Dodany: 07.09.2016 10:23|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Cień eunucha
Cabré Jaume

4 osoby polecają ten tekst.

Co gra w duszy Miquela Gensany



Recenzent: Maria Długołęcka-Pietrzak


„(…) gdy słucham mojego Albana Berga, nie ma na świecie osoby zdolnej powstrzymać mój smutek. Mało kto potrafi zrozumieć jego przyczynę. Najbardziej dręczy mnie to, że nie jestem ani muzykiem, ani malarzem, ani poetą, tylko zwykłym pieprzonym dyletantem, owszem, bardzo wrażliwym, ale niezdolnym do tworzenia”[1].


Nie potrafię słuchać muzyki klasycznej. Jedynie z wrodzonej ciekawości i konsekwencji w tropieniu kontekstów sięgnęłam po skrzypcowy koncert Albana Berga[2], na którym według Anny Sawickiej, tłumaczki „Cienia eunucha” i autorki wstępu do tej powieści, opiera się konstrukcyjna struktura nowo wydanej przez Marginesy książki Jaume Cabrégo. I… nic. W opiewanym, ponoć znakomitym utworze słyszę jedynie monotonny, kakofoniczny chaos, wywołujący ból głowy i powodujący rozdrażnienie. Nie jestem w stanie z natłoku dźwięków wyodrębnić, a co więcej – utożsamić z jednocześnie czytaną treścią przywoływanych przez Sawicką i autora części: andante, allegretto, allegro czy adagio; nie zauważam ani kody, ani requiem, zakładając jedynie, że zapewne wybrzmiewa ono w momencie, kiedy w powieści ktoś umiera. Być może gdyby tę książkę czytali Bogusław Kaczyński czy Janusz Ekiert, jawiłaby się im ona jako kompozycyjne opus magnum, jednakże przeciętny, niezbyt wprawiony muzycznie czytelnik odnajdzie w niej przede wszystkim znakomitą powieść obyczajową, nieco filozoficznie rozprawiającą o nieuchronności przemijania i konsekwencjach ludzkich poczynań. W kwestii aranżacji pozostaje zatem zaufać Cabrému i jego tłumaczce: skoro obydwoje twierdzą, że powieść ma muzyczną konstrukcję, pewnie tak jest. Smutno mi tylko, że będąc – niczym bohater „Cienia eunucha” – „zwykłym, pieprzonym dyletantem”, nie jestem w stanie jej usłyszeć.

„Nie spodziewam się, że mnie usprawiedliwisz ani że zrozumiesz wszystko, co się działo w moim życiu. Proszę cię tylko, żebyś mnie wysłuchał, a kiedy skończysz czytać, postaraj się mnie nie znienawidzić. Pomyśl, że ja tego nigdy nikomu nie mogłem opowiedzieć”[3].

Życie Miquela Gensany i jego wielopokoleniowej rodziny można opowiedzieć w jeden wieczór. Pretekstem do tego staje się kolacja bohatera z Julią, redakcyjną koleżanką, w niefortunnie wybranym lokalu gastronomicznym, który okazuje się dawnym, utraconym domem jego familii. Pobyt w nim budzi w Miquelu wspomnienia i najgłębiej skrywane demony wyrzutów sumienia; spotkanie, którego powodem było zebranie informacji do artykułu prasowego o Josepie Marii Bolósie, tragicznie zmarłym parlamentarzyście i przyjacielu Gensany z lat młodości, przekształca się w konfesyjny koszmar i retrospekcję całej biografii mężczyzny. Miquel, mimo doskonałego pierwszego wrażenia, nie jest ideałem: nieustannie zajęty realizacją swoich pragnień i pomysłów zaniedbuje rodzinę, permanentnie przedkładając nad nią własne, nierzadko wyimaginowane potrzeby, niespełnione miłości i ideologiczne mrzonki. Gdy on żyje intensywnym życiem lewicującego antyfrankistowskiego rewolucjonisty, Gensanowie tracą fabrykę włókienniczą[4], posiadłość, wreszcie – stopniowo sami wymierają lub rozpierzchają się po świecie, pozostawiając „Wyklętego bez Ziemi” jedynym spadkobiercą rodowej linii. Ignorancja Miquela i jego brak zainteresowania rodzinnymi sprawami doprowadzają do tego, że jedyną osobą znającą historię Gensanów jest na wpół obłąkany, umierający wuj Maurycy, z którego zagmatwanych wspomnień bohater próbuje wydobyć swoją genealogię. Co jednak jest prawdą, a co wymysłem chorego umysłu? Gdzie wuj przytacza rzeczywiste wydarzenia, a gdzie najzwyczajniej, zresztą ku swojej nieskrywanej radości, perfidnie zwodzi Miquela? Nauczkę dla tego ostatniego stanowią niepewność i świadomość zaniedbania własnej historii oraz przeświadczenie, że rodzina jest jak truskawkowe drzewo zasadzone w ogrodzie Gensanów – trzeba pielęgnować ją od korzeni, inaczej uschnie i nigdy nie wyda owoców.

„Według mnie są trzy sposoby na nieśmiertelność, których się dorobiliśmy: dzieci, sposób najczęściej stosowany, religia, sposób najbardziej prestiżowy, i sztuka, sposób najbardziej ze wszystkich wysublimowany. Ale co zostaje komuś takiemu jak ja, bezpłodnemu agnostykowi?”[5]

Miquel Gensana i Giró, unieśmiertelniony w powieści Jaume Cabrégo, jest znakomicie sportretowanym bohaterem: irytuje, popełnia niewybaczalne błędy, ale też budzi sympatię czytelnika swoim nie zawsze celowym roztargnieniem i determinacją w osiąganiu celów. Świetna pierwszoosobowa narracja pozwala poznać najskrytsze jego przemyślenia, a opowieści równie nieśmiertelnego Maurycego wypełniają tło i rozjaśniają przeszłość rodziny, uzupełniając ją o precyzyjnie nakreślone drzewo genealogiczne.

Cabré w „Cieniu eunucha” nie popada w pisarską egzaltację, jak w „Jaśnie panu” czy „Głosach Pamano”: książka nosi znamiona typowej powieści obyczajowej, a autor stara się unikać znanego z innych jego utworów półstrumienia świadomości z oszczędną interpunkcją, wyodrębniając w sposób niemal klasyczny części narracyjno-opisowe, dialogi i wspomnienia bohaterów – być może dzięki wspominanej muzycznej konstrukcji. Znakomita twórczość Katalończyka, oddana w ręce polskich czytelników już po raz czwarty, nadal nie zawodzi: Cabrégo z pełnym przekonaniem ustawiam na półce pomiędzy powieściami Eco i Márqueza, i nie ukrywam – spodziewam się niedługo dla tego pisarza literackiej Nagrody Nobla.


---
[1] Jaume Cabré, „Cień eunucha”, przeł. Anna Sawicka, Wydawnictwo Marginesy, 2016, s. 38.
[2] Alban Berg, Violin Concerto to the Memory of an Angel; dostępny np. na YouTube.
[3] Jaume Cabré, dz. cyt., s. 366.
[4] Krąży plotka, iż Cabré pisząc „Cień eunucha” inspirował się filmem Andrzeja Wajdy „Ziemia obiecana”, ekranizacją powieści Władysława Reymonta. Na ile fabryki włókna w Feixes przypominają te łódzkie – nie wiem, ale robotnicy i ich problemy wszędzie są te same, czy w Polsce, czy w Hiszpanii.
[5] Jaume Cabré, dz. cyt., s. 38.




Autor: Jaume Cabré
Tytuł: Cień eunucha
Tłumacz: Anna Sawicka
Wydawnictwo: Marginesy, 2016
Liczba stron: 494

Ocena recenzenta: 6/6


Recenzentka jest autorką bloga Mea Culpa Bibliophilia


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 679
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: