Przedstawiam KONKURS nr 200, który przygotowała
Kliva.
Nadszedł wrzesień, a z nim koniec wakacyjnej laby i odpoczynku. Żeby jednak przypomnieć sobie wakacyjne wojaże, można wieczorem zasiąść w ogrodzie na kocyku, spojrzeć w niebo i podziwiać małe, mrugające punkciki, które patrzą na nas z góry.
Do rozpoznania mamy
20 fragmentów, a do zdobycia
40 punktów (po jednym za dusiołek i za autora). Niektóre fragmenty są bardziej znane, inne mniej, nie wszystkie również znajdą się w moich ocenach. Odpowiedzi proszę przesyłać na e–mail:
[...], a w tytule podać nick biblionetkowy. Termin nadsyłania odpowiedzi mija
o północy w środę 14 września. Jeżeli więcej osób zdobędzie taką samą liczbę punktów, zostaną uhonorowane stosownym laurem w kolejności nadesłania finałowych maili.
Nie pomyl nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu…
1.
- Milionów czego?
Bankier zrozumiał, że niełatwo będzie pozbyć się gościa.
- Milionów tych małych rzeczy, które się widzi na niebie.
- Muszek?
- Ależ nie, małych, błyszczących rzeczy.
- Pszczółek?
- Ależ nie. Małych złotych błyskotek, o których marzą leniuchy. Lecz ja jestem człowiekiem poważnym. Tak. Nie mam czasu na marzenia.
- Aha... Gwiazd?
- Tak jest. Gwiazd.
- I cóż ty robisz z pięciuset milionami gwiazd?
- Pięćset jeden milionów sześćset dwadzieścia dwa tysiące siedemset trzydzieści jeden... jestem poważny, jestem dokładny.
- I cóż ty robisz z tymi gwiazdami?
- Co ja z nimi robię?
- Tak.
- Nic. Posiadam je.
- Posiadasz gwiazdy?
- Tak.
2.
Nasze Słońce ma rodzinę,
najliczniejszą z rodzin -
każda gwiazda, ile jest ich,
w skład rodziny wchodzi.
Słońce jest podobne gwiazdom -
każda z gwiazd z osobna,
od największej do najmniejszej,
Słońcu jest podobna.
Oczywiście wiem, że zaraz
Ktoś pytanie da mi:
„Czyżby Słońce było gwiazdą,
a gwiazdy słońcami?”
Tak - odpowiem. - Tak jest właśnie,
macie rację, dzieci,
i dlatego każda gwiazda
tak jak Słońce świeci.
3.
Nigdy wcześniej nie widziałem gwiazd. I nie zdawałem sobie sprawy, że są takie piękne. A teraz rozciągał się przede mną cały wszechświat. Wielki, gzyfowo wielki wszechświat. Moje oczy wypełniły się blaskiem gwiazd. Och, było ich tak wiele. Wyglądały niczym poucinane białe kreseczki z niewyraźnymi pióropuszami kolorów - głównie czerwieni i żółci, ale tu i ówdzie pojawiały się także błękity i zielenie. Patrząc na nie, poczułem się znacznie bliższy lądowania na obcej planecie niż kiedykolwiek wcześniej. Już to widziałem: otwieramy po raz pierwszy właz, jest noc; nie ma księżyca ani chmur, a my zatrzymujemy się na chwilę przed wyruszeniem na podbój nowego świata, by spojrzeć w gwiazdy.
4.
Były to głównie gwiazdy sportu, kontuzjowani zawodnicy, jak miotacz Boston Red Sox z zerwanym tylnym ścięgnem łokciowym w ręce, którą na co dzień rzucał piłkę. Owego miotacza sprzedano potem do Toronto Blue Jays za dwóch zawodników z pola, którym nie wychodziła nigdy żadna akcja, i za nominalnego pałkarza, przejawiającego jednak głównie talent do bicia żony, nie uderzania piłki. Po jakimś czasie Z. zoperował również i jego.
Usiłując zamknąć się w samochodzie, żona damskiego boksera przytrzasnęła mu dłoń drzwiami, przy czym najciężej kontuzjowana została kość środkowego palca i kości śródręcza.
5.
Bawiliśmy się ekranem dotykowym, który pokazała nam pielęgniarka – rozsuwaliśmy i zasuwaliśmy zasłony, zapalaliśmy i gasiliśmy sztuczne gwiazdy na suficie, a zaraz potem oświetlaliśmy go jaskrawym, oślepiająco białym światłem.
– Jeżeli zobaczysz jasne światło, to wcale nie znaczy, że umierasz. To tylko ja bawię się gadżetami – powiedziała Cate.
6.
Po pewnym czasie zabłysła jedna gwiazda, potem druga, a w końcu rozpięło się nad nami przepiękne, wyiskrzone niebo. Jechało się teraz o wiele lepiej, mimo że teren zaczął się drobno marszczyć. Liczne zagłębienia, ciągnące się nieregularnie, musieliśmy albo przecinać na poprzek, albo okrążać, co oczywiście męczyło konie. Mój wierzchowiec trzymał się jednak dzielnie, a klacz H. biegła tak wytrwale, jakby była cieniem mego ogiera. Od czasu do czasu puszczaliśmy konie wolniej, ale na ogół jechaliśmy tak szybko, że wierzchowce T. i H2 przy takim tempie na pewno zostałyby w tyle. Tak minęła północ. Gwiazdy wkrótce zniknęły, gdyż niebo pokryło się znowu chmurami, które coraz bardziej gęstniały. Zbierało się na burzę.
7.
I gdy noc gwiazdy pobudzi
Ty z nadzieją szukasz tej
Która chciałaby się potrudzić
By spełnić Twój sen...
Nagle taka właśnie spada
Z cichym wołaniem serc
Ta co sens wytrwałości nada
Byś Ty mógł uśmiechnąć się...
Wtedy patrz głębokim spojrzeniem
Jak ta gwiazda pięknie lśni
Bo to właśnie na Twoim niebie
Spełnią się dzisiaj Twe sny...
8.
Nisko nad murawą wisiał księżyc o tarczy podrapanej i porysowanej przez gałęzie widniejących na horyzoncie wrzosowców i karłowatych dębów, przez które musiał się przedzierać. Widoczne blisko niego gwiazdy były blade; pozostałe lśniły tym jaśniej i jakby odważniej, im się znajdowały dalej od roztaczanego przez olbrzyma świetlistego kręgu. Przypomniałem sobie, że to samo zauważyłem przed laty, gdy tata i stryjowie zabrali mnie na polowanie - leżałem wtedy owinięty w utkane przez babcię koce w pewnej odległości od ogniska, otoczonego przez mężczyzn, którzy w milczeniu sączyli kaktusową wódkę z litrowego dzbana, i wpatrywałem się w lśniący nad prerią ogromny oregoński księżyc, z którym nie mogły się równać żadne gwiazdy i ze wstydu blakły jeszcze bardziej. Nie zasypiałem, tylko leżałem, wpatrując się w księżyc, żeby się przekonać, czy z czasem zblednie albo gwiazdy rozbłysną jaśniej, aż wreszcie rosa zaczęła osiadać mi na policzkach i musiałem zakryć głowę kocem.
9.
Trzeba jednak przyznać, że w obliczu czystej niewyobrażalności odległości pomiędzy gwiazdami ugięły się znacznie potężniejsze umysły niż ten, który był odpowiedzialny za wstęp do przewodnika. Niektóre z nich proponują, aby wyobrazić sobie fistaszek w Reading i mały orzech włoski w Johannesburgu czy też inne przyprawiające o zawrót głowy pomysły tego typu. A prawda jest taka, że odległości międzygwiezdne po prostu nie przystają do ludzkiej wyobraźni. Nawet światło, które porusza się tak szybko, że odkrycie, iż w ogóle się porusza, zajmuje większości z nas tysiące lat, nawet ono potrzebuje czasu na pokonanie przestrzeni pomiędzy gwiazdami. Przebycie odległości pomiędzy gwiazdą Sol a miejscem, gdzie była Ziemia, zajmuje światłu osiem minut, zaś dotarcie do najbliższej gwiazdy, Alfy Proxima — cztery lata.
10.
- Szukam gwiazdy.
W odpowiedzi, spod krzewu pofrunęła ku niemu bryła mokrej ziemi, trafiając go w policzek. Poczuł lekki ból. Grudki ziemi posypały mu się za kołnierz i pod ubranie.
- Nie zrobię ci krzywdy – powiedział głośno.
Tym razem, widząc nadlatującą grudę ziemi, odskoczył i pocisk trafił w pień wiązu za jego plecami. Ruszył naprzód.
- Idź sobie – usłyszał czyjś głos, zduszony i ochrypły, jakby jego właścicielka dopiero co przestała płakać. – Idź sobie i zostaw mnie samą.
Leżała w dziwnej pozie pod leszczyną i patrzyła na X. z nieskrywaną wrogością. Uniosła groźnie kolejną bryłkę ziemi, nie rzuciła nią jednak. Oczy miała czerwone i zapuchnięte, włosy tak jasne, że niemal białe, a suknię z błękitnego jedwabiu, połyskującego w blasku świecy. Cała lśniła.
- Proszę, nie rzucaj już we mnie błotem – rzekł błagalnie X. – Posłuchaj, nie chcę ci przeszkadzać. Tylko wiem, że gdzieś w pobliżu jest gwiazda, która spadła i muszę ją stąd zabrać, zanim zgaśnie świeczka.
- Złamałam nogę – oznajmiła młoda kobieta.
- Oczywiście bardzo mi przykro – rzekł X. – Ale gwiazda…
- Złamałam nogę – powtórzyła ze smutkiem – kiedy spadłam.
To rzekłszy, cisnęła w niego kawałkiem ziemi. Gdy jej ręka poruszyła się, posypał się z niej lśniący pył. Bryła błota uderzyła X. prosto w pierś.
- Idź sobie – wyszlochała dziewczyna, ukrywając twarz w dłoniach. – Idź sobie i zostaw mnie!
- Ty jesteś gwiazdą – zrozumiał nagle X.
11.
Nic tylko gwiazdy, rozsypane w mroku, jakby Stwórca rozbił szybę w swoim samochodzie i nie zatrzymał się, żeby zmieść odłamki. To otchłań między wszechświatami, lodowata głębia kosmosu, zawierająca jedynie z rzadka jakąś przypadkową molekułę, kilka zagubionych komet i...
...krąg czerni przesuwa się lekko, oko na nowo ocenia perspektywę, i to, co wydawało się niezmierzoną dalą międzygwiezdnej... czegoś międzygwiezdnego, staje się światem okrytym nocą, a jego gwiazdy to światła tego, co litościwie nazwiemy cywilizacją.
12.
Usiadłem na małej ławce i jakiś czas patrzałem w niebo. Jak nieszkodliwie, jak poczciwie wyglądały gwiazdy, pomrugując, drżąc w niewidocznych prądach atmosfery, która chroniła przed nimi Ziemię. Pomyślałem o nich „gwiazdki”, po raz pierwszy od tylu lat. Tam nikt nie odważyłby się tak powiedzieć, wzięlibyśmy go za wariata. Gwiazdki, rzeczywiście, żarłoczne gwiazdki. Nad całkiem już ciemne drzewa wzbił się w dali fajerwerek i od razu zobaczyłem, ze zdumiewającą realnością, Arktura, góry ognia, nad którymi leciałem szczękając zębami z zimna, a szron aparatury chłodzącej, topniejąc, ściekał mi, czerwony od rdzy, po kombinezonie. Pobierałem próbki koronossawą, wsłuchany w gwizd sprężarek, czy nie tracą obrotów, bo jednosekundowa awaria, ich zachłyśnięcie, obróciłaby pancerze, aparaty i mnie w niedostrzegalny obłoczek pary. Kropla padająca na rozżarzoną płytę nie znika tak szybko, jak ulatnia się wtedy człowiek.
