Dodany: 27.09.2019
|
Autor: Olimpia
"Czy to marna kopia Terry’ego Pratchetta? Możliwe. Czy to bezczelna podróbka Douglasa Adamsa? Całkiem prawdopodobne. Ale poza tym to dość fascynująca opowieść o hot-dogach. Nie wykluczając paru podróży międzygalaktycznych. W każdym razie – zostaliście ostrzeżeni. »Początek, koniec i hot-dogi« to historia Nabuchodonozora Wilkinsa, kapitana floty kosmicznej Stanów Zjednoczonych, który po zawaleniu sprawy jako ostatnia nadzieja planety Ziemi, zostaje ostatnią nadzieją całego wszechświata. Opowieść zawiera odpowiedzi na intrygujące zagadnienia takie jak: »dlaczego niby światło miałoby być najszybszą rzeczą we wszechświecie?«, »jak zbudować sprawnie działającą cywilizację, bazując na nienawiści do wszystkiego dookoła?«, »jak to się stało, że Czas przestał być wielkością fizyczną i został pomarszczonym staruszkiem w pomarańczowym prześcieradle?« oraz: »sposoby na ocalenie wszechświata przy wykorzystaniu głupoty, przemocy i butelki po piwie«.
Gdybym przeczytał tytuł, nie znając autora, zapewne popukałbym się w czoło, a pieniądze przeznaczył na kolejną, niewiele wartą space operę. Jednak wiem, że za niepozornym imieniem ukrywa się naukowiec, miłośnik literatury SF&Fantasy i muzyki o dosyć ciężkim zabarwieniu. Zaryzykowałem więc i absolutnie nie żałuję. Kosmos, inteligentny humor i rollercoaster to trzy skojarzenia, które przychodzą mi na myśl najszybciej, kiedy wspominam lekturę »Początku, końca i hot-dogów«. Czytając, czuć wyraźnie miłość autora do Prachetta i uwielbienie dla Adamsa. Po lekturze "Początku" wiem jedno – stałem się fanem Kotulaka".
Leszek Błaszkiewicz
"Cześć i dzięki za ryby, a także za »Początek, koniec i hot-dogi«. Czytajcie tę powieść! Oczywiście o ile nie boicie się, że brzuchy popękają Wam ze śmiechu, a bliźni uznają Was za uciekinierów z domu wariatów… Jak mnie".
Kazimierz Kyrcz Jr
[Gmork, 2019]