Dodany: 08.12.2009
|
Autor: Rbit
Jest w tej książce wiele niezwykłych, wybitnych postaci historycznych, którym legenda nadała wszystkie barwy życia. Błyszczą złotem, roztaczają woń kadzidła i mirry Trzej Królowie Monarchowie. Jak słońce rozpala się ognisty wóz Eliasza, rozświetlając starczą twarz i pokryte kurzem szaty proroka. Postać męża w szkarłacie, w wyższej od palm kolumnie oświetlającej jasności ukazuje się Baalamowi i jego oślicy. Wychudła sylweta Szymona Słupnika mocno, wyraziście rysuje się na czystym tle nieba, podwyższona nad głowy ciżby ludzkiej legendarną niecodziennością dobrowolnego więzienia na słupie.
Ale najbardziej znamienna, najwymowniej symboliczna wydaje się postać starego pastucha Mikoły, z którego - i któremu - blask legendy wziął życie, odebrał mu barwę ciała i krwi i w opowiadaniu, i najdosłowniej: w miarę jak powstaje, nabiera wyrazu, mocy, a potem i blasku nadziemskiego wyrzeźbiony w wiejskiej stodole Mikołaj-świątek, w miarę jak ożywa legenda o Mikołaju z Pierśca - jego twórca, pastuch Mikoła, przestaje się liczyć w oczach ludzkich, marnieje, niezauważony umiera w cieniu wznoszącej się nad nim figury imiennika.
Ta historia prawdziwa, zanotowana w kronice z dokładnymi datami, mówi najwięcej o sensie każdej legendy i o sensie legend Zofii Kossak. Dzieło ludzkie przerasta człowieka, wznosi się ponad zwyczajną miarę jego życia, trwalsze od niego, piękne jeżeli nie prawdziwiej, to widoczniej. Zrodzone z codzienności, z bezbarwnej szorstkości ziemi, nasyca się światłem nieba, rozjaśnia ciemne ścieżki.
Nic tak jak legenda nie potrafi cudowności tych spraw ocalić.
[Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1963]