Takich kobiet się nie zapomina…
Przede mną leży eleganckie wydanie „Madame” Antoniego Libery. W połyskującej bordowej obwolucie, z której spogląda brunetka o wyrazistych oczach i ustach. ”Piękna i zimna, wspaniała i nieprzystępna, dumna i bezlitosna”[1] niczym powieściowa lektorka francuskiego, tytułowa „Madame la Directrice”. Takich kobiet się łatwo nie zapomina. Dla niektórych mężczyzn stają się punktem odniesienia na całe życie…
Długo czytałam tę książkę o młodzieńczej fascynacji, której tłem są lata sześćdziesiąte. Nie jest to bowiem lektura, którą połyka się jednym tchem, choć wykorzystuje atrakcyjny dla literatury temat. Uczeń zakochuje się w swojej nauczycielce i zarazem dyrektorce szkoły. Na różne sposoby próbuje zwrócić jej uwagę. Pisze wypracowanie o ich zapisanym w gwiazdach związku, ucieka się do kłamstw i podstępów, by zdobyć jak najwięcej informacji o obiekcie swoich uczuć. W końcu poznaje tajemnicę Wiktorii. Łatwo jest streścić ten główny wątek, jednak nie sam temat, ale sposób jego przedstawienia czyni tę książkę interesującą.
Na jej kartach ożywają obrazy Polski lat sześćdziesiątych: portrety sfrustrowanych intelektualistów, uczniów duszących się w szkolnych murach, wymuszonych akademii, szarzyzny, od której ucieczką był jazz, palenie papierosów w klozecie, podczytywanie erotycznych urywków lektur i marzenia o wybiciu się ponad przeciętność. „Madame” jest książką zawierającą wiele fragmentów świadczących o erudycji autora – poznajemy z niej ciekawe fakty dotyczące narodzin Schopenhauera, hiszpańskiej wojny domowej, literatury francuskiej.
Nie jest to lektura łatwa, ale zapadająca w pamięć. Czyta się ją z sentymentem i tęsknotą za niespełnionymi marzeniami i niezdobytymi szczytami. Czarno-biała fotografia na okładce, podobnie jak pocztówka z Mont Blanc czy wieczne pióro, może ożywiać pamięć i zabierać w podróż w czas miniony… I może każdy czasem szeptem powtórzyłby za narratorem:
„Rzucam [te słowa] w świat jak list w zakorkowanej butelce w odmęty oceanu. Może je gdzieś odnajdziesz, może ją gdzieś wyłowisz i dasz mi jakiś znak, moja Gwiazdo Północy, Wodniku, Victorie!”[2].
---
[1] Antoni Libera, „Madame”, Wydawnictwo „Znak”, Kraków 2008, s. 44.
[2] Tamże, s. 391.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.