Autor: dot59
Data dodania: 16.01.2023 20:09
W czasach PRL, kiedy nabierałam szlifów czytelniczych, nie było na półkach księgarń i bibliotek jakiegoś strasznego zatrzęsienia wielotomowych cykli powieściowych, przedstawiających dzieje jednej rodziny czy też jednej grupy przyjaciół na tle wielkiej (lub małej) historii – a te, które były, skutecznie zawyżały poprzeczkę: „Saga rodu Forsyte’ów”, „Noce i dnie”, „Wojna i pokój”, „Rougon-Macquartowie”. Z chwilą, gdy nowe technologie umożliwiły poszerzenie zakresu kwerend genealogicznych i historyc...