13.
Wędrujemy cygańskim obozem,
nocujemy w gwiaździstej grozie,
dzisiaj pod Wielkim Wozem,
jutro na Wielkim Wozie...
14.
Gdy Grek spojrzał na niebo wyiskrzone gwiazdami, jeśli nie był uczonym, nie myślał o astronomii, lecz widział wiele rzeczy dziwnych: historie bogów i bohaterów, wyhaftowane tymi migotliwymi światełkami, które Noc, milcząca bogini, wysypuje z zanadrza swej czarnej szaty. Gwiazdy bowiem były pochodzenia boskiego. Przysięgano na nie i wzywano je na świadectwo w ważnych sporach. Każda gwiazda była niegdyś bożkiem lub boginką — śliczne potomstwo jednego z tytanów, Astrajosa. Lecz zbuntowawszy się przeciw Dzeusowi uległy te bóstwa przeraźliwej mocy jego piorunów i zdruzgotane rozsypały się po firmamencie pyłem świetlistym. Liczba gwiazd wzrastała, gdyż wola bogów umieszczała w ich gronie rozmaitych bohaterów, nimfy, a nawet przedmioty martwe.
15.
- Patrzcie! - zawołała S. - Spadająca gwiazda.
- Gwiazda - powtórzył D. Wymówiłam życzenie związane z L.
- To tak naprawdę meteor - powiedział wuj T. - W sierpniu jest ich dużo.
Czułam cytrynowy zapach jego płynu po goleniu.
- Mogłabym tutaj spać - stwierdziła mama.
- Gwiazda Polarna! - ciągnęła S. - I Wielka Niedźwiedzica, Wielki Wóz.
- Droga Mleczna. - Patrzyłam na długi gwiezdny szlak przecinający niebo. Gdzie był teraz L. w swojej długiej podróży do Charlotte? Czy siedział przy oknie? Czy też widział Drogę Mleczną?
- Zgadza się, nasza galaktyka - stwierdził wuj T. - Widoczna od zmierzchu do świtu.
16.
Bierzemy prysznic, przebieramy się. W ciszy zmierzchu siedzimy na kamiennym murze terasy, pijemy z kubków na swoją cześć nawzajem i na cześć domu korzenne prosecco, które wydaje się powietrzem w stanie płynnym. Pijemy na cześć cyprysów przy szosie i na cześć białego konia na łące sąsiada, i na cześć dalekiej willi, zbudowanej przed wizytą któregoś z papieży. Pestki oliwek rzucamy za mur, mając nadzieję, że w przyszłym roku wykiełkują. Kolacja jest przepyszna. Sowa przelatuje tuż obok nas i słyszymy trzepot jej skrzydeł, a potem, gdy siada na czarnej akacji, dziwne huu! które uznajemy za powitanie. Wielka Niedźwiedzica ociąga się nad domem, nieomal leje poświatę na dach. Konstelacje wyskakują wyraźne jak na jakiejś gwiezdnej mapie. Kiedy robi się zupełnie ciemno, widzę, że Mleczna Droga biegnie prosto nad dom. Otoczona światłami wielkiego miasta, zapomniałam o gwiazdach. A one przecież są przez cały czas, świecą, roją się, tętnią, spadają. Gapimy się na gwiazdy, aż szyje nas boją. Mleczna Droga wygląda jak rzucony rozwijający się zwój koronki.
17.
