam, nic właściwie, tylko chodzenie narratora po celi (trans-Atlantykowe wręcz) i jakieś niepowiązane z sobą migawki, o których wiem jedynie, że miały wymiar prawie etnograficzny. I za to dałam ocenę "powyżej przeciętnej". Bo jak na czwórkę coś za mało pamiętam;) A, i zapraszam na wyniki konkursu!
A oto i rozwiązanie konkursu: Rozwiązanie konkursu nr 271 pt. "Kawa, herbata (i nie tylko one) w literaturze"
Ależ wiem, wiem! Dziś będzie:)
Przez ten mariaż więzienia i opowieści pomyślałam sobie o "Pocałunku kobiety-pająka" M. Puiga. Bo przecież nie Stasiukowe "Mury Hebronu", prawda? Tamto czytałam daaawno, tej pierwszej nie, więc za żaden z tych pomysłów nie ręczę.
Pękam z dumy, że to rozszyfrowałam!:D A, w takim razie muszę wziąć pod uwagę ten mocno nieoczywisty trop. Alicja jest, oczywiście, dobra na wszystko, Chmielewska minęła mi doszczętnie, niedawno zwierzałam się nawet z tego pod recenzją Dot, która pisała o zbeletryzowanej biografii tejże.
Mam go! Henry Kuttner. Ale co? Stawiam na Twonka.
A ja tak podchodzę do całej SF i stąd właśnie problem. Lema nie liczę, Lem to gatunek literacki sam w sobie;)
Ale przecież nie Lem! Lem to być nie może!
A może Philip K. Dick? Tylko co konkretnie... Jakieś "Śniadanie o brzasku"?
Zgroza! Posprawdzałam daty urodzin i zgonów wszelkich możliwych Leiberów, Heinleinów, Asimovów, nic się nie zgadza...
Wobec tego H.G. Wells. Tylko który? Szperam w tytułach opowiadań, do radia (kryształkowego!) pasuje mi "Jajo kryształowe", ale coś mi mówi, że to punkt oparcia cokolwiek wątły;)
Zegar tyka i już tylko do jutra można nadsyłać konkursowe odpowiedzi! Jeżeli ktoś się jeszcze waha, czy się podzielić swoimi podejrzeniami w tym zakresie, niech czym prędzej przestanie:)
Hmm, to będzie pewnie Douglas Adams; więc może "Restauracja na końcu wszechświata"?
2. William Faulkner, "Intruz". Bardzo à propos moich ostatnich lektur, znów zamieszkałam na Południu za sprawą Twaina i O'Connor, same piękności:) 3. A tu poproszę o jakąś linę ratunkową. Nie wiem nawet, w jakim kierunku zerkać, spodziewam się tylko mgliście czegoś fantastyczno-naukowego, ewentualnie jakiejś opowieści niesamowitej (Mrożek, nie Mrożek)...
Masz ci los! Zaprzątnięta swoim ciepłym kubeczkiem w ogóle się nie zorientowałam, że pokątnie zastawia się na mnie wnyki;) Jak widać, trzeba mi pokazać palcem, albo zawołać. Co właśnie uczynił Paweł:) Alicja, ma się rozumieć. "Alicja w krainie czarów". A kontrkonkurs czekał na mnie od stu dni, oczywiście;)
O, jakie piękne podpowiedzi:) Tymczasem uczestników podwieczorku jest już ośmioro, w kilku wypadkach zdołali zgromadzić komplet trafień, a inni są na najlepszej ku temu drodze:)
Czas upływa, konkursowe napoje na szczęście nie stygną, przy stolikach zebrało się sześcioro amatorów, którzy zdołali już opróżnić wszystkie kubeczki, nawet te najgorętsze: 2 i 11. Pijmy więc dalej ze smakiem:)
Na razie o konkursowe filiżanki parzy sobie palce pięcioro wytrwałych zgadywaczy. Jak dotąd zdemaskowaniu opierają się tylko fragmenty 2 i 11. Zachęcam kolejnych śmiałków do dołączenia, podpowiedzi na forum mile widziane!
