Autor: dot59
Data dodania: 09.09.2019 11:51
Jest taka mała miejscowość, w której nigdy oficjalnie nie mieszkałam, nawet na czasowo, ale gdyby zliczyć cały spędzony tam czas, może by się okazało, że było go więcej, niż w którymś z miast, w których byłam zameldowana na stałe. Arkadia mojego dzieciństwa, kraina bzu, floksów i lwich paszczy, białych poziomek, czarnych morw i złotobrązowych agrestowych konfitur, chleba prosto z piekarni, twarożku z miętą i ciastek na smalcu, i najwspanialszej biblioteki pod słońcem – nie dlatego, żeby była jak...