Kapitan był przejęty swą rolą gospodarza statku. Zabawiając swych gości jak umiał najlepiej, wskazywał obecnym trzy gwiazdy PASA ORIONA, mówiąc: - Ta pierwsza z lewej to Alnitax; gwiazda środkowa zwie się Anilam. A trzecia z prawej to Mintak. Wszystkie razem nazywane są rozmaicie: Trzema Mędrcami, Trzema Królami, Trzema Złotymi Orzechami lub Trzema Źródłami Siły. Ostatnia nazwa wydaje mi się najbardziej trafna. Słońce jest również gwiazdą, a te trzy są heroldami jego promieni, zebranymi przez złote grona winorośli, i w stanie płynnym stoją przed nami. Możemy czerpać z tych promieni natchnienie, mądrość i czuć się królami. Złotym Orzechem zwie się to, co daje nam radość, a więc to, czego możemy się spodziewać od tego, co kryją w sobie trzy złote gwiazdy. Trzy złote gwiazdy, o których kapitan miał tak długi wykład, zdobiły nalepkę na butelce koniaku. Zawarty w niej złoty płyn był tą życiodajną siłą, jaką kapitan podejmował swych dostojnych gości. - Gwiazdy te - mówił - widziane przez nas przy stole, prowadzą w wielką podróż nasze dusze; widziane z mostku na niebie, prowadzą nasze okręty, a od wieków na lądzie i morzu wskazują podróżnikom drogę do upragnionego celu.
18.
Zmierzch był rumiany i melodramatyczny, wielkie połacie pomarańczowego, karmazynowego i cynobrowego (Lawrence na pustyni) nieba, a potem ciemna noc zapadająca szybko jak zatrzaskiwane drzwi. Popper, piesek Xandry, który większość czasu spędzał w brązowym plastikowym igloo po zacienionej stronie ogrodzenia, biegał wzdłuż basenu, jazgocząc, gdy ja unosiłem się na wodzie, usiłując wypatrzeć znane mi konstelacje w dezorientującym białym rozprysku gwiazd: Lutnia, Kasjopeja, przekrzywiony Skorpion z podwójnym żądłem w ogonie, wszystkie znajome z dzieciństwa wzory jarzących się w ciemności gwiazd planetarium, które swym migotaniem na suficie pokoju w Nowym Jorku pomagały mi zasnąć. Teraz, odmienione – zimne i zniewalające jak bóstwa po zrzuceniu przebrania – sprawiały wrażenie, jakby wzbiły się przez dach do nieba, by zamieszkać w swych prawdziwych, niebiańskich domach.
19.
Plejady to gwiazdozbiór już październikowy.
Błyszczą jak winne grono wśród innych gwiazd roju,
W ich świetle las pożółkły niby rumak płowy,
Co polem do srebrnego biegnie wodopoju.
I zdaje się, że w cieniu popielatym sarny
Przebiegają przez ruczaj lub stojąc słuchają,
Jak srebrne lustro wody brzeg odbija czarny
I fletnie białych brzózek, gdzie liście śpiewają
I opadając krążą. A namiętność moja
Niby łania nad źródłem pochyla swą szyję
I tylko jej odbicie lodowego zdroja
Mówi, że chociaż wątła, ale jeszcze żyje.
20.
Czy wiedzą państwo - zapytał z rozkosznym akcentem - co Dom Pérignon powiedział po wynalezieniu szampana?
- Nie - przyznałam się.
- Zawołał do swoich towarzyszy z klasztoru: „Chodźcie szybko, piję gwiazdy!”. Witamy w Amsterdamie. Czy życzą sobie państwo menu, czy może podać dania polecane przez szefa kuchni?
[…]
- Wspaniale. A możemy dostać więcej szampana? - spytał X.
- Oczywiście - odparł kelner. - Dziś wieczór złapaliśmy do butelek wszystkie gwiazdy, młodzi przyjaciele.
===========
Dodane 18 września 2016:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu