Autor: dot59
Data dodania: 30.09.2013 19:12
Gdzie i kiedy po raz pierwszy czytałam „Córkę czarownicy na huśtawce”, nie pamiętam; musiało to być jednak w jakiejś okropnie zamierzchłej przeszłości, skoro w mojej głowie majaczyło tylko mętne wspomnienie, że książka była niezmiernie zabawna, za wyjątkiem jedynej (krótkiej) opowieści o braciszku, który umarł na „ślepą kiszkę” w wyniku spóźnionej czy też nieudanej operacji.
Zatopiona w oceanie wydawniczych nowości, pewnie nie wróciłabym do niej jeszcze długo, a może i nigdy, gdyby nie miły Bi...