Dodany: 11.11.2013
|
Autor: fnord23
„Uczta Trymalchiona” jest najwartościowszym i najbardziej zajmującym, a w sobie zamkniętym epizodem zachowanej tylko w wyjątkach, pierwszej rzymskiej powieści realistycznej pt. „Satirae”. Treścią jej są przygody przeżyte przez osobę opowiadającą, wyzwoleńca Enkolpiosa, a motywem łączącym luźne części dzieła jest gniew Priapa, mający dla akcji powieści to samo znaczenie, co gniew Posejdona dla „Odysei”. W jaki sposób Enkolpios gniew ów ściągnął na siebie, tego z dochowanych wyjątków dociec nie można.
Czas i miejsce wypadków określano rozmaicie: za panowania Tyberiusza lub Augusta, w Neapolu lub w Cumae. Najwięcej prawdopodobieństwa zda się mieć twierdzenie, że „działo się” w ostatnich latach rządów Klaudiusza lub w pierwszych Nerona, w Puteoli*.
W każdym razie jest to opowiadanie malownicze i zabawne, stworzone przez człowieka, który umie patrzeć i każe opowiadać osobom swoim stosownie do ich stanu i zawodu; napisane potocznym językiem ówczesnych warstw wykształconych, przeplatanym południową gwarą ludową wyzwoleńców, niezupełnie czystą, lecz stylizowaną umiejętnie, pełną pospolitych wyrazów, zwrotów, błędów językowych i idiomatyzmów, które są dziś głównym źródłem znajomości wulgarnej łaciny, zwłaszcza przysłowi i sposobów mówienia. Dzieło to skrzy się dowcipem, roi się od rozmaitych i uciesznych przygód, które podtrzymują zainteresowanie czytelnika aż do końca, bez znużenia**.
---
* Leopold Staff, „Wstęp”, w: Petroniusz, „Uczta Trymalchiona”, wyd. Czytelnik, 1963, s. 5.
** Tamże, s 7-8.