Dodany: 16.10.2012
|
Autor: @nat@
„Wzgórze Ślimaków” Tomasza Pląskowskiego to powieść, która spodobać się winna wszystkim miłośnikom prozy poetyckiej. To literatura piękna na niezłym poziomie - dobrze napisana, głęboka, ale też naprawdę wciągająca, dzięki zastosowanym przez autora zabiegom często bowiem nie pozwala po prostu oderwać się od lektury. Główny bohater tej historii, Wiktor, po śmierci żony trafia do nieco dziwnego hotelu nazywanego „Zieloną Górką”. Poznaje tu pierwszego „pilota spitfire’a, którego zna osobiście”, nieco tajemniczą kobietę, Martę, a w podziemiach odnajduje przedziwne pomieszczenie, które nazywa rupieciarnią. Z czasem poznaje również historię tego miejsca i związane z nim legendy - w tym także opowieść o czarownicy, która - zdradzona setki lat wcześniej przez mieszkających tu wieśniaków - rzuciła na nich urok, zamieniając ich wszystkich w ślimaki. Odtąd nieodległy pagórek miejscowi nazywają właśnie Wzgórzem Ślimaków i odwiedzają go niechętnie. Gdy mijają pierwsze dni, gdy Wiktor zaczyna oswajać się z tym miejscem, gdy zaczyna na nowo odkrywać radość życia i porządkować, układać swój świat, gdy uspokaja się, nagle wszystko zmienia się diametralnie. Do naszego bohatera zaczynają powracać obrazy z przeszłości - tej nieodległej, ale też zdarzenia, które zdają się nigdy nie mieć miejsca. Co jest tu prawdą, a co iluzją? Czy nasz bohater rzeczywiście zaczyna popadać w szaleństwo, czy też stopniowo wygrzebuje się z depresji spowodowanej utratą żony? Czy znajdujemy się w hotelu, czy w szpitalu dla umysłowo chorych?
[Goneta, 2007]