Dodany: 24.02.2010 20:13|Autor: Aithne

Czytatnik: Hon no mushi

Relaks nad Rozlewiskiem i Japonia... jeszcze bez gejsz i samurajów.


Sesja minęła, choć właściwie jakby jej nie było, ferie również - i minęły, i jakby ich nie było... Bo większość egzaminów mam, niestety, teraz - więc zamiast odpoczywać, siedziałam nad zeszytami i książkami. Wyjeżdżając 1,5 tygodnia temu z domu żartowałam, że wrócę na Wielkanoc, a tu niespodzianka - wykrakałam! Naprawdę nie dam rady wrócić wcześniej...

Zanim jeszcze zaczęłam na dobre kuć do egzaminów, udało mi się skończyć Miłość nad rozlewiskiem (Kalicińska Małgorzata). Przyznaję szczerze, że zrobiłam to gł. po to, żeby móc oddać tą książkę mamie i nie tłuc się z nią z powrotem do Poznania, bo wydanie kieszonkowe to to zdecydowanie nie jest. Ale z biegiem czasu zaciekawiłam się i doczytałam do końca z przyjemnością. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to literatura najwyższych lotów, ale na odprężenie po stresujących tygodniach nadaje się idealnie.
Co więc mamy w "Miłości..."? Odmianę w postaci dwóch kronikarek: doskonale znanej czytelnikom Gosi i nieco mniej znanej Pauli. Przy poprzednich dwóch częściach zarzucałam autorce, że Gosia i Basia niczym się od siebie nie różnią. Te same zachowania, ten sam sposób wypowiedzi. Tu jest trochę lepiej. O ile styl wypowiadania się jest ten sam (bo Gosia jest przecież taka młodzieżowa, a Paula tak dojrzała...), to różnice w poglądach i ocenach tych samych wydarzeń jednak widać. Wprawdzie tak naprawdę jedynie w kwestii ciąży i ewentualnej aborcji (a i to tylko na początku) oraz podejściu do irytującego (mnie :]) Janusza, ale to zawsze coś. W pewnością wyszło to powieści na dobre i stała się dużo mniej monotonna.
To nie recenzja, więc nie będę się rozwodzić nad tym co w książce było dobre, a co nie. Ja osobiście w całej tej serii nie znoszę jednej rzeczy: światopoglądu autorki (a co za tym idzie, jej bohaterek). Wywody na temat tego, że najważniejsza w życiu jest miłość i można - trzeba! - dla niej zrobić wszystko, doprowadzały mnie do szału. To są poglądy szalonych romantyków z rodzaju Wertera i Gustawa (obu tych panów zresztą serdecznie nie cierpię), a nie dorosłej, czterdziestoletniej kobiety. Ja rozumiem, że to może być piękne, kiedy Orfeusz rzuca wszystko żeby odzyskać Eurydykę. Ale kiedy czytam, że kobieta zostawia męża i dziecko, bo "im od początku się nie układało", "musi posłuchać głosu serca" i inne tego typu tzw. suchary, odbieram to zupełnie inaczej. Żeby one jeszcze naprawdę robiły to z powodu jakiejś wielkiej, "prawdziwej miłości". Ale nie, całe słuchanie głosu serca sprowadza się do sypiania z każdym, kto choć przez chwilę wyda się interesujący albo przynajmniej jest sympatyczny i zainteresowany Basią/Gosią/Paulą...
Ach, i irytowały mnie wywody o eklektyzmie. Plus wytłumaczenie w przypisie, co to takiego. Autor powinien chyba mieć trochę więcej wiary w inteligencję czytelników...
Mimo tego książka dobra. Daję 4. Momentami chciałabym tak żyć...

Po Rozlewisku trzeba było wrócić do sesyjnej rzeczywistości, która zaczynała śnić mi się po nocach pod postacią egzaminu z historii. Tak więc i moja kolejna lektura była trochę inna... Starożytna Japonia: Miejsca, ludzie, historia (Kanert Maciej) opowiada o Japonii sprzed czasów gejsz i samurajów, od roku 645. Jest dobra, przydatna i, co najdziwniejsze, ciekawa. Polecam serdecznie wszystkim tym, którzy "uwielbiają Japonię i kochają niezwykły klimat tej cudownej wyspy", co w praktyce oznacza przeczytanie stosu książek na temat gejsz. Drodzy "miłośnicy": nie wszystkie Japonki są (ani były) gejszami. Nawet nie większość. Naprawdę!
Mamy w książce wtręty dotyczące życia zwykłych ludzi, a raczej samej organizacji społecznej, choć tak naprawdę koncentruje się na tym, co najbardziej dla każdego kraju istotne - jego władcach. W teorii (cesarzowie) i praktyce (tu głównie przeklęty, doprowadzający studentów do białej gorączki klan Fujiwarów, którzy oczywiście nie mogli zdobyć się na trochę większą kreatywność w wymyślaniu imion dla swoich dzieci). I myślę, że tym sposobem doskonale obala mit "cudownej, niepowtarzalnej wyspy". Co takiego robią przez te kilkaset lat Japończycy? Ano to samo, co ludzie w jakimkolwiek innym zakątku świata: marzą o władzy, szpiegują, donoszą, wynajmują skrytobójców, zsyłają wrogów na wygnanie i podejmują wszystkie możliwe, obojętnie jak pokrętne działania, żeby rządzić. Pufff! - tyle niezwykłości. Chyba żeby jako niezwykłość potraktować żenienie się z własnymi ciotkami, bratanicami i innymi tym podobnymi, ale jakoś wątpię, żeby to o to chodziło...
Książka dostała ode mnie 5,5, chyba ze względu na parę "przegięć stylistycznych". Niemniej jednak, jak już mówiłam, jako źródło informacji jest ogromnie przydatna, a i czyta się ją dobrze. Brakuje jej jedynie aneksu w postaci porządnego drzewa genealogicznego, które z pewnością oszczędziłoby czytelnikowi wielu bolesnych minut intensywnego myślenia nad problemami typu: "to była jego ciotka, bratanica czy żona?" - przy czym może się okazać, że wszystkie odpowiedzi są poprawne... ;) Naprawdę, dojście do tego kim właściwie był cesarz Junnin byłoby niemożliwe bez pomocy angielskiej wikipedii.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2203
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: carmaniola 25.02.2010 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Sesja minęła, choć właści... | Aithne
Właśnie w innym wątku napisałam, że tylko w Biblionetce można odkryć interesujące lektury, na które w żaden inny sposób by się nie wpadło. "Starożytna Japonia" do schowka i ruszam na poszukiwania. Dziękuję. :-)
Użytkownik: Ina2 28.02.2010 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie w innym wątku nap... | carmaniola
Całym sercem podpisuję się pod Twoją oceną "Rozlewisk...". Tyle mi zostało po ich przeczytaniu,(pod ogromną zresztą presją "musisz to przeczytać"!) co po artykułach w kolorowych czasopismach, czyli nic. Zauważyłam pewną prawidłowość. Najbardziej w moim otoczeniu zachwycają się nią osoby, które wcale "nie czytają", albo bardzo mało i ta książka stała się dla nich prawdziwym OBJAWIENIEM. Może więc "Rozlewiska..." przyczynią się chwalebnie do rozwoju czytelnictwa w Polsce?:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: