Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Ależ nie ma za co. Moja koncepcja wówczas była taka, że notatki na B-netce, chociaż publicznie dostępne, robię przede wszystkim sam dla siebie, stąd najpewniej takie różne niejasne skróty i oznaczenia :)
Jasne. W ówczesnym okresie wzmożonego czytelnictwa wykupiłem sobie bodajże dwuletni abonament Legimi, wypożyczalni ebooków i audiobooków, no i w ten sposób właśnie sobie oznaczałem pozycje przeczytane w ramach tego abonamentu :)
Te radiowe sesje Antrovisu, powołujące się na metodę Silvy, całkiem dobrze mi się sprawdzały wówczas jako techniki relaksacyjne. Jednak bardziej zaawansowane "ficzery" z jego książek, jak samouzdrawianie, Wyższa Inteligencja, przywoływanie "doradców" (czyli demonów, wg co bardziej prochrześcijańskich krytyków) itp. to już dla mnie była nazbyt ezoteryczna abstrakcja. Poza tym z medytacją, zwłaszcza zorganizowaną, nie miałem doświadczeń. Niestety, ...
Ale masz jakieś osobiste doświadczenia z "metodą Silvy"? Przypominam ją sobie jeszcze z lat 90., gdy na antenie PR Wrocław promował ją niejaki Antrovis, później okrzyknięty straszliwie szkodliwą sektą. Trochę to był w stylu Kaszpirowskiego: zamknij oczy, zrelaksuj się, odliczaj od 100...
Mniej więcej tak samo, jak "zaopiekowane dzieci" :)
Rowerem można jeździć po górach, oczywiście nie wszystkich. Przekonałem się o tym dopiero niedawno. I nie są do tego niezbędne specjalnie preparowane "ścieżki rowerowe". Gdyby zaś posunąć się dalej w stronę eliminacji "antropopresji", można by w ogóle zakazać wstępu do gór, rezerwatów czy parków narodowych. Bo przecież jak tylko tam wpuścić jakiś okaz gatunku dość ironicznie nazywanego "homo sapiens", to zaraz wejdzie w szkodę i dokona zniszczeń....
Pod jakim względem? Bo jeśli chodzi o czcionkę i kolor, to chyba nic się nie zmieniło. Po wyłączeniu wtyczki Custom Style Script strona nadal narzuca ciemnoszarą (no, prawie czarną) czcionkę Calibri.
Co tam, to książka / film dla dzieci, więc ważne, że im się podoba(ło). Dorosłym nie musi ;-)
Spoko, wspomnienia są na tyle odległe, że byle Masochista z YT nie jest im w stanie zaszkodzić ;-) A problemy z linkami to tylko objaw partactwa i amatorszczyzny, niejedyny niestety. Ostatnie kontrowersyjne zmiany sprowadziły się do wyglądu, nikt nie odważył się nawet tknąć funkcjonalności. I coś mi się wydaje, że tak już pozostanie.
Prosty trik: zastąpiłem pierwszą literę encją html: https://www.youtube.com/watch?v=-emUVcpy7lo Swoją drogą, nieźle się ubawiłem oglądając tę wideoreckę, mimo wulgarności (nna sprawa, że już po pewnej dawce substancji zmieniających świadomość) :-)
https://www.youtube.com/watch?v=-emUVcpy7lo
U mnie w firefoksie wielkość jest akurat idealna, zob. https://ibb.co/tLc3hNn Inna sprawa, że wolę jednak sam ustawić sobie czcionkę, niż być zmuszonym do używania jedynie słusznej calibri. Dlatego raczej pozostawię sobie w przeglądarkach rozszerzenie Custom Style Script.
Nie mam pojęcia, jakbym odebrał; pewnie w wieku 12/13 lat nie doszukiwałbym się tu jakiegoś drugiego dna. Z ciekawości podpytam młodego, gdy nadarzy się okazja. Wiem natomiast, że gdybym teraz miał się ograniczyć do powierzchni i przyjąć, że książka opowiada jedynie o jakichś dzieciach i ich zabawach, musiałbym jej wystawić znacznie niższą ocenę ;-)
Do Opery znalazłem rozszerzenie "Custom Style Script". Przy jego pomocy na szybko poprawiłem sobie czytelność czcionki na tyle, że B-netka stała się znowu używalna. Zastosowałem takie style: body { font-family: sans-serif; color: black; background: #eee; } Kod podany przez tsw_mik też działa, przynajmniej dla list książek poszczególnych autorów. Listy te stają się po jego zastosowaniu zdecydowanie bardziej zwięzłe.
