Dodany: 19.03.2007
|
Autor: ilia
Papirusy mówią nam bardzo wiele o Egipcie grecko-rzymskim i olbrzymią część naszej wiedzy im właśnie zawdzięczamy. Dużo trzeba byłoby stron zapisać, żeby opowiedzieć to wszystko, czego dowiedzieliśmy się z tych brunatnych kart sprzed wieków o administracji Egiptu, stosowanym tu prawie, o jego gospodarce, rolnictwie, rzemiośle, handlu i bankowości, o Grekach, Rzymianach i Egipcjanach, biednych i bogatych, wolnych i niewolnikach, o nędzy chłopa i wspaniałości aleksandryjskich pałaców, o tym, co czytali, czego się uczyli, w co wierzyli i jak żyli ludzie w ciągu tego tysiąclecia nad Nilem...
Zajrzymy do lichej chłopskiej lepianki i do królewskich pałaców w Aleksandrii, pogawędzimy z wiejskim garncarzem i tkaczem schylonym nad swoim warsztatem, wejdziemy na chwilę do sklepiku i kupimy gorącą soczewicę od ulicznego sprzedawcy. Do łaźni ulicznej przywabi nas krzyk kłócących się kobiet, a na jej murze przeczytamy ogłoszenie o zbiegłym niewolniku. Znajdziemy się na sali posiedzeń rady miejskiej, i na zgromadzeniu ludowym pod gołym niebem. Wśliźniemy się ukradkiem do domów i podsłuchamy niedyskretnie, co mówią o sobie małżonkowie, jak ojciec łaje córkę, a matkę przeprasza syn skruszony...
Po cóż więc zwlekać dłużej? Oddajmy głos papirusom.
[Wiedza Powszechna, 1970]