Gdy przed kilkoma laty ukazały się "Góry i doliny po mojemu", otrzymałem wiele listów od znajomych, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że góry dla wielu ludzi nie są tylko krajobrazową sceną wycieczkową, lecz obszarem bogatych i wszechstronnych przeżyć, przygód i doznań. Świat gór, mimo wtargnięcia doń cywilizacyjnych urządzeń, jest wciąż jeszcze krainą pierwotności, nieco obłaskawioną, lecz wciąż jeszcze dziką, do której człowiek coraz bardziej tęskni. "To były również nasze góry i doliny" - mówili mi bliscy i dalecy, doznałem więc najpiękniejszych z uczuć, że po prostu opowiadałem za nich im samym o górach.
Dręczyło mnie jednak wciąż, że nie opowiedziałem wszystkiego z mego obfitego emocjonalnego wędrowania po wszystkich zakątkach naszych gór, także poza krajem w różnych częściach Europy. Domagało się coś we mnie, aby wrócić jeszcze raz w góry i dać pełniejszą panoramę. (...) Chodziłem więc jeszcze raz po dawnym świecie górskim i odtwarzałem, co utrwaliła moja pamięć, moje niezapominanie. "W litworowych i piarżystych kolebach" wiodłem dalej nie dokończone rozmowy z ludźmi mego pokolenia, a także ze starszymi, przywołanymi z dawnych fotografii. Czasami zdawało mi się, że budzę ich ze snu lub że sam zapadam w sen, by znaleźć z nimi wspólny język. Czasami zdawało mi się, że wszystko, co przypomina mi snującą się pamięć, śni mi się w jakimś nie kończącym się śnie, w którym poszukuję piękności świata po tamtej stronie gór, lecz po tej stronie pamięci.(...)
Chciałbym więc opowiedzieć wszystko niedopowiedziane przedtem w "Górach i dolinach po mojemu". Czy mi się to uda? Czy w ogóle da się to uczynić? Życia nie spisuje się jak dziennika dzień po dniu, rok po roku. A gór i dolin było w mym życiu wiele i choć kształtowały je, to jednak nie wyczerpywały mej pracy, pragnień i ambicji. Żyłem górami i wszystko, co mi dawały, starałem się oddać ludziom w mej codziennej pracy.
---
*Władysław Krygowski, "W litworowych i piarżystych kolebach", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982, str. 5-11.