Dodany: 23.02.2010 19:23|Autor:
z okładki
"Chancellor" pędzi w ciemnościach, jak olbrzymia pochodnia.
Pozostały nam dwie ostateczności: albo rzucić się do morza, albo spłonąć na statku. (...)
O jedenastej, kiedy burza szalała w najlepsze, huk szczególnego rodzaju - tak przeraźliwy dla marynarzy - dał się słyszeć przed nami. W chwilę potem rozległ się krzyk na dziobie:
- Skały! Skały! Z prawej burty!
Robert Curtis pobiegł na burtę, rzucił okiem na spienione fale i zwracając się do sternika, zawołał:
- Ster na prawo!
Było już za późno.
Katastrofa "Chancellora" była początkiem pełnych grozy przeżyć rozbitków, które dzień po dniu opisuje w swym pamiętniku jeden z nich - J.R. Kazallon.
To jedna z lepszych "robinsonad", jakie wyszły spod pióra J. Verne'a.
[Piast, 1991]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.