Dodany: 08.09.2016 00:42|Autor: Kuba Grom

Chmielewska po angielsku?


Odświeżyłem sobie ostatnio "Nawiedzony dom" i z tej okazji zajrzałem na biografię autorki. I naszła nie wtedy prosta refleksja - dlaczego ani jedna jej książka nie została przełożona na język angielski?

Już parę razy widziałem dyskusje na ten temat, najczęściej podawanymi powodami miały być niezrozumiałe dla zachodniego czytelnika realia i rzekoma nieprzetłumaczalność, możliwa do ominięcia tylko w językach zbliżonych do Polskiego. Tyle tylko, że gdyby to był problem, to nieprzekładalna powinna być każda polska książka sprzed roku 1990, a tak nie jest.

Realia PRL można obcemu czytelnikowi wyjaśnić w przypisach, choćby oględnie. To nie powinno stanowić problemu zważywszy, że na zachodzie wydaje się książki indyjskie, chińskie czy rosyjskie, niekoniecznie współczesne, i jakoś nie ma z tym problemu.

Znów: język można zawsze jakoś przełożyć, znaleźć ichnie odpowiedniki, wymyślić neologizmy znaczące to samo co autorskie słowotwory. Skoro dało się, ponoć bardzo udanie, przełożyć Lema to czemu nie humorystyczną powieść współczesną?

A może chodzi po prostu o to że polska literatura nie ma na zachodzie siły przebicia? Gdy czytam, że wydana u nas powieść z Francji, napisana przez debiutantkę, została już wydana w kilku krajach a umowy o prawa do wydania podpisały wydawnictwa z piętnastu krajów, zastanawiam się czy brak takich przykładów u nas, to kwestia uprzedzeń wydawców biorących nas za "coś podobnego do Rosji", czy może raczej słabych kontaktów naszych agentów literackich? (których zresztą wielu pisarzy nie ma).
Wyświetleń: 1989
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: