Na początku muszę się szczerze przyznać, że jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tej książki. Zawsze byłam ogromną fanką "Władcy Pierścieni" i miałam spore opory, właściwie nie wiadomo z czego wynikające. Ale nadeszły wakacje, czas, w którym poświęcam się filmom i książkom. W jeden z deszczowych dni obejrzałam sobie dwie części "Harry'ego Pottera" i stwierdziłam, że nie ma powodu, dla którego nie powinnam przeczytać tego dzieła.
Zapisałam się w bibliotece, bo, jak wiadomo, jest to pozycja dosyć lubiana, i czekałam, wreszcie wczoraj dostałam "Harry'ego Pottera i kamień filozoficzny" do rąk własnych.
Okazał się bardzo wciągającą i ciekawą lekturą. Ale zacznę od narzekania. Przede wszystkim nie jest to książka trudna w odbiorze. Czyta się ją lekko, łatwo i przyjemnie. Przyjemności nie mogą zakłócić nawet obszerne opisy, których po prostu nie ma, a które, jak ogólnie wiadomo, nie wszyscy lubią.
Nie może być też mowy o jakimś głębszym przesłaniu, a to mianowicie z bardzo prostego powodu - jest to książka fantastyczna. W takowych wypadkach z reguły wiadomo, iż dobro wygra, zło poniesie sromotną klęskę, ale nie bez pewnych wyrzeczeń ze strony pozytywnych bohaterów.
Jakkolwiek należy pamiętać, że akcja rozgrywa się we współczesności. Nie jest to więc legenda, historia, w którą niektórzy maniacy mogą w pewien sposób uwierzyć, ale opowiastka dająca nadzieję fanom czarów i magii, że może i dzisiaj dzieje się coś ciekawego, że nie tylko wieki temu można było dokonywać heroicznych czynów.
Jednak największym plusem książki jest niezwykle ciekawy język, piękna forma, która nie pozwala oderwać oczu od literek, co, jak podejrzewam, sprawiło, że tak wielu zakochało się w tym dziele.