Dodany: 07.01.2005
|
Autor: yennka
Oto spektakularny sukces nowej gwiazdy francuskiej fantasy! Czytelnicy we Francji oszaleli na punkcie powieści "Na zdrowie", napisanej przez Fabrice Colin.
Dziwnie dobrana paczka przyjaciół - samych nieudaczników (Elf, który nie umie rzucać czarów, krasnolud-poeta i człowiek - trener najgorszej drużyny quarteku) - musi się zmierzyć ze Złem i ocalić swój świat. Akcja toczy się w mieście Newdon (Londyn w innej rzeczywistości), gdzie żyją ludzie, elfy, krasnoludy, gnomy, żywe trupy, smoki i inne dziwne stworzenia. Newdon nie ma przeszłości, żyjące tam istoty nie mają korzeni, nie mają wspomnień, nie znają innych miast. Newdon jest wyizolowany, zasnuty wieczną mgłą, niewyraźny, jakby niedbały szkic pisarza. Ciągle pada tam deszcz albo śnieg.
Mimo że akcja książki oparta jest na odwiecznej i nadmiernie eksploatowanej przez innych walce Dobra ze Złem, to jednak sama walka, same wydarzenia są okazją do zadania wielu fundamentalnych pytań: kim jesteśmy, po co istniejemy, czy ktoś nas stworzył, jeśli tak, to czy mamy wolną wolę, czy też możemy tylko biernie uczestniczyć w wydarzeniach wymyślonych przez Niego, czy warto zmagać się z samym Diabłem i ze Śmiercią, aby ratować własny świat?
Z powagą pytań kontrastuje styl pisarza. Książka jest napisana z poczuciem humoru, czasem jest to czarny humor, jest błyskotliwie inteligentna, wiele w niej intelektualnej złośliwości i uszczypliwości pod adresem ludzkich i nieludzkich słabości, skrzy się od pomysłów i jest popisem wyobraźni autora. Dialogi postaci są niezwykle żywe, przypominają nieco język dobrych dialogów filmowych. Nie ma niepotrzebnego ględzenia. Uwagi są trafne i uszczypliwe, dowcipy zabawne, gry słowne inteligentne.
[Wydawnictwo Mag]