Orson Welles doskonale zdawał sobie sprawę, że przyszłe pokolenia uznają jego życie w gruncie rzeczy za nieudane: tworzy ono idealną parabolę porażki, która opada łukiem od jego młodzieńczego arcydzieła, "Obywatela Kane'a", aż do reklam wina, które kręcił w schyłku życia, by finansować swoje pijatyki.
W książce "Pod prąd" Clinton Heylin z mistrzostwem pokazuje, w jaki sposób zarówno Wellesa, jak i jego dzieła zniszczyli konkretni ludzie kierujący się konkretnymi motywami; przedstawia nam okoliczności związane z określonym miejscem i czasem - z Hollywood u schyłku złotej epoki. Okoliczności, w jakich genialny, egotyczny, nieustępliwy i osamotniony artysta toczył nierówną walkę z potężnymi wytwórniami filmowymi: "Praca przy tworzeniu filmu, która niewątpliwie powinna być wielce fascynującą przygodą, nie jest nią. Jest niekończącą się rywalizacją prymitywnych osobowości, z których część ma wielkie wpływy, prawie wszyscy są hałaśliwi i prawie nikogo nie stać na nic twórczego prócz przypisywania sobie zasług innych i autopromocji". "A ja muszę być wolny, żeby robić filmy, które chcę robić" - podkreślał reżyser.
Na podstawie niezwykle bogatych materiałów źródłowych: scenopisów, notatek służbowych, wywiadów, prywatnej korespondencji, artykułów Wellesa i jego publicznych wystąpień, Heylin dokonuje porywającej rekonstrukcji kariery i życia człowieka, który - jak sam przyznawał - był albo nałogowym oszustem, albo geniuszem. Lub kimś pomiędzy.
[Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, 2007]