Sześć książek w jednej: "Życie na Korei" (1992), "Sezon na Helu" (1994), "Stancje" (1997), "Konwój. Opera" (1999), "Zoom" (2000) i "Taxi" (2003). Całość uzupełniona alfabetycznym spisem wierszy.
"Poezją Sosnowskiego nie rządzi prawo analogii, a raczej prawo przyległości, wymuszonego sąsiedztwa słów. Metonimii, która uzasadnia związki pomiędzy zjawiskami, zjawiskami i słowami, słowami i zjawiskami, słowami i słowami jedynie na zasadzie pewnego (fotograficznego) zbliżenia, jakie pozostaje do głębi narracyjne. Ciało i dusza mają ze sobą związek, bo ktoś je obok siebie umieścił; perswazyjna moc metonimii nadaje ciału magiczne właściwości duszy niejako fałszywie. Z jednej strony ciało udaje tylko metaforę duszy; uzurpuje sobie prawa do znaczenia, w rzeczywistości pozostając jedynie degeneracją »teraz« - czymś, co przychodzi nie w porę ze swoim »błędnym kwintetem zmysłów«".
Joanna Orska
"Wierszy Sosnowskiego możemy bowiem używać w najróżniejszych celach, podobnie jak muzyki absolutnej, a ułatwiają nam to właśnie »Dożynki« [...] - nawet przy bardzo pobieżnej lekturze ukazuje nam się a to Sosnowski lingwista, a to Sosnowski religijny, Sosnowski-dowcipniś oraz śmiertelnie poważny Sosnowski-ekonomista. Po wszystkich dotychczasowych trudnościach w obcowaniu z »tą poezją« »Dożynki« są jakby zbyt poręczne, pozwalają szaleć, a nawet skłaniają do szaleństwa. Dlatego co bym radził, to sprezentować je znajomemu, a ten niech przekaże je dalej. Niech krążą".
Adam Wiedemann
"Kiedy w literaturze pojawia się przyzwyczajenie, widmo oswojenia i usankcjonowania pewnego sposobu pisania, trzeba znaleźć inną przestrzeń, trzeba przestawić elementy poetyckiej układanki, przeładować broń, odmienić język, urządzić dożynki i znaleźć świeży trop. To, że autor nie umieścił w zbiorze wydanego w zeszłym roku poematu „Gdzie koniec tęczy nie dotyka ziemi”, pokazuje, że nie ma mowy o żadnym ostatecznym końcu. Skoro tęcza nie dotyka ziemi, to znaczy, że jest jeszcze trochę miejsca na literacką krzątaninę, na nowe wiersze. To nie światło znajduje się na końcu tunelu, ale – mówiąc słowami autora – tunel na końcu światła".
Grzegorz Jankowicz
"Sosnowski wciąż opiera się szufladce, jego głos wciąż drży i nie daje się gładko usidlić i ustawić. Kiedy transmisja zaczyna być zbyt wyraźna, zawsze można ją odrobinę zaburzyć, pokręcić gałką radia, wynaleźć jakąś niespodziewaną przestrzeń czy wymiar wypowiedzi, który jest wręcz diabolicznie niedostępny, okopany i ukryty, niczym »Nautilus« setki kilometrów pod powierzchnią oceanu albo kruchy jak łódeczka na falach podczas sztormu".
Agata Pyzik
"Poezja Sosnowskiego rządzi się logiką przemieszczenia, a poeta namiętnie tropi oznaki podstawień jednych słów pod drugie, uniemożliwiając językowi znieruchomienie. A jednak odnoszę wrażenie, że w przypadku tej twórczości obcujemy wciąż z pewną generalną formułą wiążącą pisanie ze śmiercią. Nie jest to rzecz jasna prosta relacja. Chodzi o dramatyczne – w ostatecznych konsekwencjach – szyfrowanie egzystencji, ale w taki sposób, wobec którego kapitulują tradycyjne (a być może i wszystkie) sposoby komentarza".
Jakub Momro
[Biuro Literackie, 2006]