Dodany: 11.10.2019
|
Autor: Marylek
"Macieja Słomczyńskiego zapamiętaliśmy głównie jako świetnego tłumacza - Szekspira, Miltona, Joyce'a, Lewisa Carrolla - a w następnej kolejności: jako ukrytego za pseudonimem "Joe Alex" autora popularnych powieści detektywistycznych. Jednak Maciej Słomczyński jest także autorem podpisującym książki własnym nazwiskiem. Większość spośród nich ukazała się w latach tuż powojennych i została dokładnie zapomniana. Dziś Wydawnictwo Zielona Sowa przypomina cztery dłuższe opowiadania, które pozwalają docenić talent Słomczyńskiego-prozaika. (...) Maciej Słomczyński, którego znaliśmy raczej jako pewnego swej maestrii specjalistę od perfekcyjnego układania detektywistycznych szarad, w tych opowiadaniach objawił się jako ktoś inny, daleki od intelektualnego samozadowolenia, skłonny - jeśli nie do samobiczowania, to przynajmniej do krytycznego spoglądania na siebie i własną profesję".
- ze wstępu Jerzego Jarzębskiego
Scorpio: ciasno skupione litery na pergaminie, wysokie, ostre, czerwone. Samotny jak część ciała, do którego go przypisano długą kreską drogowskazem. Żądło mężczyzny, towarzysz tatusia, miecz okryty radosną krwią, sprawca zdyszanej rozkoszy i serdecznego kwilenia. I tak samotny jak ten zodiakalny człowiek z baranem na głowie i całą resztą w miejscach nieuchronnych. Cyrulik, astralny magik, pociągnął go grubo temperą. Był niepewny, bo nie widział go nigdy przedtem. Dlatego urodził się zupełnie niepodobny do siebie, ciemnozielony, z głową węża i grzbietem jaszczura, nabijanym tępymi kolcami, dziwactwo astrologiczne, minismok, krewny bazyliszka, patron rozkoszy miasta Yorku.
[Zielona Sowa, 2002]