Dodany: 31.08.2016 16:08|Autor: Jose

Książka: Najlepszy: Autobiografia
Best George, Collins Roy

2 osoby polecają ten tekst.

„Nie umierajcie jak ja”


„W 1969 roku rzuciłem kobiety i alkohol. To było najgorsze 20 minut w moim życiu”[1].
„Wydałem dużo pieniędzy na wódę, babki i szybkie samochody – resztę po prostu roztrwoniłem”[2].

Te dwa cytaty z George’a Besta znają chyba wszyscy fani futbolu. Wyłania się z nich postać niestroniącego od alkoholu playboya, który kilkadziesiąt lat temu wiódł żywot Charliego Sheena. Przystojny, bogaty, przyciągający Miss Świata, do tego wspaniały, utalentowany piłkarz zdobywający najważniejsze klubowe trofea – to budzi zazdrość, prawda, panowie? Tydzień w jego skórze mógłby dostarczyć zwykłemu śmiertelnikowi wrażeń wystarczających na całe życie. Tyle że wybór takiej ścieżki przyniósł irlandzkiemu piłkarzowi tyle samo szczęścia, co rozpaczy. Być może nawet tej drugiej było więcej.

Otwierając autobiografię Besta liczyłem na opisy jego piłkarskich przeżyć, ale też na zestaw anegdotek o zawodnikach i znanych personach tamtej epoki. Na lekką opowieść, która mimo wielu głośnych upadków bohatera kończy się w mniejszym lub większym stopniu happy-endem. Jednak po odłożeniu „Najlepszego” zaczęło mi się przewracać w bebechach, nie potrafiłem uwierzyć, że można tak boleśnie spaść i z tak wysokiego konia. Ta książka nie jest typową historią piłkarza, który miał jakieś tam wydumane problemy. To spowiedź, to przestroga, to przegrana walka o życie.

Nie mogę znać George’a Besta z boiska. Jestem zwyczajnie za młody. Niemniej o urodzonym w Belfaście zawodniku pisano nawet lata po tym, gdy zakończył karierę. Zanim rozwinął się YouTube, gdzie zamieszczano filmy z kompilacjami jego najlepszych zagrań, poznałem go z niezliczonej liczby zdjęć czy artykułów, które pojawiały się w prasie. Obrósł legendą, kultem. Krótki rzut oka na jego statystyki budzi respekt. Jedenaście sezonów w Manchesterze United, z czego osiem naprawdę wyśmienitych. To uczyniło go jednym z najlepszych piłkarzy nie tylko „Czerwonych Diabłów”, ale też całego piłkarskiego świata. Po odejściu z Manchesteru był już zjazd, w zasadzie zakończyło ono jego wielką karierę. A miał dopiero 28 lat, czyli był w wieku, o którym mówi się, że jest najlepszy dla piłkarza. Best przegrał jednak walkę z alkoholizmem.

Z „Najlepszego” wylewa się gorycz. Gdy Best wspomina swoje najlepsze piłkarskie lata, opowiada o swoich ulubionych bramkach, dorastaniu, początkach w Manchesterze, pierwszych partnerkach, w tym sielankowym obrazie kryje się cień. Jego wspomnienia dotyczące alkoholu, choć początkowo wrzucane mimochodem, przypominają nam, że ta historia skończy się w szpitalnym łóżku, w którym jej bohater leży ze zniszczoną wątrobą. Napięcie rośnie. Coraz większym sukcesom towarzyszą coraz większe pokusy. Alkohol dominuje, a Irlandczyk zaczyna zachowywać się jak bohater opowiadania „Pętla” Marka Hłaski – nie może wygrać z nałogiem i pędzi ku autodestrukcji. Nadchodzi moment kulminacyjny – odejście z Manchesteru i rozmienianie kariery oraz życia na drobne.

Nie zrozumcie mnie źle, autobiografia Besta to nie tylko historia o piciu i nałogu. Są kobiety, hazard, kluby, związki, rodzina, media, wyjazdy – Irlandczyk streszcza w tej książce całe swoje życie. Jednak z jego tonu można wnioskować, że wielu decyzji żałuje i że nieraz brakowało w jego życiu normalności. Kiedy zadręcza się myślami, że gdyby żył inaczej, nie spowodowałby choroby i śmierci matki lub kariera jego brata mogłaby potoczyć się inaczej, nie można mu nie współczuć. A w ostatnich rozdziałach bardzo często zastanawia się, co by było, gdyby nie pił.

Na ostatnich stronach pisze także o tym, że podczas swego 12-letniego pobytu w Manchesterze żył za trzech, przyznaje, że nigdy nie przejmował się przyszłością. „Ale teraz, po raz pierwszy w życiu, zacząłem wybiegać myślami w przyszłość”[3] – dodaje. W chwili pisania autobiografii w 2001 roku jego chęć zerwania z nałogiem była wyraźna. Best nie obiecywał, że już nigdy więcej się nie napije – wiedział, że to niemożliwe. Jednak z jego słów wynika, że wreszcie znalazł nowy cel życia. Niestety, jak wiemy i co potwierdza zamieszczone na końcu książki kalendarium, przegrał z nałogiem. Pojawiły się kolejne kłopoty z prawem, następny rozwód, aż wreszcie w 2005 roku śmierć, przed którą kazał zrobić sobie zdjęcie z podpisem: „Nie umierajcie jak ja”[4].

„Każdy mecz był nową przygodą, nowym snem”[5] – o ileż lepiej byłoby dla samego Besta, gdyby kojarzono go z tymi słowami, a nie z przytoczonymi na wstępie. Mimo wspaniałej piłkarskiej kariery, chłopak z Belfastu nie mógł oprzeć się pokusom gwiazdorskiego życia i źle znosił presję wywieraną przez prasę, która ochrzciła go mianem piątego Beatlesa. Kiedy myślę o tym, co napisał w swojej biografii, do tej pory ściska mnie w żołądku. Talent, jakiego można zazdrościć, został roztrwoniony z powodu alkoholu. Tu nie ma happy-endu. Ta autobiografia powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich młodych piłkarzy. Niech stanie się przestrogą. Tego zapewne chciałby sam George Best.


---
[1] Strona internetowa wydawcy książki, wydawnictwa Sine Qua Non.
[2] Tamże.
[3] George Best, „Najlepszy”, przeł. Robert Filipowski, wyd. SQN, 2016, s. 352.
[4] Podpis pod zdjęciem George'a Besta na łożu śmierci zamieszczonym w gazecie
„News of the World” z 20 listopada 2005 roku.
[5] George Best, „Najlepszy”, dz. cyt., s. 73.


[Recenzję opublikowałem także na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 521
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: jm1986 10.08.2020 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: „W 1969 roku rzuciłem kob... | Jose
Chyba jednak nie był najlepszy, był "tylko" jednym z najlepszych, ale na pewno mógł być najlepszy. Lubię go oglądać na YouTube.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: