Dodany: 04.04.2008
|
Autor: pyska
Książkę "Wołanie z połonin" tak naprawdę napisało samo życie. O kilkudziesięciu jego górskich epizodach opowiedzieli w niej bieszczadzcy goprowcy. Mnie przypadła jedynie rola redaktora tej publikacji.
Spośród prawie 1,5 tysiąca akcji i wypraw ratunkowych oraz kilkunastu tysięcy interwencji będących udziałem ratowników Grupy Bieszczadzkiej GOPR w okresie jej istnienia wybrałem te, które w sposób przekrojowy pokazują różnorodność zdarzeń w naszych górach. Wszystkie opowiadania są relacją z pierwszej ręki; pochodzą od ludzi, którzy rzeczywiście brali osobisty udział w akcji. Dzielą się oni nie tylko wspomnieniami, ale i refleksją na temat dawnych dramatów i tragedii. Dobrze wiem, że niełatwo było skłonić Kolegów do opowiadania o ratowniczych wyprawach - to tematy stanowiące swego rodzaju górskie tabu, i - świadomie czy podświadomie - pomija się je w codziennych rozmowach.
Relacje ludzi są ciekawsze niż suche zapisy z księgi wypraw i dobrze, że udało się je utrwalić. Żal tylko, że nigdy już nie opowiedzą nam o swych akcjach ratunkowych tacy koledzy, jak: Karol Dziuban, Rysiek Kafel, Kaziu Hartman, Zyziek Wilk, Jacek Frydrych i inni, którzy już "dyżurują" na swych niebieskich połoninach. Ich pamięci poświęcamy te opowieści.
I jeszcze jedno. Drogi Czytelniku! Pomóż sobie, zanim będziesz potrzebował pomocy GOPR. Jeżeli jednak zdarzy Ci się nieszczęście - wołaj! Od 45 lat czuwają w tych górach ratownicy i idą zawsze, gdy z połonin dochodzi wołanie o pomoc.
Edward Marszałek
Z GOPR-em było związane prawie całe moje bieszczadzkie życie, jego doświadczenia i radości. Pierwszą, po latach nieobecności, noc w Bieszczadach spędziłam w goprówce w Ustrzykach Górnych, budynek nr 13, w pokoju nr 13 i wiążę odtąd z tą liczbą nie pecha, a szczęście. Zaprzyjaźniłam się wtedy nie tylko z górami, ale także z goprowcami, niezwykłymi ludźmi honoru i wielkiej odpowiedzialności; te przyjaźnie trwają do dzisiaj - odnawiam je i utrwalam podczas corocznych pobytów w najpiękniejszych moim zdaniem górach świata. W dzień wędruję po bieszczadzkich szlakach, wieczorami - słucham goprowskich wspomnień i opowieści.
Cieszę się, że przywołuje w tej książce ratownicze goprowskie przygody mój przyjaciel, Edward Marszałek, bo ma nie tylko wspaniały dar opowiadania, ale także wzbudza wielkie zaufanie, więc otwierają się przed nim serca oraz głowy.
Elżbieta Dzikowska
[Wydawnictwo Ruthenus, 2007]