Proponuję proste rozwiązanie: w css nie podawać dla font-family konkretnego kroju czcionki (teraz jest to Calibri) tylko generyczny sans-serif. Wówczas każdy sobie w ustawieniach przeglądarki będzie mógł wybrać taki font, jaki mu pasuje. No i oczywiście dać sobie spokój z szarością, czcionka powinna być czarna.
Trzecią? A co jeszcze czytałaś / zamierzasz przeczytać? Przyznam, że po tej lekturze jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do Kolskiego jako literata. Może gość powinien skupić się na tym, w czym jest dobry?
Nie znam tej książki, ale z tego co tu czytam, potwierdza ona obserwacje zawarte we W Paryżu dzieci nie grymaszą: Amerykańska mama odkrywa tajniki francuskiego wychowania. Eks-dziennikarka ze Stanów przeprowadziła się do francuskiej stolicy, gdzie przeżyła szok kulturowy związany nie tylko z żywieniem, ale ogólnie z wychowywaniem dzieci. Też ciekawa lektura.
Zatem "Dygot", tym bardziej, że z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że zalega na mojej e-półce już od ponad trzech lat :)
No proszę, myślałem, że to ja zaniżam oceny książkom w B-netce, ale Ty to je po prostu masakrujesz ;-) Natomiast Twój komentarz o Małeckim potwierdza, że faktycznie powinienem się z nim w końcu zapoznać. Możesz polecić coś na początek?
No cóż, takie to biznesiątka na miarę naszych możliwości: wziąć gotowy tekst z Wikiźródeł czy innych Wolnych Lektur, a następnie usiłować sprzedać niezorientowanym za paręnaście złotych. Sam się kiedyś naciąłem, kupując jakieś ebooki, a zaraz potem odkryłem, że mogłem je zupełnie legalnie pobrać za darmo i w dodatku lepiej wydane. Można powiedzieć, że sprzedali mi piasek na pustyni :)
Dzięki za rekomendację Sowella, dopisuję do listy, choć ciągle czeka tam jeszcze "Ekonomia dla każdego". Co do Gduli, jego wyjaśnienia wydają się cokolwiek naciągane – to "poczucie mocy" i wyższości, i już? Z drugiej strony, pewne obserwacje zgadzają się z moimi. Na przykład już "za pierwszego pisu" zdumiewało mnie takie dość charakterystyczne sfanatyzowanie jego zwolenników z owej "klasy średniej", zupełnie dla mnie niezrozumiałe, a objawiające ...
Link do dyskusji na antenie TokFM: http://audycje.tokfm.pl/podcast/Czy-istnieja-amerykanskie-bidoki-Rozmowa-z-prof-Bohdanem-Szklarskim/59250 Książka widocznie kontrowersyjna, bo prowadzący był szalenie zbulwersowany.
Pierwsza propozycja, jaka mi przyszła do głowy to Ja nie jestem Miriam, ale sprawdziłem, że czytałaś i w nie przypadło Ci do gustu. A może oparta na faktach Biegnij chłopcze, biegnij, opowiadająca o żydowskim chłopcu uciekającym przed zagładą. Bardzo spodobała mi się również Morfina, z tajemniczą konspiracyjną organizacją inżyniera Witkowskiego w tle, chociaż tak naprawdę najważniejsze tu jest "życie wewnętrzne" bohatera. Z kolei Cena zdecydowani...
No cóż, przyznam się, że dla mnie to lektura baaardzo długoterminowa, bo ciągnie się tak naprawdę już jakieś 10 miesięcy a za sobą mam raptem 40%. Wygląda to tak, że po przeczytaniu jednego czy dwóch tekstów mam z reguły dosyć na kolejny miesiąc i robię sobie przerwę. Przeszkadza mi zbyt duża różnorodność tych tekstów, nie tylko pod względem daty powstania i tematyki, ale też klarowności przekazu czy stopnia trudności. Pod tym względem pozytywnie...
Dziękuję za rekomendację, na pewno za jakiś czas sięgnę po tę książkę. W ogóle nie mam zamiaru rezygnować z Hena, bo chociaż jak dotąd nie dostawał u mnie najwyższych not, to czuję, że jest coś w tym jego pisaniu. Z "Pingpongistą" miałem taki problem, że początek odebrałem jednak jako budowanie pewnego napięcia (bo i morderca, i wariat, "ochroniarz", wrogość episkopatu i niechęć ludności) i spodziewałem się jakiegoś przesilenia, mniej czy bard...
No tak, kwestia wpływu na oczy jest kontrowersyjna, zresztą tablety też mają lepsze ekrany, filtry światła niebieskiego i różne takie. Ale na przykład czytanie "pod chmurką", zwłaszcza w pełnym słońcu? Na czytniku – sama przyjemność, na tabletach czy innych świecących lcd – mordęga, bo nie dość, że szyba jak lustro, to jeszcze poziomem jasności trzeba walczyć ze światłem dnia. To z kolei nie wpływa dobrze na i tak krótko trzymające baterie... Tak...
Myślę, że obecnie nie ma się co przejmować obsługą dużej liczby formatów. Bez problemu można je konwertować np. programem Calibre. Sam dawniej przywiązywałem do tego wagę, dlatego też przedkładałem Pocketbooka nad Kindle. Jednak muszę przyznać, że Kindle są bardziej dopracowane, niż inne czytniki – z wyjątkiem Kobo, którego nie miałem okazji używać, więc nie mogę się na jego temat wypowiadać – w zakresie podstawowej funkcjonalności, czyli czytani...
Dzięki za nakierowanie na film Lankosza, obejrzałem z zainteresowaniem. Być może "konformizm" byłby trafniejszym określeniem niż "oportunizm" i wydaje mi się, że biografia to w jakimś stopniu potwierdza: – "Astronauci" przynieśli Lemowi popularność w całym bloku sowieckim; z pewnością nie byłoby to możliwe, gdyby nie owe kawałki gloryfikujące (bez żadnych aluzji) komunizm – Lem popełnił więcej tego typu koncesji na rzecz systemu, jak to okrop...
Zachęcony wciągam biografię na swoją listę, ale sądzę, że przynajmniej w przypadku "Astronautów" określenie "kilka nieszkodliwych aluzji" z pewnością nie oddaje skali oportunizmu autora.
D8. Pingpongista?
D6. Dziewczyna z zapałkami?
D3. Czarny Anioł: Opowieść o Ewie Demarczyk?
Co potwierdza, że z tych dwóch dat 1950 jest zdecydowanie bliższe prawdy – rok z kawałkiem proces wydawniczy pewnie mógł zająć. Swoją drogą, to niesamowite, jak popularne musiało być to słuchowisko-widowisko-opowiadanie-sztuka, a na biblionetce oceny raczej nieoszałamiające zbiera.
Też mam tendencję spadkową, jeśli chodzi o oceny dla Puzyńskiej, z tym że ja akurat zaczynałem od tomu 5., potem dopiero zaliczyłem 1-3. Te książki są trochę na jedno kopyto pisane, więc podejrzewam, że problem może nie leżeć w konkretnym tomie, ale po prostu jakimś "wyczerpaniem formuły": im więcej się tego przeczyta, tym mniej jest wciągające, za to coraz bardziej w oczy kłują pewne niedostatki warsztatowe, że tak to ujmę.
Sowella mam też na swojej liście. Pozycję, którą wymieniłeś, można aktualnie bez problemu kupić, przynajmniej w formie ebooka.
"Państwo nie może sprzedawać sobie ani od siebie kupować." — Trochę śmiesznie się czyta takie "staroświeckie" poglądy w kraju, gdzie największe spółki giełdowe są półpaństwowe :) Co do książki, może to i ciekawy pomysł, by połączyć wykład podstaw ekonomii wolnorynkowej wg zapatrywań szkoły austriackiej z dystopijną powieścią. Wykonanie jest jednak rozczarowujące. Oceniłem na czwórę i to tylko za walory edukacyjne. Rozumiem, że beletryzacja mia...
Całkiem przyzwoite opowiadanie pseudonimowego self-publishera. Trzymający w napięciu horror, łatwo przyswajalny, mimo paru stylistycznych raf. Dwaj mali chłopcy – bracia, dziecięcy koszmar i tragedia, a po latach powrót w feralne miejsce, do ciemnej piwnicy pod starą kamienicą. Czy bohater upora się z męczącymi go snami? Utwór niedługi, więc łatwo się przekonać :) Takie trochę kingowskie klimaty tu wyczuwałem. Zakończenie rozczarowujące – kwestia...
Jednak rozmiar to nie wszystko, o czym dobitnie przekonała mnie lektura "Bastionu". To solidna cegła, i chociaż ja miałem w ręku znacznie poręczniejszą wersję elektroniczną, to odniosłem wrażenie, że autor na siłę starał się "wyrobić" założoną objętość → King #6: Bastion. Oceniłem na 3,5.
Wśród opinii o książce Pratchetta, na ogół entuzjastycznych, Twoja jest mi zdecydowanie najbliższa. Z tym że w moim przypadku nie był to pierwszy kontakt z autorem, i pewnie też nie ostatni.
Mam za sobą trzy książki tej autorki i wrażenie, że to nie jest ten typ powieści, w którym można sobie rozwikłać zagadkę na podstawie jakichś przesłanek zawartych w treści... Chyba tylko przyjmując taktykę, że typujemy postaci zupełnie drugoplanowe, wystepujące jedynie marginalnie, na których winę nic kompletnie nie wskazuje, i spośród nich losować. A kolejny tom jest skonstruowany według tego samego schematu, może warto rozważyć jednak większy ...
Rzeczywiście, bardzo przekonujące. Przyznam, że powoli dojrzewałem do zakupu kindle, mimo, a może właśnie dlatego, że od lat używam innych czytników. W tej sytuacji chyba się jednak powstrzymam... No i tego całego Drózda muszę jeszcze wywalić z ulubionych w przeglądarce.
Zastanawiam się, co oznacza, że książki "zostały wycofane z internetowego obiegu". Wstrzymano sprzedaż ebooków? To raczej nie byłaby najrozsądniejsza metoda walki z piractwem.
To zabrzmiało, jakby cała Christie taka słabowita była. Chyba nie jest aż tak źle? Zresztą widzę, że "Murzynki" Ci się spodobały :-)
"Żydzi w Polsce, i ich negatywny wpływ na sprawy polskie"? Tak, ta lektura niewątpliwie może sprawić przyjemność, przynajmniej niektórym. Zwłaszcza te "walory edukacyjne".
O, aż takie słabe? Trudno, teraz się przecież nie poddam :-) Hm, znalazłem właśnie różnicę zdań co do roku wydania "Pułapki na myszy": 1925 wg Biblionetki i 1950 wg Wikipedii. Ciekawe, kto ma rację.
Cóż, sam sobie jestem winien, bo w przypływie jakiegoś sentymentalizmu wymyśliłem sobie, że przeczytam całą Christie chronologicznie – i oto efekty ;-) Ale, ale: zbliżają się Chimneys i Roger Ackroyd; ten ostatni przynajmniej jest, jak widzę, w ścisłej czołówce, więc się przekonam.
Cóż, najzwyklejszy protekcjonizm: za ekstra zyski wąskiego kręgu beneficjentów zapłacimy my wszyscy. Z tego co wiem, to właśnie Empik najintensywniej lobbuje za wprowadzeniem tego nonsensu. I obawiam się, że właściciele Empiku doskonale wiedzą, co robią – w przeciwieństwie do przygodnych ministrów.
Te oficjalno-śmieszne notatki na wstępie skojarzyły mi się z Wędrowyczem, tam był podobny zabieg, więc przez chwilę podejrzewałem nawet, że to będzie książka humorystyczna. Ale oczywiście nie.
Ba, już sam górnik jest przecież jakimś dziwactwem. No bo jakżeż górnik, skoro na dół, pod ziemię zjeżdża? Dolnik raczej ;-)
No rzeczywiście, pokaźne tomiszcze. Na takie to tylko czytnik – wówczas ma się pewność, że książka przygniecie co najwyżej swoim ciężarem gatunkowym ;-) Tymczasem skończyłem "Nocną zmianę", z której najbardziej spodobały mi się opowiadania: "Czasami wracają", "Ostatni szczebel w drabinie", a także "Gzyms." Ale ogólnie doszedłem do wniosku, że wolę jednak Kinga w obszerniejszych utworach.
Założył blog, nie "bloga". I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej – nawet wielce zapewne szacowne wydawnictwo NR.
