Poemat średniowieczny, starofrancuski, opowiadający dzieje Rycerza z łabędziem, który miał był przodkiem Gotfryda z Bouillon.
Fragment:
"Panowie, zacni wolnego stanu słuchacze, uważajcie, usłyszycie dobrą pieśń, dotąd nieznaną. Historia ta długo była ukrytą w pewnym opactwie, tak jak słońce chmurą się zakrywa; teraz na jaw wychodzi. Pan nasz chce obecnie, aby była rozgłoszoną, słyszaną i znaną od wszystkich zacnych ludzi. Słyszeliście już pieśń o Rycerzu z łabędziem, ale nie ma ani starca, ani kobiety siwej, którzy słyszeli o jego urodzeniu, z jakiej pochodził ziemi: teraz się tego dowiecie. Powiem wam to bardzo dobrze, jeżeli Bóg pomoże.
Panowie, ładnej słuchajcie pieśni, przyjemnej do słuchania. Historię tę znaleziono na pewnej wyspie wśród morza, zwanej Illefort. Tam był król przystojny i dzielny, imieniem Oriant. Posiadał miasta, zamki, miasteczka i wsie dla swego honoru, w potrzebie sto tysięcy ludzi mógł zgromadzić. Miał matkę i żonę; matka była diablicą, aby świat czarować, imię jej było Matabruna. O złośliwszej starej nikt dotąd nie słyszał. Żona o jasnej twarzy miała imię Beatryx, była dobrą i nikt jej nie ganił. Stara Matabruna nie cierpiała jej i starała się ją poniżyć i zawstydzić.
Pewnego dnia pan z żoną o jasnej twarzy (al vis cler) patrzeli z wieży dla rozrywki na kraj i zobaczyli biedną kobiecinę, niosącą dwoje dzieci. Na jej widok pan zaczął płakać, z ładnych oczu jego łzy pociekły: pani moja, rzekł, miłość nasza nie jest wielką, ponieważ Bóg nam nie dał ani syna, ani córki; widzę tam kobiecinę, żebraczkę, która dwoje dzieci niesie, dwoje ładnych bliźniąt, bo równych i sobie podobnych.
Panie, odrzekła dama, mówisz od rzeczy, bo nigdy nikomu na świecie nie uwierzę, żeby kobieta mogła mieć naraz więcej niż jedno dziecku, jeżeli nie miała do czynienia z dwoma mężczyznami. Słyszał to pan i zabolało go serce: zaiste, rzekł, moja pani, mówisz jak szalona, Bóg wszystko może, a błądzi ten, który tego nie rozumie. — Tak często mowa nasza sprowadza na nas wielkie przykrości, jak tego się dowiecie, jeżeli historia nie kłamie.
Nadszedł wieczór, dzień się skończył, pan z żoną wypoczywali, i oto za sprawą Boga, ojca wszechmocnego, dama od razu poczęła siedmioro dzieci. Niech więc nikt nie gada od rzeczy, bo na damie pomści się, co w płochości poprzednio mówiła. Pan miał świadomość, że żona jego poczęła i rzekł do niej: niech ci Bóg da takie dziecko, które by nas ucieszyło i honor nam przyniosło. — Oby się to sprawdziło, odpowiedziała dama, nie przeczuwając, co ją czeka. Oboje poszli do klasztoru św. Wincentego, gdzie dla nich odprawiono nabożeństwo, złożyli przy tym w darze pierścionek złoty i srebrny".
[Armoryka, 2009]