Dodany: 08.04.2007
|
Autor: WhiteD
Magia w książkach o Harrym jest bardzo ważna, i, jak wiemy, stanowi ona to coś, co pcha akcję do przodu. Ale równie ważna jak ta magia z ksiąg, rzucana za pomocą różdżek, jest ta inna. Ta z serca i uczuć. Przedsmak tego dano już we wcześniejszych tomach, ale dopiero 4 tom, gdzie Harry nie jest już "małym czarodziejem", a dojrzewającym młodym człowiekiem, który poza swoim wrogiem musi się jeszcze borykać z... hormonami, i to nie tylko swoimi. Zostaje też zmuszony do wzięcia udziału w konkursie, w którym nie chce uczestniczyć, nie wie, że jest marionetką w rękach popleczników Lorda Voldemorta. Wracając do bardziej ludzkiego aspektu książki, to tutaj autorka, już nie początkująca, nadaje swoim postaciom coraz więcej cech, które we wcześniejszych tomach były w tle. Oczywiście część z tych cech wcześniej pojawić się nie mogła, bo 11-latkowie myślą jednak inaczej niż 14-latkowie, którzy poza magią zaczynają też dostrzegać inne rzeczy. Ale i bez tego postacie stają się coraz bardziej ludzkie, cechy, które wcześniej tylko akcentowano, teraz wybijają się na pierwszy plan - wręcz chorobliwa zazdrość i kompleks młodszego, gorszego brata u Rona, nadmierna wyniosłość i chęć stawiania zawsze na swoim u Hermiony, narastające poczucie zaszczucia i zagubienia u Harry'ego, który po raz kolejny musi być tym, kim nie chce, a kim jednak będzie musiał być, czy tego chce, czy nie. Moim zdaniem jest to książka już nie dla dzieci, a dla nastolatków raczej, dla dorosłych... niektórzy mogą ją źle zrozumieć, szczególnie ci, którzy już zapomnieli, jak to było z nimi kiedyś, ale większość powinna tę książkę polubić. To dość ciężka pozycja (nie tylko gabarytowo), napakowana niekoniecznie pozytywnymi emocjami, i mocno kopiąca w mózg czytelnika... Ale mimo to polecam.