I ja się dołączę, bo przypadkowo w najbliższych planach nagromadziło mi się całkiem sporo Kingów. W styczniu skończyłem Lśnienie, najlepszą z tych kilku książek, które czytałem. Myślę, że w tym roku powinienem jeszcze zmieścić: – Nocna zmiana – Bastion – Wielki marsz – Martwa strefa – Podpalaczka – Ostatni bastion Barta Dawesa
Ciekawe, czy sami delikwenci nie potraktują tego wyroku jako kary ze szczególnym okrucieństwem. ;-)
Zaintrygowałaś mnie tym entuzjastycznym opisem. :) Deaver należy do licznego grona autorów, których w ogóle nie znam; dopiszę go do swojej listy.
Był jeszcze "Rage", któremu dałem czwórę, ale ze względów dogmatycznych administracja odmawia jego umieszczenia w katalogu.
Bardzo słusznie, bo to zdecydowanie najlepszy jak dotąd tej twórczości owoc. Jak moje "dotąd", rzecz jasna, ale ja miałem w ręku raptem cztery i tylko się zastanawiam, czy warto próbować nadal, czy znajdę tam jeszcze coś na miarę "Lśnienia". :)
Ech, miałem tę książkę zaplanowaną na początek grudnia, ale wówczas jak na złość ebook zniknął z dystrybucji, no i wciąż czekam na powrót. To jeden z przypadków, gdy klasyczne, papierowe książki objawiają przewagę nad elektronicznymi: istnieją fizycznie i nie można ich w jednej chwili zniknąć z księgarni w całym kraju...
O właśnie. Dopuszczenie tytułów po angielsku wydaje mi się bardzo sensowną propozycją. Nie ma co udawać, że wszystkie języki są równe – są też równiejsze i angielski zdecydowanie do nich należy. Co do rzetelności katalogu, masz oczywiście rację że na LC jest bajzel, ale z drugiej strony, gdybym jako źródło wiedzy chciał traktować superrzetelną Biblionetkę, to nie wiedziałbym, że King napisał "Rage". Też mi coś tu nie gra.
No cóż, z tego wynika, że myliłem się w kwestii oceny zagrożenia komiksami. Nie wyobrażam sobie, jakie zarzuty można by postawić za wprowadzenie opisu do katalogu. Przecież tam nawet nie będzie linku do takiego materiału. No ale nie jestem prawnikiem.
Bo nie zauważyłem, by ktoś na forum dopominał się o owe nielegalne amerykańskie komiksy, natomiast o Kinga co najmniej dwóch użytkowników. Bo nie wiem, kto miałby dodawać do katalogu te komiksy – może nie zauważyłeś, ale Biblionetka staje się coraz bardziej niszowym serwisem. Bo przedkładanie skostniałego regulaminu nad rzeczywistość wydaje mi się oznaką nazbyt daleko posuniętej biurokracji. Trudno. Przyjmuję do wiadomości, że "Rage" w Biblio...
To jednak mocno przerysowany obraz potencjalnych zagrożeń. Darujmy sobie amerykańskie komiksy, niechby i całe mnóstwo ich było, ale brak w katalogu znanej książki bardzo znanego pisarza uważam za poważne niedociągnięcie. Jeśli nie chcemy brukać katalogu informacją o nieautoryzowanym tłumaczeniu, to dodajmy tam chociaż oryginał. Oczywiście można też argumentować, że jeśli administracja pozwoli dopisać "Rage" po angielsku, to przyjdzie miliard Chiń...
Przyznam, że żadna z tych propozycji nie znajduje się na mojej, już i tak stanowczo zbyt długiej, liście rzeczy do przeczytania. Nie to, żebym się chciał bawić w takie głosowanie – politykierzy i ich akcje napawają mnie co najmniej niesmakiem – ale moje prywatne typy narodowe (znaczy się polskie, a przynajmniej polskojęzyczne) na najbliższe miesiące to "Szafa" Tokarczukowej, "Twarz pokerzysty" Hena oraz "Piaskowa Góra" Joanny Bator. Kto wie, może...
Publikowanie nieautoryzowanego tłumaczenia narusza oczywiście monopol prawnoautorski. Jednak nie chodzi przecież o jego publikowanie w Biblionetce, a jedynie opisanie faktu, że takie tłumaczenie istnieje. Kradzieże i morderstwa są z pewnością nielegalne, jednak nikt nie wyprowadza stąd wniosku, że nie wolno o nich pisać. Że propagowanie? Nie przesadzajmy. Inne serwisy piszą o tej konkretnej książce i nie mają takich dylematów. Zresztą Biblione...
Cóż, jestem przekonany, że zarówno czytanie, jak i dyskutowanie o takiej "nielegalnej" książce same w sobie są całkowicie legalne.
"Co do materiałów niedostępnych w księgarniach czy wydawnictwach to ja bym ich do Katalogu nie wprowadzała." Właściwie dlaczego? Taki King napisał sobie kiedyś powieść pt. "Rage", ale po naszemu jest dostępny tylko nieoficjalny, fanowski ebook. Niestety, wg Biblionetki i jej regulaminów – nie istnieje. Nie można ocenić, nie można skomentować. Nie jestem do końca przekonany, czy to najlepsze podejście.
Można go pobrać np. stąd: http://virtualo.pl/czas_odnaleziony/klasyka/ebook/c198i25772/ To przekład Rogozińskiego. Za Żurowskiego trzeba zapłacić.
Proust jest w zasadzie w domenie publicznej, więc można nawet zaoszczędzić całą kwotę. O ile oczywiście w grę wchodzi rezygnacja z fizycznej formy utworu :)
Dzięki. :) Książkę dorzucam do kolejki i czekam na obiecaną recenzję. Co do Druckerman jeszcze. Na podstawie własnych, dość pobieżnych co prawda obserwacji, odnoszę wrażenie, że różnice analogiczne do tych, która ona opisuje, występują też po obu stronach polsko-czeskiego pogranicza. W sensie, że u nich tak bardziej jakby z francuska, a u nas – po amerykańsku.
Z zarabianiem masz niewątpliwie rację, mógłbym jeszcze dorzucić, że jedno nie wyklucza drugiego, ale po co wypisywać oczywistości. Niechże sobie zarabiają, tylko w jaki sposób mogą zarabiać na pozycjach, które wycofują ze sprzedaży? Jeśli faktycznie dana książka jest takim apetycznym kąskiem dla wydawców, to na miejscu autora (który przecież chce zarobić) szukałbym sobie lepszego "na zakładkę", by utrzymać ciągłość sprzedaży, zamiast ją znikać...
Nie próbuję odbierać autorom jakichkolwiek praw, usiłuję jedynie zrozumieć, gdzie tu sens. Zakładam, że autor publikuje po to, by go czytano. Zastanawiam się więc, czy niszowy autor z jeszcze bardziej niszowym tytułem naprawdę liczy, że po wygaśnięciu umowy z dotychczasowym wydawcą ustawi się kolejka następnych, oferujących zań coraz to lepsze warunki. Z drugiej strony, o ile wydawca ponosi pewne nakłady na przygotowanie wydania elektroniczneg...
No dobrze, ale kto w takim razie udziela tych licencji wydawcom? W przypadku przekładów sprawa wydaje się prosta, ale nie rozumiem, dlaczego znika nagle "Tak jest dobrze" Twardocha. Czy to sam autor postanawia, dajmy na to, że ebook będzie sprzedawany przez rok i ani dnia dłużej? Po co? Jakiś czas temu zniknęły na parę miesięcy ebooki Sapkowskiego. Ten przypadek potraktowałem jako zabieg marketingowy (niedostępność itp.), bo to popularny autor...
"Ponadto jak na ebooka wygaśnie licencja u wydawnictwa, to już go nie kupimy." Właśnie. To bardzo irytujące. Tylko w ostatnich dniach zniknęły z dystrybucji aż dwie pozycje z czoła mojej listy. Nie rozumiem, o co właściwie chodzi wydawcom: człowiek chce kupić, a oni nie sprzedadzą.
" (...) zauważając, że wydania elektroniczne często różnią się od swoich drukowanych odpowiedników, np. zawierają nagrania video." Absurdalna wymówka. Wśród setek przeczytanych e-książek nie trafiła mi się żadna z nagraniami wideo. Pomijam już, że czytnik i tak nie potrafiłby odtworzyć filmu.
To prawda, jednak uważam, że to wcale autora nie usprawiedliwia ;) Nie ograniczam się do ŚD, a spoza tego cyklu najbardziej podobały mi się "Warstwy wszechświata", w których pojawia się już płaski świat, jednak o zupełnie odmiennej genezie.
Po pierwszym kontakcie z początkowymi tomami ŚD w wersji audio jakiś czas temu, zniechęciłem się do audiobooków i miałem przerwę, a potem postanowiłem przeczytać całego Pratchetta chronologicznie, właśnie licząc na tę ewolucję. Ale nie obywa się bez raf, "Kot w stanie czystym" był dość rozczarowujący. Natomiast co do kota w "Trzech wiedźmach" odniosłem wrażenie, że w pewnym momencie autor po prostu o Greebo zapomniał. Oczekiwałem, że dostanie ...
Co więcej, możliwość przeniesienia poza stolicę jest traktowana jako równoznaczna z pozbawieniem prestiżu, marginalizacją czy karą. Przykładem może być niedawny wysyp propozycji, gdzie by tu można przeprowadzić sąd konstytucyjny, będący solą w oku obecnej władzy: do Piotrkowa, Łomży, Przemyśla... Kiepsko więc tę deglomerację u nas widzę, niemniej książkę do kolejki dodaję.
Magia sprzątania (4,5). Inspirująca co prawda jednorazowo, ale na śmietnik wywędrowało wówczas dobrych parę worów, a mój dawny pokoik przestał w końcu wyglądać jak skrzyżowanie składziku i archiwum. Wysoka ocena zatem w pełni zasłużona. :)
Hm, czy w pytaniu nr 2 nie zakradł się przypadkiem błąd? Na pewno chodzi o rok, a nie, dajmy na to, miesiąc?
Nie, w ogóle Lewandowski dopiero przede mną. Dziękuję i dopisuję sobie do listy :-)
Klimat jest, nie zaprzeczam. Mi z ekranizacji zapadło w pamięć oglądane pewnie ze 20 lat temu "To", ale też raczej klimat, niż szczegóły (z tych ostatnich tylko tyle, że był jakiś chłopiec i krwiożerczy klaun). Dziękuję za rekomendacje. Co prawda na razie wciąż mam długofalowy plan przeczytania całej twórczości K. chronologicznie, ale chętnie skorzystam gdy stwierdzę, że jednak wszystkiemu nie podołam :-) Następny na liście: Rage z 1977 r.
Racja, kołki ani tym bardziej świecące krzyże nie są zapewne infantylne per se. Tak mi się jednak kojarzą, może dlatego, że zbliżone klimaty, i to raczej w formie filmowej, przemawiały do mnie bardziej we wczesnej młodości niż teraz ;-)
Dora Frumkin. Postać drugoplanowa, ale zdecydowanie "bardziej bujna" (do czasu). Lenin (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)...
W kwestii lewatywy to mi tylko Szwejk przychodzi do głowy. Przygody dobrego wojaka Szwejka: Szwejk na tyłach
Do Utopców miałem kilka zastrzeżeń, ale generalnie było bardzo przyzwoicie. O Motylku nie wyrobiłem sobie jeszcze do końca zdania, bo póki co atmosfera się zagęszcza, a sklepowa usiłuje sprać krew ze spódnicy :) Trochę mnie ma przykład irytuje, że wciąż nie wiem, jak jest z wielkością tego całego Lipowa. Bo niby mała, cicha wioska (padają takie określenia) gdzieś na uboczu, a tu komisariat z czwórką gliniarzy (którzy w dodatku mają swoje "dzie...
Dobre :D Chociaż kto nie czytał, raczej nie zrozumie żartu. Przyznam, że zainspirowało mnie do zmiany tytułu własnej notki z banalnego kosmicznego Robinsona Crusoe na takiegoż hodowcę kartofli ;)
Jasne, jasne, już zakrywam części intymne. Bardziej co prawda liczyłem na komentarz w stylu "Mam prośbę, skoro już wypisujesz takie bzdury, to wiedz że zupełnie nie zrozumiałeś o co autorowi chodziło, bo..." No ale na bezrybiu... ;-)
Ja co prawda zacząłem ten cykl dość przypadkowo od końca, czyli "Utopców", ale też mnie autorka zupełnie zaskoczyła rozwiązaniem zagadki. Widać taki już jej perfidny zamysł powieściowy :) A "Motylek" tak sobie czekał i czekał na odpowiedni nastrój, że w końcu o nim zapomniałem, więc dziękuję za przypomnienie.
To lekka rozrywka i nie raz zdrowo się uśmiałem, jednak przede wszystkim przy dialogach. Przemyślenia wykreowanej na kompletną idiotkę bohaterki-narratorki, z zamierzenia też pewnie zabawne, mnie akurat szybko zaczęły nużyć. Myślę, że gdyby książkę odchudzić o połowę, nic by na tym nie straciła.
Znakomita bajka. Taki trochę Pratchett dla najmłodszych - i nie tylko. Zresztą autor wcale nie kryje inspiracji: główny bohater to jedenastoletni Eryk, który chadzał z ojcem polować na "wielkie, włochate praczety" ;-)
Książeczka całkiem ciekawa, tylko zdaje się, że są dość istotne wątpliwości co do rzetelności faktograficznej autora, który - wbrew temu, co napisano wyżej - nie jest wcale dziennikarzem, a jedynie samozwańczym "konsultantem międzynarodowym", o którym nikt nie słyszał przed rokiem 2013. http://www.liberation.fr/planete/2014/12/21/samuel-laurent-attentat-a-la-rigueur_1168382
Oj tak, z "Upoluja" korzystam namiętnie, odkąd na niego trafiłem jakieś dwa miesiące temu. Mam już co prawda zapasy pewnie na dwa lata, ale tak lubię ten dreszczyk emocji, gdy przekopuję się przez sterty ebooków i wybieram, co by tu sobie dziś przeczytać ;)
Niedawno czytałem Absurdy PRL-u. Tematyka zróżnicowana, głównie co prawda życie codzienne, ale jest i tło polityczne, historyczne oraz sporo o specyfice socjalistycznej ekonomii.
Nie mam nic przeciwko wątpliwościom, ale to nie one zapadły mi w pamięci po lekturze "Piramidy". Raczej wspomnianej przez Kubę prozy życia dostałem zdecydowanie za dużo jak na moje potrzeby. Na przykład - skoro już się tego przyczepiłem - "papier toaletowy" występuje w tym niezbyt długim utworze aż 8 razy! Przez to Mankell będzie mi się już chyba zawsze kojarzył z "Absurdami PRL-u", które akurat czytałem jako następne ;) Z tego co piszecie, po...
Oczekiwałem odskoczni w postaci porcji wciągającej i niewymagającej rozrywki - i w zasadzie to właśnie dostałem. Zastanawiam się tylko, dlaczego ci politycy są tak spolaryzowani. Tu akurat wszystko jest zupełnie jednoznaczne: urzędujący prezydent to idealista, tak krystalicznie uczciwy, że u nas by go ze trzy razy prewencyjnie ułaskawiono. Jego kontrkandydat z kolei tak do cna zepsuty, że nie tylko asystentka, ale i własna córka występuje przeciw...
Jejku, już drugi prezent dostaję :) Tym razem podziękowania należą się kętrzyńskiemu Bilbionetkołajowi za kryminałek "Korytarz podziemny B" A. Błażejowskiego, z logiem Biblionetki na tylnej okładce. Bardzo mi miło :)
Drogi Biblionetkowy Mikołaju z Chorzowa, a może Katowic: bardzo Ci dziękuję za ślicznie wydanego Pana Kleksa prosto spod igły :)
A mnie wciągnął początek, ten klimat przedwojennej Warszawki w zimowej scenerii, jej nocnego życia, ploteczek, balów, rautów i teatrzyków, opisy damskich wdzięków. I teksty w rodzaju: "Perukę przyondulowano tak fatalnie, że wyglądała jak poirytowany pinczerek." To było bardzo obiecujące. Potem niestety, następuje to, o czym piszesz: egzaltowany opis choroby brata, cierpień siotry aresztowanego. Postacie karykaturalne, chyba wszystkie mądre, do...
Ale przecież w raporcie również jest o bibliotekach i czytelnictwie. Tu też odnotowano spadek: "W porównaniu do 2013 r. biblioteki publiczne odnotowały spadek liczby udostępnień księgozbioru na miejscu o 11,6% oraz spadek wypożyczeń księgozbioru na zewnątrz o 3,0%." Oczywiście, żeby było miarodajnie, trzeba by oszacować czytelnictwo we wspomnianych "klubach czytelniczych", zwłaszcza takich internetowych... Co do ebooków, myślę, że został...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)