Dodany: 23.02.2010 16:35|Autor: barbault

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Rzeczy nienasycone
Czcibor-Piotrowski Andrzej (Piotrowski Andrzej)

1 osoba poleca ten tekst.

Wariacje na temat (z) pamięci


Wydana w 1999 roku powieść Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego „Rzeczy nienasycone” była nie lada zaskoczeniem dla krytyki i czytelników. Sześćdziesięcioośmioletni wówczas autor, znany przede wszystkim jako poeta, stworzył bowiem dzieło niezwykle oryginalne i świeże. Czcibor-Piotrowski byłby jednak tylko jednym z wielu poetów, którymi po latach pisania wierszy owładnęła „pokusa prozy”*, gdyby nie fakt, że, choć napisał pełnokrwistą powieść, ani przez chwilę nie przestał być poetą.

„Rzeczy nienasycone” opowiadają historię chłopca wysiedlonego wraz z matką i bratem przez sowieckich okupantów z rodzinnego Lwowa i zesłanego w głąb ZSRR. Temat przedstawia się więc niezwykle poważnie. I choć wojna odciska swe tragiczne piętno na losach Andrzejka, którego ukochana matka umiera na tyfus, to nie – potraktowane przecież dość marginalnie – dramatyczne losy Polaków na Wschodzie, lecz niezliczone przygody erotyczne dziewięcioletniego (sic!) narratora-bohatera stały się głównym przedmiotem opisu autora. Tym, co odróżnia powieść Piotrowskiego od innych tego typu produkcji literackich, jest bowiem właśnie niezwykle oryginalne i, dodajmy, bardzo odważne potraktowanie tematu dziecięcego seksu. Każdy z krótkich rozdziałów, na które podzielona jest książka, rozsadzają tu opisy prawdziwie fantastycznych doświadczeń erotycznych bohatera. Przymiotnik „fantastyczny” jest w tym wypadku chyba najbardziej adekwatny, albowiem granica pomiędzy jawą, snem, marzeniem i fantazją jest tu wyraźnie zachwiana, by nie powiedzieć – zniesiona. Pod tym względem blisko „Rzeczom nienasyconym” do najświetniejszych dokonań prozatorskich Gabriela Garcíi Márqueza ze „Stoma latami samotności” na czele i zapewne żaden z wielbicieli twórczości kolumbijskiego noblisty nie poczuje się zawiedziony, sięgając po książkę Piotrowskiego.

Należy jednak pamiętać, iż przygody dziecięcego Casanovy nie robiłyby takiego wrażenia (choć przecież już sam fakt obdarzenia dziewięciolatka – noszącego poza tym imię i nazwisko autora – tak bogatym doświadczeniem erotycznym jest na swój sposób perwersyjny), gdyby nie prawdziwie hipnotyzujący język tej prozy. To bowiem właśnie językowo-stylistyczne ukształtowanie powieści uświadamia nam, że mamy do czynienia z dziełem poety. Seks jest tu jak najbardziej odległy od brutalnej dosłowności i turpistycznej dosadności – metafora goni metaforę, stylizacja stylizację. Raz zdaje nam się, że czytamy jakąś czarowną erotyczną baśń, innym zaś razem odnosimy wrażenie, iż wpadła nam w ręce powieść libertyńska rodem z osiemnastego wieku. Wszystko to napisane językiem niezwykle barwnym i wyszukanym, słowem – poetyckim.

„Rzeczy nienasycone” są jednak również swego rodzaju dokumentem obrazującym mechanizmy działania ludzkiej pamięci. Czytając powieść Piotrowskiego, odnosimy przecież nieustannie wrażenie, że, pomimo całej swej cudowności, jest to także książka w jakimś sensie wspomnieniowa, ufundowana na materiale biograficznym autora. Pojawiający się dwukrotnie obraz matki narratora wywołującej zdjęcia za pomocą „rozmaitych odczynników, kwasów i zasad”** jest tu bowiem jak gdyby metaforą pamięci, która, łącząc ze sobą szczątki wspomnień, fantazje i marzenia, próbuje odtworzyć „twarz” przeszłości. „Twarz” na zawsze utraconą. Choćby dla prześledzenia tego mechanizmu i poznania natury naszych wspomnień, które okazują się zawsze tylko wariacją na temat przeszłości, warto sięgnąć po książkę Piotrowskiego.



---
* Andrzej Czcibor-Piotrowski, „Rzeczy nienasycone”, wyd. W.A.B, Warszawa 1999, tekst z okładki.
** Tamże, s. 171.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2419
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: joanna.syrenka 27.02.2010 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydana w 1999 roku powieś... | barbault
Ja również polecam "Rzeczy nienasycone". Sięgnęłam kiedyś po tę lekturę przez czysty przypadek i zachwyciłam się niemal od pierwszej strony.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: