Pokaż:
wszystkie gatunki i kategorie
Redakcja BiblioNETki poleca teksty, które są najlepiej napisane - lub prezentują interesujące zdanie na temat omawianej książki - lub omawiają nieznaną a godną polecenia pozycję.
RSS
Dodany: 24.05.2022
|
Autor: dot59
Zabierając się do lektury ostatniego tomu „Dzieła Garrenów”, większość czytelników jest już w pełni zorientowana, że nie zawsze miał on taką postać, jak w tej chwili, gdy biorą go do ręki. Tak pisał o tym osiemdziesięciosześcioletni autor na dwa lata przed ukazaniem się pełnego wydania cyklu: „I.V. [inicjały wydawcy - przyp. rec.] chciałby opublikować w dwóch tomach sześć części »Dzieła Garrenów« - »Zbuntowanych«, »Zazdrosnych«, »Znieważonych« [sześć dlatego, że wyjściowo „Zazdrośni” dzielili si...
Dodany: 20.05.2022
|
Autor: dot59
Fakt, że w poszczególnych tomach „Dzieła Garrenów” dzieje się bardzo niewiele (przynajmniej w sensie konkretnych wydarzeń, które byłoby trzeba pamiętać, chcąc przejść do następnej części), pozwoliłby na czytanie poszczególnych tomów w dużym odstępie czasowym, ale jeśli człowiek ma pod ręką całość, czemu miałby z tej okazji nie skorzystać i nie przeczytać wszystkich za jednym zamachem? Do „Obcych” zabrałam się więc niemal zaraz po skończeniu „Zazdrosnych”, w których młodzi Garrenowie, zebrani prz...
Uwielbiam czytać dzienniki. Czasami podobają mi się znacznie bardziej od twórczości, a czasami nawet nie znam nic danego autora poza nimi. Codzienne (lub przynajmniej częste) zapisy codzienności. Przemyślenia o życiu, sztuce, literaturze, przemijaniu i trwaniu. To lubię. I taki jest „Dziennik 1949-1956” Sándora Máraia. Gęsty, intensywny. Zapiski niemłodego już emigranta (ur. w 1900 roku w Koszycach), przez pewien czas bezpaństwowca.
„Proces dekompozycji jest zawsze logiczny. W minionych latac...
Tomy dzienników i notesy pisane nieomal szyfrem, księgi rachunkowe, korespondencja, wiersze opiewające zdradzoną miłość i uroki życia kawalerskiego, nowele tak splecione z biografią twórców, że pomagają ustalić kluczowe fakty… Zdumiewające, jak wiele i jak różnych źródeł pisanych mogą stworzyć przez lata członkowie kilku mniej lub bardziej związanych ze sobą rodzin o niekoniecznie literackich ambicjach. Równie godne podziwu, że źródła takie wyszły z kotła historii niemal nietknięte, że nie poża...
Recenzent: Maria Długołęcka-Pietrzak
József Brenner, urodzony w 1887 roku węgierski lekarz psychiatra, prozaik i dramatopisarz znany pod literackim pseudonimem Géza Csáth, był niemalże rówieśnikiem „naszego” Witkacego – i zdaje się, że porównywalnie wpłynęła na niego rozbuchana artystycznie atmosfera europejskiego modernizmu. Za młody, by zbratać się z ówczesnymi fascynującymi kręgami literackimi, za stary, by dołączyć do klarującej się w latach pierwszej wojny światowej nowoczesnej awang...
Dodany: 03.05.2016
|
Autor: dot59
Imre Kertész nie miał łatwego życia. W zasadzie nikt z tego pokolenia go nie miał, bo już samo dorastanie w czasie wojny może wyczerpać życiowy limit traumatycznych doświadczeń. Ale on prócz tego był jeszcze po pierwsze: Żydem (a czym się stała ostatnia wojna dla europejskich Żydów, nie trzeba nikomu mówić), po drugie: Węgrem (a Węgrom, tak jak i pozostałym obywatelom bloku wschodniego, dane było po tej wojnie ujrzeć dwa oblicza komunizmu: to ludzkie, które przedwojennym nędzarzom dało pracę, mi...
Dodany: 18.03.2015
|
Autor: dot59
Na tym balu będzie tłum i wrzawa, jak to na szkolnych balach karnawałowych. Będzie konkurs na najbardziej pomysłowe przebrania, i tańce, i dużo śmiechu, chociaż to nie są najszczęśliwsze czasy w historii Węgier, bo wiele rodzin jeszcze boryka się z traumą wojennych strat, a to, że nad zabawą mają czuwać „starsze koleżanki (…) ze Związku Młodzieży Komunistycznej”[1] przypomina, iż większa i potężniejsza organizacja czuwa nad całym krajem. Od czasu do czasu zobaczymy jakąś migawkę z sali balowej, ...
Dodany: 15.03.2015
|
Autor: olina
Zsófika nie przepada za mięsem, nie umie kłamać, nie lubi zaczynać rozmowy z nieznajomymi, woli milczeć, choćby za cenę nieprzyjemności, niż mówić o kimś źle. W szkole wszystko ją interesuje, lecz nie potrafi się skupić na lekcji. Mamusia czasami wypytuje ją o różne rzeczy i obserwuje podczas zabawy, ale gdy już kończy pisać kolejną książkę o wychowaniu i edukacji, jej zainteresowanie dzieckiem powoli wygasa. Mamusia pracuje w Instytucie Pedagogicznym i jest trochę nerwowa, ale kto by się nie de...
Dodany: 01.11.2014
|
Autor: AnnRK
Nazwisko, które polskiemu czytelnikowi nie mówi nic. Okładka nienachalna - projekt świetny, minimalistyczny, ale i niewalczący o uwagę czytelnika. Węgierska pisarka Krisztina Tóth debiutuje w Polsce zbiorem „Pixel” i mam nadzieję, że ten debiut nie przejdzie bez echa. Trzydzieści krótkich opowiadań zasługuje na uwagę jako całość, ale i odrębne opowieści.
Tylko wnikliwe przyjrzenie się drobiazgom pozwala poznać coś od podszewki.
Tylko zestawienie owych drobiazgów w spójną całość daje szansę...
Dodany: 04.08.2013
|
Autor: dot59
Co my wiemy o literaturze węgierskiej? Oczywiście znamy „Chłopców z Placu Broni”, może czytaliśmy parę wierszy Petőfiego albo coś noblisty Kertesza, od czasu do czasu na fali jakże pożytecznych biblionetkowych mód wypływa autor niepodręcznikowy, np. Márai, Kosztolányi czy Szabó… i to raczej wszystko. A przecież historię i kulturę Węgrzy mają równie bogatą, jak my, więc trudno przypuszczać, żeby ich literatura ograniczała się do tych paru nazwisk.
Swego czasu liczne wydawnictwa miały taki miły...
Dodany: 01.08.2013
|
Autor: dot59
Powtórne czytanie czegoś, co nas zachwycało kilkadziesiąt lat temu, zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko. Bo choć książki pozostają te same, to przecież na ich ponowny odbiór wpływa wszystko, co się przez ten szmat czasu wydarzyło w naszym życiu (było, nie było, nawet najbardziej oczytana licealistka patrzy na świat przez nieco inny pryzmat niż matka dorosłych dzieci) i wokół nas (przesłanie, które w pewnych realiach było aktualne, po ich zmianie może stać się niewyraźne czy nawet całkiem nieczyte...
"Świniobicie" Magdy Szabó to, najogólniej mówiąc, opowieść o małżeństwie. On - nauczyciel Janós Tóth - pochodzi z prostej rodziny robotniczej, mieszkającej na ulicy Mydlarzy. Ona - Paula Tóthowa (z domu Kemery) zwana Póliką - to reprezentantka dawnej arystokracji, zdeklasowanej po wojnie i zmianie systemu na Węgrzech. Ich związek to mezalians, ale nie można powiedzieć, że popełniony z wielkiej miłości (jak to często w literaturze bywa). A może inaczej - cała miłość w tym dwudziestopięcioletnim m...
Dodany: 17.05.2012
|
Autor: dot59
Każda epoka, jakkolwiek banalnie by to brzmiało, ma swój koniec. I ma też swoich świadków, między którymi zawsze znajdzie się ktoś gotów chwycić za pióro i opisywać to, co za kilka czy kilkanaście lat przestanie istnieć albo już nie istnieje. Takim świadkiem schyłku węgierskiej klasy średniej, przeżywającej okres swojej świetności za czasów Monarchii Austro-Węgierskiej i mimo odzyskania niepodległości powoli podupadającej w latach międzywojennych, był Sándor Márai – rówieśnik wieku XX, potomek s...
Prawie szesnastoletnia Kati Horwath pochodzi z biednej rodziny, ma dwie młodsze siostry i jest stypendystką w szkole handlowej. Horwathówny muszą dzielić się wszystkim i dokonują cudów, żeby w szkole na czas przekazać sobie atlas geograficzny czy ekierkę. Nagła zmiana planu lekcji okazuje się kataklizmem, który potrafi zburzyć misternie opracowane przez siostry procedury i narazić dziewczęta na złapanie dwói za brak pomocy naukowych. Niedostateczny zaś to groźba utraty zwolnienia z czesnego, a w...
Dodany: 27.01.2009
|
Autor: lapsus
Dorożką po Budapeszcie należy jechać powoli. Wtedy dorożka delikatnie kołysze i czujesz się niczym żeglarz na dryfującym po spokojnym morzu okręcie. Można rozkoszować się widokiem stylowych kamienic i spokojem przechodzących ludzi. Witryny kawiarni i restauracji kuszą podróżnika, mrugają okiem, kiwają paluszkiem. "Odwiedź nas, skosztuj" - zdają się mówić. Za ich drzwiami znajdziesz wachlarz smaków doskonałej kawy i bukiet najlepszego wina z Somlo. W kuchni królują zupa gulaszowa, zapiekanka ziem...
Dodany: 13.12.2008
|
Autor: dot59
Jest kilka powodów, dla których dzienniki pisarzy należą do moich ulubionych lektur. Każdy z tych powodów, a możliwe, że i wszystkie naraz, zdążyłam już wymienić w którejś z moich wcześniejszych recenzji, zresztą myślę, iż spora poczytność tego gatunku dowodzi, że w swoich racjach nie jestem odosobniona - zatem zbędne jest w tym miejscu wyjaśnianie motywacji, „dlaczego właśnie dziennik?”.
Ale dlaczego akurat ten i dlaczego zrobił na mnie aż takie wrażenie?
Wybór był zarazem przypadkowy - ...
Dodany: 20.11.2008
|
Autor: dot59
Zupełnym przypadkiem rozpoczęłam znajomość z twórczością Máraia od jednej z jego najwcześniejszych powieści, przełożonych na polski długo po późniejszych dziełach. I nie żałuję.
Banalny tytuł utworu (choć czy takim jest i w oryginale, nie ręczę, bowiem węgierski jest jedynym z sąsiedzkich języków, którego ni w ząb nie pojmuję) i wiek autora w chwili jego opublikowania (28 lat) sugerują, że czytelnik może mieć do czynienia ze sztampową romansową historią z parą młodych ludzi (czy może nawet n...
Mniej więcej przed 10-15 laty nastała moda na historyczną powieść kryminalną, sensacyjną, przygodową. Bezpośrednie pierwowzory oczywiście są starsze, jak np. pochodząca z górnej półki, elitarna i bardzo trudna powieść „Imię róży” Eco. Na tle literatury i filmu lat 70.i 80. były one wyjątkami, zaś od lat 90. to już standard. Przed dziesięciu laty akcja była na ogół osadzona w realiach historycznych, np. w XVII wieku (jak cykl Péreza-Revertego o kapitanie Alatriste) lub w XIX wieku (jak cykl Akuni...
Dodany: 04.11.2007
|
Autor: Czajka
- Czy znasz taką rewelacyjną książkę o przyjaźni, właśnie o niej mówili w radiu, krytycy, psychologowie, czytelnicy, wszyscy oczarowani? – późną nocą wyrwała mnie ze snu telefonem rozemocjonowana kuzynka.
- A jaki tytuł? – trochę jeszcze nieprzytomnie zapytałam dla formalności, przekonana, że skoro rewelacyjna, to na pewno znam.
- „Żar”
– Hm. Dziwne, bo nic mi się nie kojarzy.
– „A gyertyák csonkig égnek” – kuzynka podała mi oryginalny tytuł w nadziei, że mi to pomoże w przypominaniu. Nie...
Kertész znowu wspomina. Tym razem Europę bardzo niedaleką, bo z pierwszych lat po upadku komunizmu. "Kronika" rozpoczyna się słowami "Rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty pierwszy, jesień nad chłodnym Dunajem"* i czytelnik ma wrażenia, że jest to dalszy ciąg "Dziennika galernika".
Według mnie to książka łatwiejsza niż "Dziennik", bliższa czytelnikom. Może dlatego, że Kertész opisuje świat nam nieodległy, coś, co jest za oknem mieszkania, na spacerze, w kawiarni, taksówce. Na pozór błahe z...