"...każdy z tych gestów zawierał tajemnicę: umywanie nóg, błogosławieństwo dzieci i chleba, rozmowy we dwoje prowadzone w drodze, praca robotnika, czytanie Pisma w synagodze. A także sen, przebudzenie, zmęczenie i różne postacie cierpienia. Sądzę, że gdyby nasz sposób patrzenia na te rzeczy został pogłębiony, zobaczylibyśmy również w zupełnie nowym i właściwym świetle i pracę, i cierpienie, i tę odkrytą na nowo i czczoną przez marksistów wspólnotę wszystkich ludzi. Istnieje pewien rodzaj wiernych, do którego i ja należę, przejawiający skłonność do ograniczania Boskiego daru, skłonność pozostawioną nam może w spadku przez judaizm. Być może, mówię sobie, w nadchodzących czasach doktorzy i święci pomogą w zrozumieniu i lepszym wyjaśnieniu tego owocu Wcielenia, jakim jest obecność pierwiastka Boskiego w tym, co ludzkie. Jeśli głód, cierpienie, przyjaźń, sen i wypoczynek stały się raz własnością osoby Boskiej, to tym samym wszystkie nasze stany ludzkie nabierają uświęconej wartości, i to nie tylko wówczas, gdy są przeżywane wewnątrz Kościoła, ale również wtedy, gdy są ukryte w owym zbiorowym kościele, jakim jest każdy człowiek za względu na swą ludzką naturę, która została uczczona przez stopienie z pierwiastkiem boskości".
[Instytut Wydawniczy PAX, 1966]