(...) Piszę więc i dla urodzonych, i dla stworzonych (zgodnie z wierzeniami kreacjonistów) pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych, a także dla tego przeciętnego, chudego i trochę zakompleksionego dzieciaka, który nadal we mnie tkwi. Piszę także dla Was, drodzy młodzi przyjaciele, licząc, że gdy poczytacie sobie o tych zamierzchłych czasach, będziecie w stanie pełniej docenić wszystkie atuty życia w demokracji. Nawet takiej, jak "wesoła" i populistyczna IV Rzeczpospolita, budząca liczne skojarzenia z lasem Sherwood z opowieści o Robin Hoodzie. To także nasze wspólne europejskie dziedzictwo, z którego, jak widać, czerpiemy bez umiaru. Z tym, że u nas Robin Hooda dość trudno zidentyfikować, a chciwych szeryfów mamy jakby w nadmiarze, ale, jak to się mówi - od przybytku głowa nie boli. Na szczęście paszporty leżą w szufladach, więc kiedy się chce, można polecieć odreagować za granicą. Tam też, co prawda, nie wszędzie jest kolorowo, za to jakby więcej luzu. Psychicznego. (...)
Katarzyna Anna Weiss
[Vesper, 2008]