Rok 2010 przyniósł wiernym fanom twórczości Eugeniusza Dębskiego kolejną powieść – kontynuację "Hell-P" – o jakże dźwięcznym tytule "Moherfucker", będącym jednocześnie przezwiskiem głównego bohatera – Kamila Stocharda. I choć tytuł ten będzie zrozumiały ze względu na swoje konotacje jedynie w kraju nad Wisłą, to sama treść powieści mogłaby zainteresować obywateli innych państw, a szczególnie Rosji, tam bowiem rozgrywa się większość akcji.
Fabuła książki czerpie inspirację z twórczości Howarda Philipsa Lovecrafta, osławionego Samotnika z Providence. Blisko sto lat temu w swoich powieściach i opowiadaniach stworzył on mroczną mitologię pełną potwornych bóstw z innych światów, władających niegdyś Ziemią, a teraz czekających w uśpieniu na możliwość powrotu. Jednym z najważniejszych i najbardziej przerażających pośród nich jest Cthulhu. Ponieważ jednak śpi głęboko w oceanie, Ziemię usiłują przygotować na jego powtórne przyjście słudzy bóstwa – guimony (guimon to słowo wymyślone na użytek powieści przez Dębskiego). Nie wiedzieć czemu najczęściej w guimony przemieniają się drobni i niepozorni emeryci w zaawansowanym wieku.
Po burzliwych wydarzeniach "Hell-P" Kamil Stochard zostaje przeniesiony z warszawskiej centrali ABW do placówki we Wrocławiu. Kiedy jego przełożeni zastanawiają się co począć z kłopotliwym oficerem, Kamil przeżywa ciężkie chwile – w czasie walk z guimonami stracił przyjaciela, a w tej chwili zewsząd wypatruje nadprzyrodzonego niebezpieczeństwa w postaci sług Cthulhu. Tymczasem w Rosji drobna staruszka rozszarpuje na strzępy kilku petersburskich blokersów, co w powiązaniu z kilkoma podobnymi incydentami powoduje szczególne zainteresowanie świetnego analityka miejscowej milicji – Konstantego Sukonina. (...)
Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":
Autor recenzji: Aleksandra Tomicka
Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym Literadar (nr 4)