Dodany: 13.04.2017
|
Autor: Olimpia
"Śpijcie dobrze. Żyjcie sto lat i oby ostatni głos, jaki usłyszycie, był moim głosem".
Frank Sinatra
Pierwszy raz usłyszała jego głos w przydrożnej restauracji. Miała piętnaście lat, a on śpiewał: "Nic nie szkodzi, że jestem samotny, gdy serce mówi mi, że samotna jesteś ty". Trzydzieści lat później usłyszała od niego sakramentalne: Tak.
Po dwudziestu sześciu latach spędzonych u boku Franka Barbara Sinatra zdecydowała się ujawnić, jaki Frank był prywatnie. Jej książka jest listem miłosnym do uwielbianego męża, wspaniałego piosenkarza, zdobywcy kobiecych serc, zaborczego towarzysza i wiernego przyjaciela.
Z wielką czułością Barbara przedstawia nieznany dotąd obraz artysty. Opowiada o pilnie strzeżonych sekretach z jego życia osobistego i odsłania kulisy brutalnego świata show-biznesu.
Frank Sinatra nie lubił, gdy o nim mówiono lub pisano. Chronił swoją prywatność, nigdy nie napisał wspomnień. Nieustannie kłócił się z wydawcami, domagając się sprostowań w publikowanych o nim tekstach. Przekłamania na jego temat żyją własnym życiem i urosły już do rangi legendy. Teraz dowiemy się, jaki był naprawdę.
Dużo burbona upłynęło – jak mawiał Frank – zanim świat doczekał się tej niezwykłej książki!
"Gdy tak siedziałam, zastanawiając się, czy rzeczywiście ostatni raz słyszę śpiewającego Franka Sinatrę, krąg światła skurczył się do maleńkiej kropki na jego twarzy; stał teraz samotny na pogrążonej w mroku scenie. Otaczał go kłąb błękitnego dymu z papierosa. Zaśpiewał ostatnie słowa piosenki: »Scuse me, while I disappear« (»Wybaczcie, czas na mnie«) i w tym momencie światło zgasło, a on znikł za atłasową kurtyną. Pogrążona w ciemnościach, z trudem łapałam oddech, a w następnej chwili, jak kilka tysięcy ludzi na widowni, zerwałam się, głośno wołając o bis, który nie nastąpił”.
"Barbara nie potrzebuje rozgłosu ani gotówki. Opowiada tę intymną historię może głównie sobie samej, by uwierzyć, że zdarzyła się naprawdę. Uwodzi anegdotą. Bywa rozbrajająco zabawna, jak w incydencie z papugą czy reklamówką kręconą w Vegas. Bywa porażająco smutna, jak w historii z szafą grającą. Ale przede wszystkim jest przez ćwierć wieku tak blisko Mistrza, że bliżej już nie można, i taktownie go nam przedstawia. Frank: dżentelmen, furiat, anioł, demon, hulaka, geniusz. »Żyje się tylko raz – mawiał. – Ale tak, jak ja żyłem, raz wystarczy«. Trudno nie przyznać mu racji, czytając tę książkę o nim z igiełką zazdrości w sercu".
Marcin Kydryński
[Pascal, 2013]