Na zachętę tradycyjnie garść wskazówek ogólnych. 8 dusiołków zostało napisanych w języku polskim, 3 we francuskim, 3 w angielskim, 2 w niemieckim, 2 w rosyjskim, 1 w węgierskim i 1 w norweskim. Jeśli chodzi o przynależność gatunkową, jest tu 9 powieści, 3 książki historyczne (niefikcjonalne), 2 biografie, 2 tomy wspomnień (w tym tzw. książka o książkach), 1 opowiadanie, 1 wiersz (oczywiście), 1 dziennik i 1 rzecz z pogranicza biografii i literat...
A to ciekawe, ta forma beletrystyczna. Zawsze mi się zdawało, że co jak co, ale vie romancée to jest gatunek nie tylko z myszką, ale z myszą, i że nie ma szansy na jego powrót. A jakby coraz więcej takich pozycji. Z samą Chmielewską natomiast jest u mnie dziwnie. Bawiła, i to szalenie, do łez i spazmów wesołości. Ale przestała. Zupełnie. Dawno już nie próbowałam do niej wrócić, ale gdy to zrobiłam po raz ostatni, nie było nic, żadnej iskry...
Tak, tak i jeszcze raz tak. Bo oczywiście jest "Wyprawa czarownic" (najrozkoszniejsza), "Zbrojni" (na myśl o nich jest mi najcieplej), "Straż nocna" (do głębi przejmująca), "Wiedźmikołaj" (poza konkurencją), "Kosiarz" (zachwycający) i tak dalej, i dalej. Ale gdybym miała zadać sobie ten trud i wskazać ulubiony tom w ulubionym podcyklu "Świata Dysku", byłoby to "W północ się odzieję". Co w sumie czyniłoby go moim najulubieńszym tomem całości. Właś...
Z tematem pięknie mi się łączy jeszcze jedna czarująca książka: Przechytrzyć historię: Niezwykłe przygody człowieka, który ocalił milion książek w jidysz. Zagadnienie, jak sam tytuł wskazuje, nieco węższe, mnie osobiście bliskie; ale przypuszczam, że nawet bez żydowskiego "odchylenia" można się przejąć tymi dramatycznymi perypetiami książek i ludzi.
A to wspaniale, że Afrodyta też się sprawdza. W gruncie rzeczy nie spodziewałam się niczego innego:) Idę czytać recenzję! PS. Michał z Montaigne jako postać nie stał mi się jak dotąd szczególnie bliski, ale ujmuje mnie głęboka sympatia, jaką wobec niego odczuwa autor:) I fascynują dostrzegane przez niego analogię z dziełami innych pisarzy i doświadczeniami późniejszych wieków.
A ja po długim wahaniu wybieram 269 i 364. 109 też, bo takie listy chce się rozszerzać bez końca: a gdzie Combray? Gdzie ulica Krochmalna? Plac Broni? Lancre? Dolina Salinas? Serbinów? Yoknapatawpha? Sanatorium Berghof? Soplicowo?;) Nawiasem mówiąc, wyłowiłam usterki w tłumaczeniu. Powinno być oczywiście "Benia Krzyk, Newski Prospekt". Przy okazji, sama mam na warsztacie podobną pozycję: Moja historia czytania, też baaardzo dobrą, trzeba łasowa...
Dołączam się do życzeń! Czy można prosić o wrażenia po lekturze? Hen stricte sensacyjny i stricte miłosny jest mi dotąd nieznany:)
Znakomity pomysł! U mnie ta akcja już trwa, mniej więcej od tygodnia: Hen to stanowczo mój najulubieńszy żyjący autor;) Robię powtórkę z jego świetnych dzienników: Dziennik [Józef Hen]; nie czytając w całości, ale myszkując, podczytując i napawając się wyborną polszczyzną i zawsze własną, odkrywczą i niezależną myślą pisarza. A równocześnie słucham po raz kolejny dwóch tomów wspomnień: Nowolipie, Najpiękniejsze lata. Mam wrażenie, że "Najpiękniej...
Trzeba będzie przeczytać. A to wygnanie z raju bibliotecznego przerażające. Spełniony koszmar z gatunku "co najgorszego może się zdarzyć w (zwykłym) życiu"...
