Dodany: 13.05.2004 20:11|Autor: d0minika

Groźba "białego proszku"...


Wszyscy spotykamy się na co dzień z groźnie brzmiącym, wszechobecnym słowem: "narkotyk". Powoli stał on się nieodłącznym elementem ciemnej strony cywilizacji, takim samym jak alkoholizm czy bezrobocie...

Jesteśmy coraz bardziej otępiali, zdajemy sobie sprawę z groźby, jaką niesie biały proszek, a jednocześnie nie rozumiemy jego władzy. Nowe pokolenie dorasta w "czasach narkotyku" – dla nich to już nie temat tabu, to tania sensacja, wykorzystywana przez brukowce.

Książka "My, dzieci z dworca ZOO" daje prawdziwe spojrzenie na sprawę narkomanii, mimo że napisana ponad dwadzieścia lat temu, to wciąż zatrważająco aktualna. Niemiecka pozycja to utwór, który musi wstrząsnąć czytelnikiem. Niby wszystko jest dla nas oczywiste – każdy wie, że narkotyki uzależniają, wyniszczają organizm, każdy czyta artykuły o heroinistach, Monarze, białej śmierci. Cały problem narkomani pokazany jest tu od podszewki. Nie jesteśmy już biernymi widzami – stajemy w samym centrum wydarzeń, obserwujemy, jak bohaterka dokonuje przerażających i nielogicznych dla nas wyborów, widzimy rozpaczliwą, bezskuteczną walkę z nałogiem.

W czasie lektury powoli dociera do czytelnika, że, mimo iż żyje w świecie ogólnodostępnej informacji – to tak naprawdę nie miał pojęcia o narkotykach. Suche statystyki, tabele i sprawozdania nie są porównywalne ze sceną śmierci narkomana w miejskim szalecie. Brutalność książki wyrywa nas z ogarniającej społeczeństwo znieczulicy, szokująco i bezpardonowo przedstawia nam ten "inny" świat, świat upodlenia, który znajduje się tuż obok nas...

"My, dzieci z dworca ZOO" to relacja piętnastoletniej dziewczyny, spisana pod koniec lat siedemdziesiątych przez dwóch niemieckich dziennikarzy. Pozycja adresowana przede wszystkim do młodzieży, zwięzła, ciekawa językowo, nie sprawia problemu nawet ludziom niechętnie sięgającym po lekturę. Całą sytuację widzimy zarówno z perspektywy matki, jak i dziecka. Ten sposób budowy utworu daje nam doskonale spojrzenie na relacje: rodzina – narkoman – otoczenie.

Książka o losach Christiane jest lekturą, którą powinno się przeczytać. Łatwo tu dopatrzyć się odniesień do naszego dzisiejszego życia – blokowisko, brak nadziei na przyszłość. Bezlitośnie uświadamiająca władzę narkotyku, odzierającą nas z wszelkich złudzeń. Dla młodych ludzi - lektura obowiązkowa.


---
[Zapewniam, że recenzja ta jest mojego autorstwa, jest także umieszczona w serwisie książki.wp.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 84249
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: voldie 23.06.2004 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy spotykamy się na ... | d0minika
rozumiem wszystko z wyjątkiem zapewnienia o tym, że to Ty napisałaś tą recenzję. Dlaczego ktoś miałby uważać inaczej?
Użytkownik: belzebub 03.07.2004 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy spotykamy się na ... | d0minika
Nie wiem, czy książka ta czy inna podejmująca temat narkomanii może odstraszyć. Czy piętnastolatek sięgający pierwszy raz w życiu, prawdopodobnie na imprezie po tabletę albo "kreskę" albo po pierwszego skręta pomyśli o tym, że może zostać narkomanem, że kiedyś może będzie musiał brać "w żyłę"? To ważna książka, zgadzam się, ale czy rzeczywiście odziera ze złudzeń?
Użytkownik: andapka{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 04.07.2005 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy spotykamy się na ... | d0minika
książka wspaniała, szokująca i uderzająca prostotą pisania, mimo tego jest świetnie zredagowana, trafia do każdego i do każdego jest skierowana:) polecam,
Użytkownik: kasia_olsztyn 08.04.2006 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy spotykamy się na ... | d0minika
Pamiętam moją reakcję na tego typu książki(miałam wtedy ok.14 lat). Nie pamiętam, czy to było po 'My, dzieci z dworca ZOO', czy po 'Pamiętniku narkomanki' Barabary Rosiek. Pojawiła się myśl, aby spróbować. Na szczęście była to tylko myśl. Jednak wiem, że nie byłam w tym osamotniona. Rekcja moich rówieśników była podobna. Książka przestrzega, ukazuje problem, ale jednak zwraca uwagę młodych ludzi na narkotyki.
Użytkownik: Admirabilis 08.05.2006 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy spotykamy się na ... | d0minika
Po przeczytaniu tego pamiętnika długo nie mogłam się otrząsnąć. Wiedziałam, że narkomania jest czymś strasznym, ale dopiero ksiązka "My, dzieci z dworca ZOO" otworzyła mi oczy. Po raz pierwszy problem narkomanii został pokazany w takim świetle. Przeczytałam "Pamiętnik narkomanki" oraz wiele innych książek o tej tematyce, ale nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Dlaczego? Nie wiem, ale sądzę, że tego typu książki pomogły i dalej pomagają młodzieży w rozumieniu wagi problemu.
Użytkownik: Katsumi 27.07.2006 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy spotykamy się na ... | d0minika
Książka jest niesamowicie opisana.To jak dziewczyna stacza się z dnia na dzień jest wstrząsające.Niektórzy pisali, że to może właśnie zachęcić młode osoby do narkotyków, ja myślę, że może to tylko wzbudzić taką myśl,ale wątpię czy po przeczytaniu ktoś będzie jeszcze bardziej chciał sięgnąć po narkotyki.Ukazana jest walka z nałogiem i przekonanie, że można z tym zerwać.Jak widać nieprawda...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: