Dodany: 06.05.2006
|
Autor: 3o4u
Tak jak w wierszu, "urodziłem się w Angoli" (26.09.1934). Żywiła mnie także ziemia polska (1938-1944) i niemiecka (1944-1949). Ale nie tylko. Teraz żywi mnie ziemia brazylijska (od 1949 r.). W mych żyłach płynie niejedna kropla niemieckiej krwi, ale - jak twierdzą - przeważa polska. Matka Ziemia także innych krajów (Belgii, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Wenezueli, Chile, Anglii, Argentyny, Francji) pomoła mi otworzyć oczy na wielojęzyczność serca.
Na wybór mojego zawodu wpłynął język sonetów Szekspira i proza Conrada. Przygotowano mnie do mówienia o nich (1966, filia Uniwersytetu Cambridge w Rio i Papieski Uniwersytet Katolicki) i do zawarcia wielu przyjaźni. Z tego wynikły zaszczytne funkcje i posługi.
Wierność polskości pod Krzyżem Południa to, za młodu, Koło Młodzieży "Świetliki", a w wieku męskim praca społeczna i spotkania z kulturą polsko-brazylijską (Towarzystwo Polonia, Brazylijski Instytut Kultury Polskiej, BRASPOL i pismo "Projeções").
Przeżycia wielu lat zaowocowały "Glimpses/Vislumbres" (1996) i zachęciły do zabrania głosu w "Vozes/Voices" (1998). Wtedy mocno odczułem powiew idący od Wisły przez "Brisas/Powiewy" (2000). W końcu przekroczyłem próg poezji, odzywającej się we mnie w trójjęzycznym tomie wzajemnie piszących się wierszy pt. "Graniczne progi/Limiares de fronteira/Thresholds" (2004).
A malarstwo? To wielka radość, à la mozartiana, gdy wulkaniczne otchłanie poezji stają się trudne do pokonania.
Żona Krysia, dzieci: Isabella, Rodrigo, Andréa i Rafael. Wnuk Lucas i wnuczka Ania. Rodzina, Przyjaźń, Polska, Brazylia, Poezja, Malarstwo, Świat cały, a nade wszystko Wiara i Nadzieja. Cóż więcej jest mi potrzebne do szczęścia?
Tomasz Łychowski
[Instytut Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich UW i Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, 2006]