Wczoraj, 13 września, miała premierę powieść Alana Moore’a Jerusalem – licząca ponad 1200 stron historia 6 tys. lat brytyjskiej ziemi. Tym samym sugestia z 2014 roku, że jeden z najsłynniejszych komiksowych scenarzystów odchodzi od medium, potwierdziła się na londyńskiej konferencji promującej jego najnowsze dzieło. Autor takich klasycznych tytułów, jak Strażnicy, V jak Vendetta, Zabójczy żart czy Liga Niezwykłych Dżentelmenów zapowiedział jeszcze tylko „250 plansz” – zakończenie Cinema Purgatorio, kolejny projekt współtworzony z Kevinem O’Neillem, pracę opartą na opowiadaniu H.P. Lovecrafta i finalny tom Ligii Niezwykłych Dżentelmenów. Potem definitywnie odchodzi od komiksu, a przynajmniej wycofuje się z większych przedsięwzięć.
Moore tłumaczy swoją decyzję: „zrobiłem już wszystko, co mogłem. Myślę, że jeżeli nadal będę kontynuował pracę nad kolejnymi komiksami, niewątpliwie ucierpią na tym pomysły, zaczną się powtarzać. Sądzę więc, że zarówno wy, jak i ja zasługujemy na coś lepszego”. Jednocześnie scenarzysta zakreślił swoje plany na przyszłość – przede wszystkim chce się sprawdzić w czymś nowym, podjąć wyzwanie stworzenia pełnometrażowego filmu lub napisania ogromnej powieści. Stworzenia „rzeczy, co do których nie mam nawet pewności, czy zdołam je skończyć” – mówi. – „Jest wiele różnych dziedzin, które mnie pociągają. Ale zawsze będę szanować komiks jako medium. To wspaniałe medium”.
Równocześnie Moore jest niezadowolony z tego, co obecnie dzieje się na rynku komiksowym, szczególnie w jego adaptacjach na duże ekrany. Z jednej strony dzisiejsza moda na komiks, przede wszystkim na wysokobudżetowe blockbustery, sprawiła, że dorośli nie muszą się już wstydzić czytania „historii obrazkowych”. Z drugiej strony jednak postacie stworzone przez Stana Lee czy Jacka Kirby’ego w latach 60. lub wcześniej – które Moore kochał jako 13-letni chłopiec – zestarzały się. „Myślę, że to pokolenie potrzebuje, zasługuje, na swoją własną kulturę. Zasługuje na artystów rzeczywiście zamierzających podjąć próby powiedzenia czegoś istotnego o czasach, w których żyjemy. To rozwlekły sposób, żeby powiedzieć, że jestem naprawę, naprawdę zmęczony Batmanem”. Moore – pracownik DC Comics w latach 80. – zażądał, by jego nazwisko zostało usunięte z adaptacji, do których nie miał praw, a były to m.in. Strażnicy i V jak Vendetta, oficjalnie należące do studia DC. Zdecydowanie także zaprzecza, by Jerusalem miało zostać kiedykolwiek sfilmowane.