Doręczyciel z poleconym
Przyszedł raz do wójta żony
I doręczał wciąż i wciąż
Aż go zastał przy tym mąż
Cokolwieczek zaskoczony.
Posłowie (przepraszam za wyrażenie)
I tak, po 170 limerycznych krokach, doszliśmy do celu, który był łatwo osiągalny, bo była nim po prostu ostatnia strona. Posłużmy się cytatem, nieco strawestowanym, z klasyka częstochowskich rymowanek, Kornela Makuszyńskiego i jego kultowego dzieła o Małpce, będącej przyjaciółką Matołka: Na nic żale, płacze, krzyki: To już wszystkie limeryki... Jeśli ktoś w wyniku tej lektury poczuł się urażony, oburzony, niemile zaskoczony, zniesmaczony i szwank poniosło jego morale, to zanim rzuci tę książeczkę na stos, wokół którego maszerować będą z pochodniami w słusznym gniewie Ostatni Sprawiedliwi, niech włączy telewizję lub sięgnie po którąś z gazet. Albo, co najlepsze, niech rozejrzy się wokół siebie. Limeryki, nawet plugawe, mają tę wyższość nad realnym życiem, że zawsze można zamknąć książkę i odłożyć ją na półkę, ewentualnie pod kiwający się stół. Życia pod kiwający stół podłożyć się nie da.
W TVN-ie biskup w sutannie
Siedział kiedyś przy pięknej pannie
Choć to było całkiem głupie
Każdy myślał o biskupie
Bez sutanny, z panną i w wannie.
Mam nadzieję, że nie urażam niczyich uczuć religijnych? Bo o ile wiem, nie ma żadnej religii, która w swym dekalogu każe czcić biskupa? Albo piękną pannę? Albo sutannę? Co do wanny, to jestem przekonany, że jest zupełnie świecka. Skoro tak, to mam nadzieję, że nie obrażą się również wyznawcy innych postponowanych tu zawodów: listonosze, doktorzy, sułtani, grabarze, oficerowie, mandaryni, szewcy, krawcy, katecheci, gejsze, marynarze, piłkarze, torreadorzy, papieże, rolnicy, strażacy, celnicy, a nawet balsamista. Jeżeli Państwo znacie jakiegoś listonosza, doktora, sułtana, gejszę, grabarza itd. – to proszę ich zapewnić w moim imieniu, że darzę ich niezwykłym szacunkiem, i pisałem o innych listonoszach, doktorach itd. Aha, balsamistę też proszę zapewnić o tym samym.
Maciej Pinkwart
[Wydawnictwo Miniatura, 2011]