Zdumienie nieuchronne, wielokrotnie zaświadczane przez piszących o autorze "Starej baśni", rozpoczyna się przy prostym obrachunku arytmetycznym: otóż gdyby jego plon pisarski rozdzielić na dziesięć równych części i każdą z nich opatrzyć nazwiskiem innego człowieka, to każdy z tych dziesięciu miałby niezaprzeczalne prawo uchodzić w naszych oczach za literata pracowitego nad przeciętność. Nad przeciętność, i to znacznie, wydajny byłby pisarz, który by miał w dorobku 22 powieści w około 40 tomach - Kraszewski napisał ponad 220 powieści w około 400 tomach - i nadto co najmniej 15 opowiadań, nowel, obrazków - Kraszewski bowiem napisał ich ze 150. Ale przecież w kartotece pracy pisarskiej Kraszewskiego powieści i utwory nowelistyczne to ledwie połowa spuścizny.
[...]
Wstawał więc o ósmej rano i po toalecie punktualnie o wpół do dziewiątej zasiadał do kawy lub herbaty. Przed dziewiątą przechodził do pokoju sąsiadującego z jadalnią, gdzie czytał listy i przeglądał czasopisma (dostawał w Dreźnie około 60 tytułów), a następnie odpisywał na przeczytane listy. Odpisywał w dniu odczytywania, by nie mieć zaległości i nie pogubić się w korespondencji. O jedenastej robił przerwę na przyjmowanie gości (rzadko zdarzały się dni bez odwiedzających go), a po ich wizytach, nie później jednak niż o trzynastej, znów powracał do korespondencji. O czternastej był obiad (obowiązkowy bulion, jakieś mięsiwa, deser), o piętnastej zaczynał się godzinny spacer pieszo lub - przy złej pogodzie - powozem. Po spacerze dwie godziny (pomiędzy szesnastą a osiemnastą) nadal ślęczał nad gazetami, listami, cudzymi rękopisami (otrzymywał wiele materiałów od debiutantów z prośbą o opinię) i robił korekty własnych utworów, jeśli nadsyłali je wydawcy. Przerywał te zajęcia o osiemnastej. O dziewiętnastej zasiadał do kolacyjnej herbaty, po czym - przeszedłszy do pokoju na piętrze - zapalał lampę (obowiązkowo olejną) i przystępował do "głównego" pisania. Gęsim piórem (stalówek nie używał; pęk piór gęsich, odpowiednio zaostrzonych, przygotowywał sobie za dnia) zapełniał nieprzerwanie - pismem drobnym, "prędkim", ale możliwym do odczytania - kolejne arkusze in 8vo, leżące na biurku. Pracował do pierwszej lub drugiej po północy. Rano był gotów stos zapisanych kartek.
---
* Józef Bachórz, "Zdziwienia Kraszewskim", w: "Zdziwienia Kraszewskim", pod red. Marty Zielińskiej, Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, 1990, s. 139, 141-142.