Dodany: 28.07.2016 07:11|Autor: Monika.W
Krótka notka z miesięcznego podsumowania
Ponownie dałam szansę Krajewskiemu. Ale książka o Popielskim jest jeszcze gorsza niż te o Wrocławiu. Kryminału w niej nie ma, a intryga wydumana strasznie, zupełnie nierzeczywista. I żeby chociaż Lwowa i społeczeństwa było dużo – a tu marniutko. Rzecz się dzieje w maju 1939 r., lecz równie dobrze mogłaby się dziać w dowolnym innym momencie, żadnego umiejscowienia w świecie przedstawionym. Nie wiem też, czemu Popielski ma być takim wspaniałym detektywem, co niby wynika z początku powieści. Popełnia błąd za błędem. A do tego wszystkiego mnóstwo w "Eryniach" nietłumaczonej łaciny. Lubię łacinę. Ale brak przypisów z tłumaczeniami jest snobizmem, marnym snobizmem. Kolejnej szansy Krajewskiemu raczej nie dam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.