Dodany: 18.07.2016 12:12|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Na Syberii emeryci (milicyjni) się nie nudzą



Recenzent: Dorota Tukaj


Czytelnicy, którzy się z zapałem rzucili na najnowszy tom ulubionej serii kryminalnej Aleksandry Marininy, najpewniej jak jeden mąż zdębieli, przeczytawszy na jego okładce następującą informację: „Rok 2015. Nastia Kamieńska po przejściu na emeryturę…”*. Zaraz, zaraz! Przecież w najpóźniejszej chronologicznie z opublikowanych u nas powieści, „Męskich grach”, Nastia nie ma jeszcze czterdziestki, więc od tego momentu do emerytury zostało jej kilkanaście lat! Coś tu chyba nie gra! Pierwszym odruchem w tej sytuacji jest sprawdzenie na stronie autorki, albo choćby w Wikipedii, jak się mają sprawy z liczebnością całego cyklu i kolejnością poszczególnych jego części. O tym, iż pierwsze z nich wydawane były u nas chaotycznie, wielokrotnie w recenzjach wspominałam, ale ostatnio zdawało się, że już idzie ku dobremu: od mniej więcej pięciu lat zaczęto zatykać dziury fabularne, jakie tworzyły nam się podczas lektury tomów w niewłaściwym porządku, systematycznie (z potknięciem obejmującym zaledwie jeden tytuł) uzupełniając lukę pomiędzy „Czarną listą” a „Męskimi grami”. Po tych ostatnich autorka stworzyła jeszcze bodaj piętnaście tomów przygód Nastii, z których najnowszym jest właśnie „Egzekucja w dobrej wierze”, przełożona i wydana w Polsce niemal natychmiast po ukazaniu się w Rosji. Tyle że przez inne wydawnictwo, nie to, któremu zawdzięczamy wprowadzenie cyklu na nasze półki księgarskie i biblioteczne. Dlaczego tak? Tego nam zapewne nikt nie wyjaśni, a my będziemy tylko zgrzytać zębami, poznając rozwiązania pewnych sytuacji życiowych stałych bohaterów cyklu, choć jeszcze nie wiemy, jak się rozwijały na początku…

Cóż jednak począć, mleko się rozlało i nie ma co nad nim płakać. Zajmijmy się więc sprawą, którą świeżo upieczona emerytka ma do rozwiązania. Bo w to, żeby w wieku pięćdziesięciu paru lat spoczęła na laurach i zajęła się pieczeniem ciast, szydełkowaniem oraz plotkami, z założenia nie wierzymy (choćby dlatego, że dobrze znamy jej znikomy talent do prac domowych). Ze wspomnianego streszczenia na okładce już wiemy, iż w istocie nie zaprzestała aktywności zawodowej, wybierając to samo zajęcie, na jakie decyduje się wielu wczesnych milicyjnych/policyjnych emerytów na całym świecie, czyli pracę w agencji detektywistycznej. Agencję prowadzi jej dawny kolega z pracy, Władisław Stasow (ten sam, który w „Obrazie pośmiertnym” był szefem ochrony wytwórni filmowej). A Aleksander Kamieński, wielka figura w rosyjskiej bankowości, właśnie chce zatrudnić pracownicę Włada – czyli własną siostrę – by wraz z Jurą Korotkowem (również dawnym kolegą Nastii z Pietrowki, dziś dyrektorem jednego z pensjonatów należących do banku) dokonała rozeznania w pewnym syberyjskim mieście, gdzie bank zamierza zakupić działkę pod budowę kolejnego pensjonatu. Informacje, które mają zebrać, dotyczą przede wszystkim wyboru dogodnego terenu (a jaki jest dogodny, okaże się dopiero wtedy, gdy będzie wiadomo, którędy pobiegnie planowana magistrala) i stanu przestępczości w okolicy. Co do tego ostatniego, jedna wskazówka już jest: otóż w Wierbicku niedawno doszło do trzech niewyjaśnionych nagłych zgonów osób zajmujących się działalnością ekologiczną; fama głosi, że były one w posiadaniu jakichś informacji, które mogły zachwiać pozycją obecnego mera i uniemożliwić wybranie go na następną kadencję, a w konsekwencji zniweczyć popierany przezeń projekt budowy obwodnicy. Na hasło „zabójstwo” Nastia oczywiście nieco się ożywia, choć wyprawa na drugi koniec Rosji (to nie to, co na drugi koniec Polski: do przebycia ma jakieś cztery tysiące kilometrów – równie dobrze mogłaby lecieć do Hiszpanii!) nieszczególnie jej się uśmiecha. Ostatecznie przekonuje ją nie kto inny, tylko wierny i cierpliwy Losza; momentami zna swoją żonę lepiej niż ona sama siebie i wie, że trzeba jej pola do popisu. Gdy Kamieńska i Korotkow docierają na miejsce, zdają sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Miasto aż wrze od emocji spowodowanych zbliżającymi się wyborami, zabójców ekologów nadal nie wykryto, a miejscowe organa śledcze nie wykazują szczególnego entuzjazmu do współpracy z moskwianami. Za to chętny do zawarcia z nimi znajomości okazuje się pewien lokalny biznesmen, o którego ciemnej przeszłości krążą liczne pogłoski. W międzyczasie dochodzi do kolejnego zabójstwa, tym razem osoby, której o związki z ekologami nikt nie posądzał. Nim Nastia i Jura z pomocą nieoczekiwanego sojusznika – zepchniętego na boczny tor alkoholika, majora Wiktora Jegorowa – zdobędą poszukiwane informacje, kryminalna strona całej sprawy wciągnie ich bez reszty. I oczywiście – o czym zresztą nie trzeba nas zapewniać – dokopią się do drugiego dna, które okaże się znacznie bardziej przerażające, niż ktokolwiek mógł podejrzewać…

Pomijając swoje niewczesne zaistnienie na polskim rynku czytelniczym – w zupełności od autorki niezależne – „Egzekucja w dobrej wierze” ma wszystkie te zalety, za jakie polubiliśmy wcześniejsze powieści Marininy. Wiarygodni, pełni życia bohaterowie – ci pozytywni nieprzypominający superagentów, a ci negatywni geniuszy zła rodem z amerykańskiego kina akcji – i świetnie ukazane realia społeczno-obyczajowe (tu przede wszystkim: walka o władzę w skali regionalnej, mechanizmy manipulowania informacjami i zakulisowe wpływy tych „nowych Rosjan”, którzy swoje gigantyczne fortuny zdobyli w sposób trochę albo całkiem niezgodny z prawem) w ostatecznym rozrachunku dają nawet więcej niż tylko wielowarstwową intrygę kryminalną. Oczywiście, nie jest to wielka literatura, ale w swojej kategorii prezentuje bardzo przyzwoity poziom. A my przecież nie wstydzimy się czytania kryminałów; jeśli nie są pisane kulawym stylem i niechlujnym językiem, jeśli nie zawierają głupot merytorycznych, ich lektura może nam dostarczyć więcej przyjemności, niż zgłębianie niejednego dzieła gatunkowo należącego do literatury pięknej…


---
* Aleksandra Marinina, „Egzekucja w dobrej wierze”, wyd. Czwarta Strona, 2016, tekst z okładki.




Autor: Aleksandra Marinina
Tytuł: Egzekucja w dobrej wierze
Przekład: Aleksandra Stronka
Wydawnictwo: Czwarta Strona, 2016
Liczba stron: 567

Ocena recenzenta: 4,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1080
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: