Dodany: 01.07.2016 17:48|Autor: yyc_wanda

Przeczytane: Q2, 2016


KWIECIEŃ
Błazen - wielki mąż: Opowieść o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim (Hen Józef (właśc. Cukier Józef Henryk)) (Pol-1998); ocena: 5
Kim był Boy-Żeleński? Geniusz, obdarzony licznymi talentami, które odkrywał przypadkowo. A każde odkrycie było jak eksplozja. Lekarz z zawodu, wystartował, całkiem niespodziewanie dla siebie i otoczenia, jako satyryk, pisząc zabawne wierszyki dla kabaretu „Zielony Balonik”. Te zabawy słowne tak mu przypadły do serca, że kiedy „Zielony Balonik” skończył swą działalność, przerzucił się na tłumaczenia. Szedł jak burza, zaliczając jedno nazwisko, za drugim. Kogóż tam nie było na jego liście – Molier, Balzac, Brantome, Rabelais, Rousseau, Montaigne, Proust. Przygotowując tłumaczenia Montaigne’go do druku, poszukiwał kogoś, kto opatrzyłby jego dzieło przedmową. Nie znalazwszy, sam przygotował szkic na temat życia i twórczości tłumaczonego autora. I tak oto zrodził się Boy-eseista, który zostawił nam w spadku 3 tomy szkiców z literatury francuskiej. A także inne, dotyczące rodzimych twórców – Mickiewicza, Fredry. A stąd już tylko jeden krok do kariery recenzenta teatralnego, też przypadkowej, rozpoczętej jako chwilowe zastępstwo krytyka na etacie. Rezultat tego zastępstwa - 9 tomów recenzji „Flirt z Melpomeną”. No i jeszcze działaność publicystyczna, w której odbija się jego wrażliwość na ciężki los biedoty i kobiet, wyzyskiwanych jako chwilowa zabawka przez mężczyzn, szukających pozamałżeńskich przygód. Wykorzystanych i porzucanych, często z dzieckiem, o los którego same musiały się troszczyć.
Trzeba przyznać, że Boy był fascynującą postacią i wyobrażałam sobie, że równie fascynującą okaże się jego biografia. W przypadku książki Hena przeżyłam małe rozczarowanie. Czegoś mi tu brakło, jakiegoś osobistego wydźwięku. Hen ukrywa się za twórczością Boya, którą każdy zainteresowany może przewertować na własną rękę. Dużo tu cytatów, głównie z recenzji teatralnych, które mają wyjaśnić stosunek pisarza do aktualnych problemów. Myślę, że gdyby Hen ułożył biografię Boya w bardziej chronologicznym porządku, opisał poglądy pisarza własnymi słowami, ograniczając się do niezbędnych cytatów, byłoby to z korzyścią dla książki. Może udałoby mu się wówczas zachować właściwe proporcje między życiem i twórczością pisarza. Bo obraz Boya wyłaniający się z biografii Hena jest niepełny. Poznajemy go dokładnie jako krytyka teatralnego i publicystę, uczestniczymy w bataliach publicystycznych toczonych na łamamch prasy o sprawy duże i małe, ale o jego tytanicznej pracy tłumacza i osiągnięciach w tej dziedzinie, dowiadujemy się niewiele. Poznajemy kobiety z jego przelotnych romansów, cały jeden rozdział poświęcony jest listom miłosnym do Niusi (raczej banalne i nieciekawe), a o żonie Zosi zaledwie kilka zdawkowych zdań. Dziwne, gdy weźmie się pod uwagę końcowy hołd oddany Zosi, jako kobiecie jego życia, która przez wszystkie lata wiernie stała przy boku męża. Czymże więc tłumaczyć jej nieobecność w biografii Boya?
Ogólnie jednak „Błazen - wielki mąż” jest ciekawą biografią, co jest zasługą zarówno narracji autora jak i fascynującej postaci bohatera.

Perfectly Good White Boy – Carrie Mesrobian (US-MN-2014); ocena: 5
Powieść dla młodzieży, która wybiega daleko poza ramy swojego gatunku i zostanie na długo w pamięci czytelnika, bez względu na jego wiek. Efekt ten zawdzięczać należy doskonale rozwiniętej postaci głownego bohatera, siedemnastoletniego Seana Norwhalta, który stojąc u progu dorosłości, musi podjęć decyzje co do swojej przyszłości, bez względu na to czy ma jakąś konkretną ideę, czy też zmuszony jest działać pod wpływem impulsu, bo czas ucieka, matura się zbliża i trzeba wiedzieć co dalej. A życie toczy się swoim torem. W rodzinie, jak to w rodzinie, raz lepiej, raz gorzej, a czasem wręcz traumatycznie, co kładzie się cieniem na przyszłość. A do tego hormony siedemnastolatka szaleją, seks rządzi, a rozsądek nie zawsze dopuszczany jest do głosu.
Carrie Mesrobian udało się stworzyć niezapomnianego bohatera. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam zajrzeć w najtajniejsze zakątki duszy młodego człowieka. Przeżywamy wraz z nim pierwszą miłość i pierwsze rozczarowanie, trzymamy kciuki za pomyślność podejmowanych decyzji i życzymy mu, by jak najszybciej otrząsnął się z bolesnej transformacji z chłopaka w młodego mężczyznę. I by wyszedł z niej zwycięsko.
Przepiękny język, duża wrażliwość oraz zadziwiająca znajomość środowiska i kultury młodzieżowej, to znak rozpoznawczy Carrie Mesrobian. Zdecydowanie należy śledzić jej twórczość.

California Suite – Neil Simon (US-NY-1976); ocena: 3
Sztuka, która składa się z czterech odrębnych scenek. Elementem łączącym je w jedną całość jest miejsce akcji – apartment 203 hotelu w Los Angeles. Jest zabawnie, ale trochę na siłę. Każda scenka to szermierka słowna i zlepek zabawnych dialogów, które prowadzą donikąd. Całkowity brak akcji, niewiele treści. Ot, pogadali sobie, poprzekomarzali się, kurtyna zapadła. Scenka druga... Ocenę podnoszę za humor Simona, ale jako całość - bardzo przeciętnie.

MAJ
Dreaming in Libro: How a Good Dog Tamed a Bad Woman – Louise Bernikow (US-NY-2007); ocena: 4
Louise Bernikow nigdy nie miała psa ani innego zwierzęcego pupila i nigdy za posiadaniem ich nie tęskniła. Kiedy więc pewnego dnia, zaintrygowana zgromadzoną grupą ciekawskich, zbliżyła się do policyjnego samochodu, w którym siedział złapany bezpański pies, była praktycznie ostatnią osobą, na której litościwe serce moża byłoby liczyć. A jednak, kiedy Louise spojrzała w smutne oczy psa, nie zastanawiając się wiele, zabrała go ze sobą do domu. Nie na stałe, o nie! Tylko po to, by znaleźć mu nowego właściciela.
Jak sobie łatwo wyobrazić, Louise szybko zmieniła zdanie i Libro pozostał z nią. Oznaczało to poważne zmiany w życiu samotnej kobiety, pisarki z zawodu, której praca wymagała częstych wyjazdów. Libro był wyjątkowym psem, szybko się dostosował do stylu życia Louisy, jeździł razem z nią na spotkania autorskie i bez problemu znosił przeloty w luku bagażowym samolotu. Był łagodny, uwielbiał tłumy adoratorów i wykazywał szczególne wyczulenie na osoby chore i niesprawne. Przez jakiś czas pracował nawet jako pies terapeutyczny.
Wzruszająca historia o głębokej miłości i partnerskiej relacji, daleko odbiegającej od normalnych kontaktów pies-właściciel – tym można się zachłystnąć. Jednak czegoś mi brakło w tej historii. Książka napisana poprawnie – grzeczna i poukładana, tak jak grzeczne i poukładane było ich życie. Bez większych wstrząsów i dramatów. Może więc idealny pies nie jest najlepszym materiałem na idealną książkę?

Columbine – Dave Cullen (US-CO-2009); ocena: 6
Chyba nie ma w Ameryce osoby, która by nie słyszała o tragedii w Columbine, choćby dlatego, że słowo to weszło do słownika jako synonim szkolnej strzelaniny. Incydent ten opisany został niezliczoną ilość razy w prasie, we wspomnieniach osób, które przeżyły, w opracowaniach socjo- i psychologicznych. Do dnia dzisiejszego krąży wiele opinii i mitów, które wzajemnie się wykluczają. Dziennikarz, Dave Cullen, spędził 10 lat oddzielając ziarno od plewa i próbując znaleźć odpowiedź na dwa podstawowe pytania: jak i dlaczego do tego doszło? Oprócz analizy wypadków poprzedzających dzień 20 kwietnia 1999, oprócz szczegółowego opisu wydarzeń, które nastąpiły tego dnia, książka zawiera także wiele pobocznych historii z życia osób zaplątanych w tragedię w Columbine. Niektórym z nich nie dane było przeżyć.
"Columbine" Dave’a Cullena, oprócz tego że jest wielowarstwowym studium zbrodni i wiwisekcją psychiki morderców, ukazuje również heroiczną walkę o powrót do normalnego życia nie tylko osób rannych i okaleczonych, nie tylko rodzin ofiar, ale całej społeczności Columbine, która długo nie mogła się otrząsnąć z przeżytego szoku. Świetna książka, która uzmysławia ogrom dewastacji jaką wywołała akcja dwóch nieodpowiedzialnych, chorych na umyśle smarkaczy.
Jest czytatka: Tragedia w Columbine

CZERWIEC
Genialna przyjaciółka (Ferrante Elena) (Italy-Naples-2011); ocena: 5
Neapol, lata 50. ubiegłego stulecia. Historia dwóch dziewczynek wychowujących się w podmiejskiej, slumsowej dzielnicy. Ich przyjaźń tworzy wspólny front przeciwko dokuczliwym kolegom, dodaje odwagi w zetknięciu z brutalną rzeczywistością w domu i na ulicy, pomaga przyswoić prawdę o życiu w społeczności, w której porachunki między skłóconymi rodzinami załatwia się za pomocą pięści, mąż bije żonę na dzień dobry, a kobiece kłótnie kończą się wzajemnym wyrywaniem sobie włosów. Jedyną drogą ucieczki z tego padołu łez, nędzy i brutalnej przemocy jest edukacja. Obie dziewczynki są inteligentne, uczą się pilnie, rywalizując między sobą o lepsze wyniki i pochwały nauczycielki. Jednak nauka w szkołach powyżej podstawowej kosztuje i niewiele rodzin może sobie na to pozwolić...
Część pierwsza serii neapolitańskiej opisuje dzieciństwo i wczesną młodość Lili i Eleny, malując przy tym bogate tło kulturalne i społeczne południowych Włoch w latach powojennych.

Historia nowego nazwiska (Ferrante Elena) (Italy-Naples-2012); ocena 4,5
Część druga serii neapolitańskiej. Elena i Lila wchodzą w dorosłe życie. Ponieważ ich życiowe wybory znacznie się różnią - jedna wychodzi za mąż, druga kontynuuje naukę – ich ścieżki się rozchodzą. Powieść pisana jest z punktu widzenia Eleny i jak długo dziewczyny są w kontakcie, narracja jest sprawna, dramatyzm sytuacji widoczny, portrety obu bohaterek wyraźne. Problem zaczyna się, gdy Elena wyjeżdza na studia do Pizy. Od tego momentu historia jest streszczeniem zarówno jej czteroletniego pobytu na uczelni, nowych znajomości i romansów, jak i burzliwych wydarzeń z życia Lili. I chociaż dzieje się wiele, opisane jest to w skrócie i powierzchownie, czytelnik zostaje poinformowany, zamiast uczestniczyć w wydarzeniach. Lila, którą polubiłam w części pierwszej, za inteligencję i wolę samokształcenia, za upór i pasję z jaką traktowała wszystko, o co się w życiu otarła, łącznie z pracą w zakładzie szewskim ojca, ta sama Lila w części drugiej jest impulsywna, objętna na głos rozsądku i na losy innych, włącznie z najbliższą rodziną, a jedyną pasją w jej życiu jest dążenie do samozniszczenia. Postać Eleny też nie wzbudza sympatii. Jej romanse bez zaangażowania uczuciowego, jej – z jednej strony przerost ambicji, gdy wyobraża sobie, że zostanie wykładowcą na uniwersytecie i głęboki zawód, gdy dowiaduje się, że jedyną realną perspektywą jest praca nauczycielki w szkole średniej, (czyżby uważała, że ten zawód jest poniżej jej wartości?) – a z drugiej strony ciągłe niedowartościowywanie się, obawa że nigdy nie będzie pasować do wielkiego świata, że na zawsze przypisana jest do przedmieść Neapolu – to wszystko denerwuje, chciałoby się nią potrząsnąć, otworzyć jej oczy na to co osiągnęła. Pomimo wyraźnych mankamentów, powieść wciąga i na pewno będę kontynuować tę serię. Choć nie od razu. Głównie dlatego, że w biblitece jest długa kolejka do neapolitańskich powieści. A z drugiej strony, dobrze mi zrobi chwilowa przerwa od włoskich kłótni, zdrad, awantur i mężów damskich-bokserów.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 676
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: