Na "Leonorę" złozyły się dwie minipowieści. Pierwsza ,"Przygotowania do ślubu", bardzo wyraźne - acz w sposób przewrotny - nawiązuje do znanego mitu Leonory, którą narzeczony wzywa na ślub w zaświaty (motyw wielce popularny w poezji, zwłaszcza romantycznej, nieobcy i twórczości Mickiewicza). Druga, "Powrót Telemacha", jest - znów przewrotne nawiązanie do jednego z najbardziej znanych mitów - opowieścią o powrocie i odwiedzinach syna, których skutkiem jest konfrontacja dwóch całkowicie odmiennych światów.
"Leonora" to rzecz dla czytelników szukających w literaturze dużo więcej, niż tylko rozrywki. Także tego, co chyba tylko ona umie pokazać tak przekonująco: jak się stajemy, jak jesteśmy, jak być przestajemy. Jak radosną i śmiertelnie zarazem poważną zabawą może być życie.
Tadeusz Nyczek, "Przekrój":
"Przygotowania do ślubu" mają w sobie coś z urokliwych opowiadań Bohumila Hrabala, których bohaterowie, nawet mając wytyczony cel główny, nijak dojść doń prosto nie mogą, liczne zaś przeszkody zdają się być przez nich oczekiwane i nawet wywoływane...
„Powrót” zaś to historia nieomal kryminalna, pełna nieoczekiwanych tajemnic, zwrotów akcji, a nawet różnych stylistyk, mających urozmaicić i tak już skomplikowany świat narracji".
A historia zaczyna się takimi słowami:
„Następnego dnia żeniłem się i potrzebne mi było czarne ubranie. W jedynym, jakie miałem, pochowaliśmy ojca. Wtedy jeszcze nie myślałem, że będę się żenił.
Odszukałem kopertę, na której napisałem słowo „ślub”, wziąłem pieniądze i poszedłem do krawca.
Dawniej chodziłem do niego razem z matką, przez ogródki działkowe.
Matka nie żyje i ma się dobrze”.
[Prószyński i S-ka, 2004]