Dodany: 28.07.2012
|
Autor: fnord23
„... Ledwie dosłyszalny szmer dał się słyszeć z wnętrza mechanicznego ciała – to pracowało sztuczne serce. Stalowy kadłub powoli ogarniało ciepło. Do mózgu zaczęła docierać ożywcza ciecz. Szron znikł z jego powierzchni. Życie torowało sobie drogę jak maleńki strumyk, uporczywie żłobiący swe koryto wśród głazów i korzeni.
Oczy profesora spotkały się ze spojrzeniem człowieka ze stali. Co zmieniło się w tym nieruchomym spojrzeniu? Czy wilgotny połysk, który się nagle pojawił, czy coś jeszcze, prawie nieuchwytnego, lecz zarazem oczywistego?
– Patrzy! – krzyknął Traube i cofnął się.
Na widok tego spojrzenia nie można było się nie wzdrygnąć, było w nim coś niepojętego, przygniatającego jak olbrzymi ciężar...
Traube nie mógł ruszyć się z miejsca. Stał przykuty spojrzeniem człowieka ze stali.
Oczy jego stawały się coraz żywsze. Uporczywie, nie odrywając się, patrzyły na profesora, winowajcę wszystkiego, co się stało. Tak patrzą niektóre portrety – dokądkolwiek się zwrócisz, w ślad za tobą idzie ich uparte spojrzenie. Ono cię prześladuje, jest w nim i groźba, i wyrzut, i pytanie, lecz o co mu chodzi – nikt tego nie wie. Jak długo trwał pojedynek dwóch spojrzeń – minutę czy wieczność? Profesor czuł, że mu oczy zachodzą łzami, lecz mimo to patrzył i patrzył. Zobaczył, jak po zastygłej twarzy przebiegł lekki, ledwie dostrzegalny skurcz, jak gdyby chciała się uśmiechnąć lub nachmurzyć. Palce sztywno opuszczonych stalowych rąk lekko się poruszyły.
Profesorem owładnął nagle dziki, nie dający się opisać strach. Na pół przytomny, odskoczył i omal nie upadł...”
Człowiek ze stali budzi się do życia... O jego tragicznych losach i o tajemniczym świecie „myślących mechanizmów” mówią zamieszczone w tej książce dwa opowiadania L. Mogilewa.
[tekst z obwoluty]
[Nasza Księgarnia, 1966]