Dodany: 20.02.2010 19:27|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Nieśmiertelna potęga grafomanii


Dopiero co publicznie wyraziłam zdanie, że wobec cytowanego w czytatce Ysobeth nha Ana "Klanu nieśmiertelnych" niczym jest osławiona "Trędowata". Tak się akurat złożyło, że szukając w zeszłym tygodniu hippicznego fragmentu do kontrkonkursu dla Marylka, wypożyczyłam sobie owo dzieło, dziś liczące sobie już ponad sto lat, i postanowiłam sobie zeń wypisać parę co smakowitszych kawałków. Zebrało się ich tyle, że chyba będę zmuszona odwołać wyrażoną powyżej opinię... Oto garstka dowodów na to, że potęga grafomanii najwyraźniej jest nieśmiertelna (darujcie brak cudzysłowów w cytatach - musiałabym jeszcze długo tkwić przy klawiaturze, a przecież zaraz Małysz wyjdzie na skocznię!) :

Znał „papę Prątnickiego”, a ten w mętach społecznych miał pewne zastosowanie.

Oczów ordynata nie widział, gdyż były spuszczone na papiery (…).

Księżna, wysoka i szczupła, o klasycznym profilu wielkiej damy, arystokratyczne piętno miała jak wszczepione. Uwydatniało się ono w każdym rysie, w ruchu, nawet w fałdach ciężkiej czarnej sukni.

Przy każdym nakryciu leżały wiązanki kwiatów. Kwiaty rozrzucone po stole nadawały mu wygląd majowy.

Szatan namiętności zapalał go, a biały czysty duch owiewał Stefcię iluzją, jakiej nawet jego demon rozedrzeć nie śmiał.

Różnorodność wrażeń przebijała w muzyce wyraźnie.

Prątnicki strzepnął palcami w sposób przypominający karczmę (…).

Na twarzy widniała głęboka myśl w połączeniu z odrobiną nudy (…).

Widziała eleganckie jego buty z ostrogami, opinające prawdziwie arystokratyczne stopy i drażniły ją w dziwny sposób.

(…), ogromne sztuki jeleni z lasem rogów na głowach sunęły poważnie, bez obawy; (…). Ze wszystkich kępin trawy, z krzaków sypały się zające; szare kuropatwy, wystraszone gwarem, wzlatywały w górę z właściwym furknięciem.

Był jednym z tych magnatów, którzy, nie nosząc swojego majestatu przed sobą, mają go bezwiednie w sobie. (…) On, jeśli dał się unieść chwili zbyt popędliwie, za to potem przeprowadzał ją przez wszystkie tory swych filozoficznych, etycznych i estetycznych poglądów (…).

Wszyscy wiedzieli, że odmowa hrabianki nastąpiła z jego przyczyny - nie bezpośrednio, lecz w nawiasach.

Pani Idalia razem z pogodą była słoneczna.

Etykieta znikła, kryjąc się w bogatych oponach i rzeźbach ścian. (kilkadziesiąt wersów dalej, na zakończenie sceny) Etykieta wypełzła na widownię.

Stangret i lokaj w pysznej liberii wyglądali typowo.

Miała w sobie pewien niepokój, aby nie być odczutą, i te obawy w połączeniu z rozpromienieniem oczu nadawały jej wygląd podniecony i śliczny.

Pierś hrabiny falowała gorączkowo, po ciele jej przelatywały płomienie. Gibkim ruchem odwróciła do ordynata głowę i biust, i świecąc zębami, śmiała się ciągle.

Michorowskiemu zmysły wypełzły na usta. Oczy mrużyły się satyrycznie, ale nozdrza zaczęły wachlować prędkim tempem.

Brylanty na palcach błysnęły obfitą zawieją kolorów.

Szyję powyginał klasycznie, oczy pełne i inteligentne w wyrazie gorzały jak pochodnie, kręcił się, bił kopytami ziemię, chrapiąc w sposób znamionujący wyborną rasę.

Mieszały się razem lisy i zające, przetykane gęsto aksamitną sierścią kozłów, których głowy ładnie podparte wysuwały pysznie rogi.

Czar uderzył w harfę ich uczuć, kwiaty swe wonne, zawrotnie cudne rzucił na ich twarze.

Zaraz inny duch powiał.

Usposobienie rozgoryczonej pary hrabiowskiej zdawało się rozsadzać karetę.

Tłoczyły ją uczucia i paliły ogniem.

Jego oczy były granatowe, fale przelatywały mu przez twarz. (…) On cisnął jej ręce w dłoniach, siłą oczu wdzierając się w głąb jej duszy. Stał poważny z męskim dreszczem rozkoszy (…).

Blady zimowy świt, wpełzający przez okna, uwypuklał zbolałą grupę, nad którą zawisła groza.

Zachodziło wiele przeróżnych kolizji w jego dzisiejszej istocie, dziwna abstrakcja w myślach i uczuciach.

Słońce zaszło, w bibliotece zapanował mrok, szare macki włóczyły się mętnie po oszklonych szafach, wciskały się w każdy kąt, potęgując ciemności.

Waldemar pozostał jak wbity w ziemię.

(…) wlepiła oczy w jasny, drgający promień, co jak rakieta wypadł z okna i szerokim pasem przerżnął pokój, rozświetlając delikatne pyły. Oczy Stefci pomimo łzawej mętni gorzały. Buchała z nich szalona miłością dusza, obudzony a palący żar młodej natury. Na ustach jej zakrzepły ból zmalał; rozchylał je teraz dziki krzyk wewnętrznej nawałnicy. Wrzała w niej męka i krew rozkipiała, bijąca ogniem na twarz. (…) Pożoga olbrzymich uczuć zatrzęsła istotą Stefci, waląc w mózg niezwykłą potęgą, płomieniem, niosąc z rozpędem huraganu gorące zarzewia do jej żył. (…) Stefcia wyjęczała rozdzierającą serce skargę (…).

Rój ogrodników z nożycami w rękach robił istne spustoszenie. Ogrodnik układał kwiaty odpowiednio.

Uroczystość wiała z jej słów (…).

Szczęście jak złote promyki tysiącami iskierek sypało na nich.

Zęby mu błyszczały, charczenie wychodziło z jego piersi.

- Waldy - wionęło cichutko z jej ust.

Do pokoju zaczęły wpełzać mętne włókienka szarej godziny. Przez otwarte okno dochodził monotonny huk latających gromadnie chrabąszczy i obijanie się owadów o ściany domu.

Cały hufiec niebieski z szelestem sfrunął w powodzi jaskrawych pasm na bujną brzozę, gdzie sygnalizował ptaszek.

(…) lekko rozchylone usta zachowały barwę kaliny jakby się krew skrzepła w nich.

Z niebywałą siłą szarpnął drzwi, otworzył, wpadł do pokoju i zatoczył się jak martwy z przerażenia.

Podobieństwo rysów owiewał wyraz przede wszystkim duchowy.

(Helena Mniszkówna, „Trędowata”, Wydawnictwo Ex Libris, Galeria Polskiej Książki, Chicago-Warszawa 1999).


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5814
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 19
Użytkownik: Lenia 20.02.2010 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
To jest świetne. :-D
Brzmi, jakby ktoś niewprawnie (dosłownie) tłumaczył z obcego języka.
Użytkownik: Czajka 22.02.2010 02:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Trzeba mieć prawdziwy talent, żeby tak pisać. Oczy ordynata mnie urzekły w papierach i uderzyły w harfę moich zachwytów. :))
Dzięki,
Czajka owiana duchowym wyrazem.
Użytkownik: Anna 46 22.02.2010 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
No, pięęęęęękne to jest! :-D

Pozwolisz, że dam z tego linkę do "Moich spotkań z Trędowatą"?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 23.02.2010 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No, pięęęęęękne to jest! ... | Anna 46
No pewnie!
Użytkownik: paren 22.02.2010 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję Ci za chwile szczerego śmiechu. Zdążyłam przeczytać jeszcze przed Małyszem, ale nie zdążyłam się dopisać. :-)

I ja skomentowałam wspomniany przez Ciebie "Klan nieśmiertelnych", ale ja swojej opinii chyba nie odwołam, bowiem oba te "utwory" powodują, że chce się płakać, ale tam z rozpaczy, a tu ze śmiechu. To już wolę śmiech przez łzy...
Pozdrawiam! :-)
Użytkownik: misiabela 22.02.2010 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
O matko, gibkim ruchem odwróciłam głowę i biust, i świecąc zębami, śmiałam się ciągle, aż nozdrza zaczęły wachlować mi prędkim tempem!
Użytkownik: Marylek 22.02.2010 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
A ja bym chciała wiedzieć, bo takie to urwane, a może było gdzieś wyjaśnione później: jakim kodem sygnalizował ptaszek?
Użytkownik: Anna 46 22.02.2010 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja bym chciała wiedzieć... | Marylek
Ja myślę, że miał takie małe flażeczki w łapkach i flagowym leciał...
Użytkownik: Marylek 22.02.2010 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja myślę, że miał takie m... | Anna 46
A wiesz, ze to było moje pierwsze skojarzenie? Też go z tymi flagami widzę! Ale skrzydełkami je trzyma... :D
Użytkownik: janmamut 22.02.2010 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja myślę, że miał takie m... | Anna 46
Eee, tam: flażeczki... Flaszeczki! Przynajmniej zgodnie z wytycznymi Rady Języka Polskawego. Skoro teraz forma pochodna od wataha to już nie watadze ani wataże, tylko watasze, to oczywiście zdrobnienie od flaga to flaszka.
Użytkownik: Anna 46 23.02.2010 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Eee, tam: flażeczki... Fl... | janmamut
:-D
Użytkownik: Czajka 23.02.2010 02:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja bym chciała wiedzieć... | Marylek
Skutecznym na pewno, skoro cały hufiec niebieskie trafił na brzozę. I na pewno flagi trzymał w skrzydełkach, chyba że siedział i nóżki miał wolne.
Albo może palił fajkę i dymnym sygnalizował. :))
Użytkownik: Marylek 23.02.2010 08:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Skutecznym na pewno, skor... | Czajka
Dymnym tak, ale jakby to był Feniks, na przykład. Ale czy Feniksa można by nazwać "ptaszkiem"? Chociaż, jak taki malutki, świeżo odrodzony... Ale wtedy robi ci on jeszcze dym, czy chwilowo nie? Och, ileż tu możliwości! :D
Użytkownik: Anna 46 23.02.2010 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Skutecznym na pewno, skor... | Czajka
Nie, dym wykluczony! Przecież "zaraz inny duch powiał" i sygnał by zakłócił i nie powiem, gdzie i jak by ów hufiec wylądował.
Hej, hej! Przecież tam nie ma nic o gatunku ptaszka, to mógł być dyżurny dzięciołek i alfabetem Morse'a stukał. W końcu stukanie to też sygnalizacja, nie? Chociaż... nie wiem... hufiec mógł nie słyszeć... przez ten "monotonny huk latających gromadnie chrabąszczy i obijanie się owadów o ściany domu".
Dobra, zostajemy przy chorągiewkach w skrzydłeczkach.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 23.02.2010 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, dym wykluczony! Prze... | Anna 46
Nawet jak nie dzięciołek, to i ćwierkać mógł Morse'm: "pi-pi-pi, piiii-piiiii-piiiii, pi-pi-pi"...
Użytkownik: Marylek 23.02.2010 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet jak nie dzięciołek,... | dot59Opiekun BiblioNETki
(ROTFL)
Tylko się jąkać nie mógł przy tym ćwierkaniu.
Pi-p-pi-p-pi-pi-piiii! A z flażeczkami mógł i jąkający sygnalizować.

A czemu Twój od razu ćwierka o ratunek, hę?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.02.2010 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: (ROTFL) Tylko się jąkać ... | Marylek
No bo gdyby hufiec niebieski na czas nie zleciał na brzozę, toby jeszcze dusza Stefci gdzieś przepadła i co?
Użytkownik: sowa 23.02.2010 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Zęby mu błyszczały, charczenie wychodziło z jego piersi": to jakby żywcem o mnie, kiedy czytam co sugestywniejsze teksty w Poczekalni. Niechybnie Mniszkównę owiał duch wieszczy i przeczuła, przeczuła pisarka nasza!...

Myślałam, że już mnie te codzienne lektury moje konieczne uodporniły, ale nie - potęga pióra Mniszkówny wyrwała z mego sowiego gardziołka zawieję dźwięków, całkiem jak z tych brylantów zawieję kolorów, omatko, całkiem już nie pamiętałam, jakie to ucieszne - o wiele śmieszniejsze niż parodia uczyniona przez Magdalenę Samozwaniec.
Użytkownik: sowa 23.02.2010 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero co publicznie wyr... | dot59Opiekun BiblioNETki
O, a to równie dobrze mogłoby być o Waldemarze:
"Szyję powyginał klasycznie, oczy pełne i inteligentne w wyrazie gorzały jak pochodnie, kręcił się, bił kopytami ziemię, chrapiąc w sposób znamionujący wyborną rasę".
A Stefcia w takiej sytuacji powinna się do niego odwrócić gibkim ruchem, świecąc biustem :-).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: