Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Umęczyłam się strasznie. Fabuła wydumana i niewiarygodna, bohaterowie pozbawieni jakichkolwiek charakterów, akcja chaotyczna. Boszsz, jakie to było słabe!
Trurla lubię, bo jest takim... nieogarniętym marzycielem. Oderwanym od rzeczywistości idealistą. Ale Klapaucjusz rządzi!
Geberta mam jeszcze Pokój z widokiem na wojnę: Historia Izraela, ale tutaj rzeczywiście trochę się ociągam ze względów oczywistych. Typowo prawnicze podejście nie jest dla mnie, ale pozycja Nijakowskiego wygląda ciekawie, dziękuję.
Dawno nie czytałam tak płynnie napisanej książki, w dodatku na taki temat. Nawet momenty nadmiernie "legislacyjne" były warte uwagi. Autor posługuje się nienaganną polszczyzną, odwołuje do własnych doświadczeń, opiera się na ogromnej liczbie źródeł. Trudno było mi się oderwać od lektury. I tylko przywoływane próby polemiki z mottem "ludzie ludziom zgotowali ten los" wzbudziły we mnie pewien... niesmak? Ale to nie zarzut do autora, oczywiści...
Intryga kryminalno-esbecko-sekciarsko-dziennikarska może nie jest zbyt zaskakująca, ale książka zasługuje na dodatkowe pół punktu za zaskakującą łatwość czytania. To było naprawdę... gładkie :).
Cytując użytkownika davila: "..miejscami robi się trudno czytelna przez mrowie neologizmów.." Co nie zmienia faktu, że Lem wielkim pisarzem był. Jego wyobraźnia i talent literacki są nieporównywalne z nikim innym. Można "Cyberiadę" odbierać jako dowcipną i radosną rozrywkę, można swobodnie zagłębić się w filozoficzne podwaliny. Zaiste, nie znam drugiego tak uniwersalnego i imponującego autora.
Zaczynając tę książkę oczekiwałam trochę bardziej biografii, niż reportażu - pewnie stąd mój zarzut o niedostatek emocji. Zresztą, takie czysto statystyczne książki zdecydowanie mniej mi odpowiadają, lubię dołączanie osobistych uwag.
Popatrz, dla mnie to było właśnie trochę zbyt sucho napisane, za mało emocjonalnie. Ale oceniłam na mocną czwórkę.
Rzuciłam zaledwie jednym okiem na "Chrząszcze.." i uznałam, że forma nie jest dla mnie. Ale wspomniane przez carmaniolę dwie książki (reportaże i opowiadania), choć tak skrajnie różne, są naprawdę warte każdej poświęconej chwili.
Należę do drużyny Klapaucjusza ;).
"..miejscami robi się trudno czytelna przez mrowię neologizmów. Przez to samo niektóre rozdziały "Wielkości urojonej" to już nie literatura, lecz kryptografia - to największa wada Lema, że traci przy tym wszelki umiar." Oto zostało wyrażone pięknymi słowy moje jedyne zastrzeżenie do najwybitniejszego autora wszechczasów :).
Trudna lektura, ale nie ze względu na sam temat, tylko styl (prawniczo-filozoficzny) oraz konieczność dobrej znajomości wielu szczegółów dotyczących Holocaustu. W temacie jestem raczej obczytana, ale mimo to zdarzało mi się pogubić. Mimo to absolutnie nie mogę umniejszać znaczenia tej książki, bo jest niezwykle szczegółowa i wydaje się obiektywna. Jednego tylko nie rozumiem. Dwukrotnie przywołana jest postać Zindla Grynszpana, i dwukrotnie j...
Przyzwoity kryminał. Bez fajerwerków, ale taki.. solidny.
Tego się nie da czytać, jest tak fatalnie napisane. Sztuczne dialogi, beznadziejny język. Po prostu się nie da.
Właśnie sprawdziłam, że każdą z tych trzech tłumaczyła inna osoba - i każda poradziła sobie świetnie.
Dobry tłumacz potrafi tak wykorzystać "okoliczności przyrody", czyli charakterystyczne dla danego języka bon moty oraz uwarunkowania kulturowe, że książki Wodehouse'a bawią również po polsku. Czytałam trzy tomy z cyklu Wooster & Jeeves, i wszystkie sprawiły mi wiele radości :).
Marylku, obie te książki oceniłam na 5 :). Rzadko nam się to zdarza!
Tematy są świetne, ale stylistycznie w ogóle mi nie to nie pasuje. Język taki płaski, niespójny, w niektórych reportażach postacie zupełnie nieczytelne. Nie jestem wstrząśnięta, tylko rozczarowana.
"Lata" podobały mi się znacznie bardziej niż "Bliscy". Ale generalnie Ernaux mnie nie porwała.
Skoro tak mówisz, to dam mu jeszcze szansę. Tylko muszę chyba do biblioteki podejść, bo w księgarni ebukowej nie rzucił mi się w oczy.
Początek, opisujący dzieciństwo głównych bohaterów, był bardzo dobry, momentami wręcz bolesny. Później z każdą stroną moje zainteresowanie spadało, nawet jeśli kilka zwrotów akcji było zaskakujących. Zawiodłam się.
Taka piękna żałoba dostał piątkę. A myślałam, że pierwsza oceniona to absolutnie ukochana Małomówność lady Anny i inne opowiadania - tyle, że nie było jej w katalogu i sama dodawałam :).
Olaboga, tutaj też postawiłam dwójkę! Moniko, czyżbyś była dla mnie drugim Marylkiem, czyli biblioNetkowiczką o najskrajniejszych ocenach :)?
Widzę w swoich ocenach, że w 2012 roku postawiłam dwójkę. Zresztą z adnotacją, że "albo to jest nudny bełkot, albo jestem upośledzona literacko". Kompletnie tej książki nie pamiętam.
Tę książkę autorki lepiej mi się czytało niż "Białe". Podobało mi się, że próbowała unikać wartościowania i oceniania, zarówno na plus, jak i na minus. Ale lektura i tak pozwala na wyrobienie sobie opinii.
Świetny, świetny reportaż. Jestem pod wielkim wrażeniem, i chętnie przeczytałabym więcej.
Przyjemna farsa. Wręcz nieprawdopodobne, że (według autora) oparta na faktach. Szkoda, że w posłowiu nie było więcej informacji historycznych.
Ta część cyklu wypadła znacznie słabiej niż pierwsza. Przede wszystkim sam pomysł mnie nie przekonuje, jest dla mnie niewystarczająco opracowany. Ale to nadal dobry kryminał, nie straciłam zainteresowania autorką.
To była naprawdę dobra lektura. Solidna, nieprzekombinowana, z bohaterką, która nie jest przesadnie wykreowana. Nader przyjemny kryminał.
Połowę czytałam. Wierszy nie oceniam, a Gombrowicza (nadal) nie lubię. Tego Huellego akurat nie czytałam, ale z pewnością przeczytam, bo to dobry autor. Czyli do nadrobienia został mi Szczypiorski.
Pierwszej pozycji nie czytałam, druga jest napisana tak fatalnie, że szkoda na nią czasu.
Bardzo ciekawy reportaż, nawet jeśli o bohaterze już trochę wiedziałam. Szczególnie podobała mi się sama rozmowa z Nęcką, mimo porozrzucania między rozdziałami. Fragmenty zbeletryzowane trochę słabsze (kuleje język w dialogach), ale książka zdecydowanie warta przeczytania.
Przyzwoity thriller, tylko chyba jednak ze zbyt dużym rozmachem i zbyt prostym rozwiązaniem. Ale niewykluczone, że sięgnę po kolejne części.
Hm. Teraz, po ponownym dodaniu linku i odhaczeniu"ptaszka", wskoczył link do czytatki.
Trochę a propos tagów, a trochę nie: kiedyś w czytatniku wystarczyło dodać link do książki, żeby na jej stronie pojawił się odnośnik. Ja mam tak zrobione przy wszystkich cytatach, wrzuconych do czytatnika - ale nagle okazuje się, że na stronach książek nie ma po tym śladu.
Nadal nie działa :].
Opis ewolucji człowieka w trudnych czasach, w nieoczywistym miejscu. Zaczynamy od opowieści sfrustrowanego młodego Żyda, studiującego w Bukareszcie w latach dwudziestych XX wieku. Towarzyszymy mu w spełnionej dorosłości, i odprowadzamy aż do końcówki lat 30. Wciągające, choć bez dramatycznych wydarzeń i druzgoczących opisów.
Rzadko źle życzę bohaterom książek, mam sporo wyrozumiałości, ale w rankingu "któremu bohaterowi ma stać się zasłużona krzywda", seniorka Rizzoli jest na pierwszym miejscu.
Trochę za mało energii. Jest w tej książce intryga, ale nie ma akcji. No i główna bohaterka, matka Rizzoli, irytowała mnie bezgranicznie.
Nie jestem pewna, dlaczego, ale przedmowa autora nastawiła mnie bardzo negatywnie do książki... i do samego Nabokova. Zrobił wrażenie antypatycznego bufona - i znowu, sama nie wiem, dlaczego. Takie niejasne, ale nieprzyjemne wrażenie, które zatruło mi całą lekturę.
"To przede wszystkim wnikliwy, momentami brutalny obraz systemu, w którym wszyscy żyjemy." Chyba czytałam inną książkę. To raczej powieść obyczajowa, po przeczytaniu której mam dojmujące poczucie zmarnowanego potencjału.
"Kocie chrzciny" są świetne!
Miła Akrim, dziękuję! Mam nadzieję, że nie wpakowałam Cię na żadną minę? Może nawet udało mi się polecić coś wyjątkowego?
19 lat! Jesteś dorosłym użytkownikiem serwisu :D!
Kawał solidnego reportażu. Dużo źródeł, ale przede wszystkim relacji świadków. Jednakże dla mnie najciekawsze były fragmenty dotyczące organizacji duńskiego szpitala.
Nie wiem, dlaczego Tyrmand uważał "Filipa" za swoją najlepszą powieść. Gdybym była młodym mężczyzną, może też bym tak myślała? Ale tych przegadanych przemyśleń seksualno-wojennych było dla mnie za dużo w stosunku do całej fabuły. Kilka razy się uśmiechnęłam, jednak książka wydaje mi się dość mdła. Nie oglądałam ekranizacji, być może dla wizualnej przyjemności kiedyś się na to zdecyduję.
Aaa, to ja czekałam zaledwie godzinę... dzisiaj kliknę i niech mieli w tle.
Póki co, u mnie nie działa. Poczekam jeszcze, ale nawet nie otwiera się normalnie strona, tylko tak jakby pół na pół z poprzednio oglądaną.
Mam wrażenie, że Szczerka można "kochać albo nienawidzić", nic pomiędzy. Ja zdecydowanie mam do niego słabość. Mimo tego straszliwego wielosłowia, mimo tych rokokowych metafor, mimo tych absolutnie nieprawdopodobnych historii i opowieści... sprawia mi radość, po prostu.
Fajnie, cieszę się :).
Książka nie ma jeszcze żadnej oceny, ani noty wydawcy itd. - możesz coś dodać na jej stronie?
Może dobrze, że ta książka jest taka krótka, bo chociaż autor stara się trzymać emocje na wodzy, to uświadamia czytelnikom straszne rzeczy. I nie chodzi mi o same kopalniane tragedie - raczej o tragedie wynikające z ludzkiej chciwości, głównie wśród najbogatszych z bogatych.
Już wiem, co mnie tak drażni. Sztuczne i nieudolne budowanie napięcia. Być może ktoś inny lepiej dałby sobie radę, bo pomysł na książkę nie był zły. Ale weźmy choćby to "bang bang bang" - tani i niepotrzebny chwyt.
Nie podobała mi się ta książka. Nie mam do niej jakichś szczególnych zarzutów, po prostu nie podoba mi się jej styl. Sposób pisania Backmana jakoś mnie irytuje.
Największą zaletą tej książki jest miejsce akcji - nareszcie jest to coś innego niż USA, Wielka Brytania lub Skandynawia. Jest też nieźle zarysowany klimat, a czyta się płynnie.
Tak czy inaczej jeszcze wczoraj w "Masce" z 1988 roku była ta nota wydawcy o 13 opowiadaniach i pod nią mój komentarz - akurat na temat poplątania różnych wydań i ich zawartości. W tej chwili chyba muszę ocenić zbiór "Zagadka", udając, że tak jest zatytułowana moja wersja ebukowa :/.
W zbiorze z 1976 roku pod tym samym tytułem są zupełnie inne opowiadania.
Mam ebuk wydawnictwa Agora z 2010 roku (pierwsze wydanie elektroniczne), pod tytułem "Maska", zawierający 13 opowiadań. Wszystko pasuje.
Co tu się porobiło?! Ta nota była przed chwilą pod zbiorem "Maska" z 1988 roku! Nawet napisałam do niej komentarz!
Popatrz, co do "Krystyny.." absolutnie nie mam takich uczuć! Wspominam ją nawet gorzej, niż na gorąco napisałam.
Chyba chodzi o to, że chociaż książka mnie rozczarowała, chociaż drażniła bogobojnością, chociaż spodziewałam się po niej czegoś innego, to jednak widzę w niej pewną wartość. Pewną... zdrową staroświeckość. I choć nigdy do tej lektury nie wrócę, to nie chcę, żeby została zapomniana. Chyba to to ;).
Nie wiem dlaczego, ale jakoś ucieszyło mnie Twoje 5.5 dla "Dzieci..." :).
Od dawna nie jestem "opiekunem", ponieważ biblioNetka ma prywatnego (bogatego) właściciela. Nie widzę sensu w sponsorowaniu tego wydawnictwa (anie żadnego innego zresztą) w taki sposób. Dopóki właścicielami byli działający "pro publico bono" założyciele, wpłacałam regularnie.
Rozczarowująca, chaotyczna książka. Z jednej strony - reportaż "z tezą", z drugiej strony - zupełnie o niczym.
To w istocie rodzaj rozliczenia autora ze swoją rodziną, nie z samym ojcem. Ojca zupełnie nie znał - i w tej książce widać, ze poza suchymi faktami nadal niczego o nim nie wie. Zabrakło mi emocji, choć rozumiem, że "w domu się o tym nie rozmawiało".
No i skończyłam. Ta książka to dramatyczna strata czasu, wzbudzająca ogromny niesmak, napisana bez choćby szczypty talentu. Nie jest warta poświęcenia jej ani minuty.
Jestem w połowie. To smutne, że tak prostacka, płytka i wulgarna książka, obliczona na wywołanie skandalu, osiągnęła zamierzony efekt.
Powieść niemalże monumentalna - ale bardzo nierówna. Są w niej fragmenty prawie porywające, są po czesku dowcipne, są też takie, jak dodany przeze mnie cytat, czyli po prostu męczące i nieprzyswajalne. Chciałabym ocenić tę książkę wyżej, ale naprawdę były chwile, że zmuszałam się do czytania.
Tej książce pomogłoby, gdyby choć jeden (!) z bohaterów wzbudzał sympatię. Ale wszyscy są nieznośni i zachowują się irytująco. W dodatku opis pleurocentezy to jedna wielka bzdura - i chociaż wiem, że dla 99% czytelników nie ma znaczenia, dla mnie przepełnił czarę rozczarowania.
Jak wrażenia po kolejnym tygodniu, Louri? Nadal oczarowanie?
Jestem w trakcie lektury laureata z roku 2009. Póki co czuję się nieco rozdarta, ale to dopiero 1/3 książki. Bardzo rozczarowały mnie pozycje z 2013 i 2016 roku, natomiast autorów z 2014 i i 2015 czytałam inne książki i bardzo mi się podobały. Szkoda, że temat podupadł, czasem fajnie popatrzeć na rankingi i poukładać sobie listę według różnych kryteriów.
W trakcie czytania nie odczuwałam jakichś szczególnych emocji, może dlatego, że niektóre historie były mi znane. Ale im więcej czasu mija, tym bardziej mnie to wszystko gniecie. Dramatyczne sytuacje, które wciąż trwają dla wielu osób, po prostu nierozwiązywalne. No i wielki wstyd dla Katowic i dla Polski, że główny bohater jest kompletnie zapomniany.
Nudy na pudy. Ani to Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary) (za którą przepadałam), ani współczesny kryminał. Nic mnie tu nie zainteresowało, a wepchnięcie "książki w książkę" rozdęło całość do monstrualnych (jak na tą jakość) rozmiarów. Bardzo rozczarowująca pozycja.
Słynne zdjęcie oczywiście widziałam, ale całej historii nie znałam. Po lekturze mogę wyrazić szczery podziw dla pani Loven, bo porwała się z motyką na słońce - i do pewnego stopnia z sukcesem. Sama książka jest jednak autobiografią bohaterki, a mnie bardziej interesowały okoliczności zewnętrzne, stąd ta przeciętna ocena.
Z pewnością: niesamowita przygoda, wielki hart ducha, niezwykłe osiągnięcie. Ale literacko opisane jest to słabiutko.
Pretensjonalna i manieryczna książka, przepełniona tanią filozofią. Próbki stylu: "Tego ranka w środkowym Tybecie walczące o życie antylopy, sępy i świerszcze jawiły mi się jako fasety kuli dyskotekowej zawieszonej u sufitu ekspansji." "Prehistoria płakała i każda jej łza była jakiem." "Wkrótce zostaną z nich spalone ultrafioletem szkielety, które dołączą do biologicznego walca." "Sępy, strażnicy requiem, dyżurowały na zmianę. (...) ...
Jednego Backmana czytałam - Niespokojni ludzie . Bez szału, ale mam w zanadrzu jeszcze dwie, kiedyś spróbuję.
Początkowo powieść jest wręcz brawurowa, taka trochę łotrzykowska. Z czasem traci może nie prawdopodobieństwo, bo przecież to fikcja, ale jakiś taki... dobry smak. Z każdą stroną bohaterowie, którzy wzbudzali moją sympatię, byli traktowani przez autora bardziej po macoszemu, natomiast protagoniści (modne słowo w tym kontekście od jakiegoś czasu) są bardziej i bardziej nieprzyjemni i nieciekawi. Zakończenie można odczytać dwojako, np. jako prognoz...
Jakoś brakowało mi w tej powieści spójności. Szczególnie wybił mnie z rytmu rozdział "teatralny", który z pewnością sprawdziłby się na scenie, ale w książce tylko przeszkadzał. Filozoficzne rozważania z końcówki lekko rozczarowały, więc całość "taka sobie".
Wolę, żeby autorka została przy literaturze faktu, bo w tej próbie stworzenia thrillera nie do końca sobie poradziła. Ani to kryminał, ani powieść obyczajowa, ani próba rozliczenia. Taki ni pies, nie wydra.
To nie są po prostu reportaże, to głębokie i analityczne eseje, napisane pięknym językiem - brawa dla tłumaczy. Po lekturze mam nieodparte wrażenie, że nie ma już ratunku dla naszej cywilizacji. Cóż zrobić. Na marginesie dodam, że w Polsce też obowiązuje system JGP, i powoduje takie same patologie jak w Szwecji.
Niestety, zmogła mnie ta powieść kompletnie. Zawsze staram się doczytywać książki do końca - czasem odkładam dokończenie na później, jeśli nie trafiły w "swój czas", ale tej nie skończyłam i do niej nie wrócę. O ile Badania terenowe nad ukraińskim seksem naprawdę mi się podobało, o tyle w "Muzeum..." przeplatające się strumienie świadomości kilku osób i to przeraźliwe wielosłowie, nie, to po prostu umęczyło mnie setnie. I wcale a wcale nie inte...
Po pierwsze, nie wiem, czy to nie literówka, bo nie mam teraz dostępu do oryginału. Po drugie, nawet jeśli w tekście jest "Żydówa", to może chodzi o treść całego cytatu, a nie to jedno słowo? O to, że cytat daje do myślenia?
Fajna lektura. Momentami opowiadania ocierają się o fantastykę, momentami.. prawie o reportaż. Mocno rosyjskie, w dobrym tego słowa znaczeniu. Na marginesie: czy tylko mnie irytuje pisownia "Glukhovsky"? O co chodzi? Skoro nie piszemy w oryginale, to dlaczego nie w polskiej transkrypcji, tylko w angielskiej?
To było przede wszystkim inne niż większość obecnie wydawanych kryminałów. Inne realia, inne problemy, inny styl. Ciekawe.
Cóż. Dowcipna książka, ale taka dość.. oczywista. Autor wykorzystuje te najbardziej bulwersujące fragmenty Biblii, niczym nie zaskakuje. No i ten styl, w którym jak gdyby ciągle brakuje przecinków. Szkoda, że nie przeczytałam tego 20 lat temu, na pewno zrobiłoby większe wrażenie.
Uroczo staroświeckie. Przypuszczam, że feministki mogłyby dostać spazmów od niektórych wypowiedzi autora, ale za to rasizmu w tej książce nie ma. Jest ciekawie i zaskakująco, momentami zabawnie (nie zawsze w zamierzony sposób). Cieszę się, że trafiłam na "Siostrę..".
Już to pisałam przy którejś z nowych książek Kinga - są jak wygodne kapcie, dają mi pewne poczucie spokoju. W tej bardzo podoba mi się pomysł, i małomiasteczkowe realia (choć irytowały mnie pandemiczne elementy). Ale muszę przyznać, że napięcia tu brakuje, a o grozie nawet nie ma co myśleć. Takie kojące czytadło.
Nota wydawcy jest bez sensu, jakby ktoś przeczytał pojedyncze strony na wyrywki. Całość do przeczytania w dwa popołudnia, ale z takim ciągłym wyczekiwaniem na kulminację.. która na szczęście przychodzi na ostatnich stronach i rzeczywiście rozładowuje napięcie.
Przyznam, że początkowo byłam trochę pogubiona. Jak słusznie zauważa wydawca w swojej nocie: "Bardzo zmieniła się polityczna mapa świata (...). Kraje, o których mowa, przestały już być koloniami czy terytoriami zależnymi." I rzeczywiście, moje odnalezienie się w sytuacji społeczno-politycznej na przełomie wieku XIX i XX chwilę trwało. Ale kolejne opowiadania są głównie wspomnieniami autora, choć mocno osadzonymi w realiach epoki. Wciągnęło mnie!
Właśnie dodałam "Kadysz.." do zakładki z planami czytelniczymi. Może po takim czasie uda mi się go przeczytać.
Znalazłam tę książkę zupełnym przypadkiem - w biblioteczce w miejscu pracy. Tych kilka półek jest zapełnionych tak.. eklektycznie, że zawsze wywołuje to mój uśmiech. Są książki z serii Kolekcja "Gazety Wyborczej": XX wiek , tuż obok stoi kolekcja harlequinów, dalej Wiersze i poematy i cały zestaw modlitewników na różne okazje, a Szał seksu czyli Jak zadowalać partnera w łóżku opiera się o A czy wiesz, dziecino miła...: Wybór poezji patriotycznej ...
Nie, to raczej nie jest autor dla mnie. Spodziewałam się bardziej czegoś w stylu, bo ja wiem? George'a Saundersa, a tymczasem przynajmniej połowa tych opowiadań to bełkot. Wrażenia nie poprawiło kilka dobrych fragmentów (np. o Nagiej Wyspie, nodze mamy, komitecie okręgowym), bo zginęły w zalewie słownej sałaty.
Trochę zabrakło mi tutaj pogłębienia warstwy filozoficznej, wgryzienia się w psychologię postaci.
Z pewnością życiorys Limonowa jest niesamowicie bogaty - wręcz nieprawdopodobny. Z pewnością Carrere wykonał wielką pracę, żeby zdobyć te wszystkie informacje. Z pewnością cała biografia jest napisana dość wartko i bardzo.. hmm.. naturalistycznie. Ale nie rozumiem, po co tyle osobistych wtrętów autora, i czy było konieczne takie suche analizowanie przyczyn konfliktów i tamtej sytuacji społeczno-politycznej. Od połowy po prostu trochę wieje nudą -...
Szału nie ma, trochę za dużo grzybków w tym barszczu. Miała być saga rodzinna, thriller, psychodrama? Pod tym ostatnim względem jest najsłabiej, stosunki kluczowych bohaterów niezbyt trzymają się kupy.
Bardzo dobry, przekrojowy, mocno udokumentowany reportaż. Tylko jakoś mnie nie porwał - może dlatego, że nie miałam nigdy rodziny na wsi?
Straszna książka. Porażająca jest roszczeniowość, poczucie wyższości oraz pogarda dla kobiet, które wyzierają z tekstu. Dopisane po latach zakończenie nie niesie moim zdaniem nadziei na rychłe zmiany. Jedyną bolączką tego naprawdę ciekawego tekstu są fragmenty dynastyczne - nudne i częstokroć zbyt poplątane.
Tfu. Zakończenie :).
W posłowiu autor dziękuje osobie odpowiedzialnej za gramatykę, więc pewnie w oryginalne też zastosowano feminatyw. Mnie to się nie podobało, ale de gustibus :).
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)