Dodany: 28.07.2016 13:10|Autor: zawiaz_sznurowki

Ten wstrętny kapitalizm


Oczekiwałam z napęciem, aż pojawi się w księgarniach. Lubię co jakiś czas przeczytać książkę, która mnie trzepnie, będzie bezlitosna i niełatwa – to taki umysłowy odpowiednik bolesnego wysiłku sprawiającego przyjemność.

Z zapałem rzuciłam się na "Głód". Czytałam z szeroko otwartymi oczami, że są w Afryce miejsca, gdzie rolnictwo wydajnością dorównuje nawet nie średniowieczu, ale starożytności. Czytałam o bezustannym wyzysku, o stosunkach kolonialnych, które nigdy się nie skończyły, o tym, jak polityka państw rozwiniętych dławi uboższą część świata, by utrzymać swoją pozycję. Jednak im dalej w las, tym trudniej brnąć.

Caparrós jest reporterem zaangażowanym – do tego stopnia, że audiobook najlepiej byłoby nagrywać głosem nieustająco drżącym od emocji. Oczywiście rozumiem, iż jest to pewien zabieg pisarski, stosowany świadomie. Emocje autora: oburzenie, bezradność, gniew, współczucie i wstyd są bardzo wyraźne, natomiast po pierwszych 300 stronach u czytelnika może nastąpić niejaki kryzys. Coraz częściej przyłapywałam się na zastanawianiu się, kiedy Caparrós skończy narzekać na nieszczęsne ochędóstwo świata, a przejdzie do konkluzji. Okazało się, że nie skończy. Z rosnącym zdumieniem pokonywałam akapity krytykujące pomoc żywnościową, akcje charytatywne, działania Lekarzy bez Granic, statystyki organizacji światowych, statystyki jako takie, a kiedy dotarłam do krytyki istnienia państw w ogóle, pojęłam, w czym tkwi mój i autora problem.

Otóż ja sobie komunizmu nie cenię.

Nie mogę, skręca mi się coś w środku, kiedy czytam, że nieszczęście ubogich wzięło się z nieuzasadnionych podziałów, sztucznych granic, bez których wszyscy moglibyśmy wreszcie stać się braćmi i siostrami i pomagać sobie z altruistycznej troski o innego człowieka, gdziekolwek ten człowiek by był.

Oceniam tę książkę na 4. Podziwiam herkulesową pracę wykonaną podczas skrupulatnego zbierania danych, rozmów z ludźmi w najpodlejszych zakamarkach świata i w lśniąchych biurowcach. Dowiedziałam się bardzo wiele.

Caparrós jest głosem ludzi, których nikt nie chce widzieć, słuchać, mieć wśród siebie. Caparrós jest nieznośnym marudą, gotowym obwiniać Chińczyków za ich wzrost gospodarczy, bo zwiększonym popytem ośmielają się podbić światowe ceny żywności. W pewnym sensie osiągnął swój zamiar – jego książka budzi we mnie niezgodę.




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 750
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: