"Żmiję" przeczytałem i muszę przyznać, że mile się rozczarowałem po krytcznych recenzjach, choć po przeczytaniu zadałem sobie pytanie: "o co właściwie chodzi?".
Język jędrny, żołnierski, co urzekało mnie w sadze wiedźmińskiej, a irytowało w husyckiej, na pewno pasujący do sowieckiej armii w "Afganie". Główny bohater, Lewart, mocno "zalatuje" Geraltem (i to plus!). "Łomonosow" - trochę jakby Reynevan, trochę Jaskier, trochę Cahir, w sytuacjach, kiedy snuje swoje historiozoficzne koncepcje, przypomina mi intelektualistę, np. Emiela Regisa. Sawieliew - postac niejednoznaczna, ani dobra ani zła, ktoś w rodzaju Dijkstry. Takie postacie, jak "Łomonosow" czy Wika - eks-dziewczyna Lewarta, pojawiająca się tylko w retrospekcjach, to charaktery najszlachetniejsze, co za tym idzie, najsłabsze. Antywojenne tyrady Wiki wyjątkowo nie pasują do sowieckiej dziewczyny, raczej do intelektualistki z zachodnich uniwersytetów, co nasuwa mi podejrzenia, że Sapek chciał wsadzic taką szpilę Amerykanom. Za to jak zawsze świetnie zarysowane postaci mniej pozytywne, z łotrzykiem Walerą na czele. Aż przypominają się postaci urków z łagrowych wspomnień. Brrr!