Recenzja, jak zawsze, świetna, i książka zapowiada się przeciekawie! Ale mam pewne pytanie. Z natury jestem, tak to może ujmijmy, skłonna do zachwytu. Bywają, oczywiście, dni i okresy, kiedy ta skłonność musi pokonywać pewne przeszkody. Ale, z wyjątkiem sytuacji jawnie kryzysowych, nigdy nie miałam poczucia, że nie jestem do zachwytu zdolna, a raczej stale wiedziałam, że to przeminie. Zastanawiam się więc, czy ktoś o takich parametrach wewnętrzny...
Całkowita zgoda. Opowieści o Tiffany to najmilszy mi obszar Świata Dysku. Gdyby nie to, że słowo "tkliwość" brzmi w Dyskowym kontekście raczej dziwacznie, tak właśnie opisałabym ich nastrój. I ja z wielkim przejęciem i satysfakcją przeczytałam Terry Pratchett: Życie z przypisami.
Jakże klasycznie wakacyjna lektura!:) Aż samej sobie zadałam pytanie, co pamiętam. A pamiętam dialog szekspirowski, Meksykańczyków (właśnie, nie Meksykanów) i ich przyśpiewki higieniczne ("myjemy uszy dla spokoju duszy!"), pytanie Poldka, co to dantejskie sceny, po którym następuje wykład Dudusia rozpoczynający się od słów: "Alighieri Dante", torbę z "prapolskim kamieniem" (co bawi mnie ogromnie dopiero dziś, kiedy retrospektywnie widzę w tym drw...
Uff! Dziękuję za dopowiedzenie:)
O, jak zachęcająco! Mnie z jakiegoś powodu w ogóle Chądzyńska ominęła i chyba nadrobię, tylko muszę się upewnić: nic tragicznego się Drabowi nie przydarzyło, prawda, że nie?
Świetna recenzja, i jaka intrygująca! Z dorosłej twórczości Szelburg znam "Rzekę kłamstwa", bardzo ją cenię i widzę, że trzeba będzie sięgnąć po więcej. A nie byłabym sobą, gdybym w kontekście ziemi-matki-pożeraczki nie przywołała Joasi z "Ludzi bezdomnych": "Ujrzałam wtedy jej [ziemi] prawdziwe oblicze! Jej uśmiech do wiecznego słońca, w którym było jakby drwiące natrząsanie się z miłości mojej dla niej, jakby cyniczna spowiedź, że ona mię nigd...
Świetna jak zawsze recenzja świetnej biografii!
Niewątpliwie słuchanie Wolnej Europy należało do czynności ukrywanych. Tak też, z grubsza biorąc, jest w "Madame". Są też jednak swobodne pogwarki o tym, jak fatalna jest postawa rządu w różnych sprawach, i niekoniecznie odbywają się one po kryjomu. Rozmowa z panią z Centre to najbardziej jaskrawy z takich przypadków. Dziwię się temu trochę. Nie, działalność polityczna Libery i opinie jego bohatera to różne sprawy. Nie jedynie dlatego, że powieś...
Czy ja wiem, taki znów samotny i wystawiony na ciosy ideologii zdaje się nie jest. W domu stale słyszy Wolną Europę, a dorośli, znajomi jego rodziny, mówią rzeczy będące w zupełnej kontrze wobec szkolnego, dajmy na to, przekazu. A swoją drogą, to niekiedy aż dziwne, jak ludzie niemający żadnych powodów, by darzyć bohatera zaufaniem, wypowiadają przed nim krytyczne słowa o funkcjonowaniu PRL, choćby ta pani z Centre de Civilisation Française. Dla...
Tak, całe szczęście, że taki przepis nie istnieje! Mnie na przykład mocno irytuje Konstanty Lewin, co jednak w moich oczach nie wpływa wcale na wspaniałość "Anny Kareniny". Ale z "Madame" jest o tyle inaczej, że te przykre cechy bohatera wywołują we mnie opór etyczny, nie czysto personalny czy – powiedzmy – międzyludzki zgrzyt, jak z Lewinem. A ponadto od Liberowego protagonisty trudno się odciąć, bo jest jedynym naszym przewodnikiem po tym świec...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)