Idea piękna
Dwa tysiące czterysta lat temu, w Atenach, w domu Agatona, zbiera się grupka mężczyzn na tytułową ucztę. Po kolacji bawią się słowem. Żartują, przekomarzają się - jak to zwykle bywa, gdy puchar z winem trzyma się w dłoni. Pada propozycja, aby każdy z nich słowem pochwalił Erosa, boga miłości.
Pierwsze pochwały są tylko wstępem, a właściwa uczta zaczyna się od mowy Arystofanesa. To w jego usta Platon włożył te sławne słowa:
„A jeśli kiedy taki czy jakikolwiek inny człowiek przypadkiem znajdzie swą drugą połowę, wtedy nagle dziwny na nich czar jakiś pada...”
Żart komediopisarza zamieniony w urokliwą opowieść o genezie ludzkiego pragnienia obdarowywania się miłością. O duchowej tożsamości kochających się ludzi. Bo miłość, jak pisze Platon, to dążenie do uzupełnienia siebie, do całości.
Zadziwiająca jest trwałość owoców myśli ludzkiej. Idei. Dwadzieścia cztery wieki minęły, a ich trwałość potwierdza każdy pragnący kochać, marząc o tym wyjątkowym ciał i dusz zespoleniu, które nazywamy miłością.
Mowa Agatona jest finezyjna, lekka i powabna - jak Eros właśnie. Bo przecież „w nim jest wykwintny wdzięk, w nim źródło powabów pieściwych, on rozkosznego rozemdlenia bóg”.
Ostatni zabiera głos mistrz i przyjaciel Platona, Sokrates, a czyni to tak, że sława tej uczty trwa do dzisiaj.
Eros to tworzenie w pięknie. To miłość tego, co piękne. Zaczynając od tych stwierdzeń, Sokrates snuje swoją opowieść o drogach miłości. Od kochania pięknych ludzi począwszy, stopniowo ucząc się dostrzegać piękno i miłość w dziełach ludzkiego umysłu, nienasycony, u kresu drogi dostrzeże to, co Grecy cenili najbardziej: owoc intelektualnego oglądu. Ideę piękna. Jedyną, niezmienną, cudowną. Stanie się bogom podobny, bo tylko im dane jest obcowanie z doskonałością, do której wiodą ścieżki naszego życia.
„A cóż myślisz, gdyby komu było dane zobaczyć piękno samo w sobie, nieskalane, czyste (...), co myślisz, czyby mógł jeszcze wtedy marne życie pędzić człowiek, który aż tam patrzy i to widzi? (...)”.
A więc człowiecza droga do szczytów intelektualnych uniesień, do doskonałości, jest drogą piękna i miłości, a jej patronem jest Eros!
W "Uczcie" mowy wygłaszane są językiem zwykłym, codziennym, bez naukowego nadęcia; dialogi takie, jakich można spodziewać się na przyjęciu z alkoholem; radosna atmosfera wśród ludzi, którzy spotkali się dla zabawy. A później, bez zmiany nastroju, kunszt Platona unosi słuchaczy wysoko ponad chmury, by razem przeżywać intelektualną przygodę.
Po lekturze "Uczty" wiemy, że o filozofii mówić i pisać można jasno i prosto. Także pięknie i porywająco. Że filozofię, a więc umiłowanie mądrości, można w naturalny sposób łączyć z ludzkim dążeniem do miłości i piękna.
Lekkość i naturalność wypowiedzi w "Uczcie" słyszy się doskonale, czytając jej przekład dokonany przez Aleksandra Krawczuka. Nie mogę odmówić sobie przyjemności przepisania fragmentu wypowiedzi Sokratesa w jego tłumaczeniu.
"Kiedy młodego człowieka olśni blask owego skarbu, jakim jest piękno nauki, nie będzie już marnym i małostkowym niewolnikiem uczucia do jednej tylko osoby. Zwróci się ku pełnemu morzu piękna i patrząc na nie będzie tworzył słowa i myśli wspaniałe, zrodzone z nienasyconego pragnienia mądrości. Stanie się dzięki usilnej pracy nad sobą tak silny i tak wielki, że nagle ujrzy coś cudownego - piękno wiecznie trwające. To, które nie powstaje i nie ginie, nie rośnie i nie doznaje uszczerbku. I nie jest ono z tej strony piękne, a z tamtej szpetne, i nie jest raz piękne, a raz nijakie, ani też w stosunku do tego piękne, a do tamtego brzydkie, ani też piękne dla jednych oczu, dla innych zaś niemiłe. I nie ukaże się ono jako oblicze, ani też jako coś cielesnego, ani jako słowo, ani jako wiedza, ani jako coś bytującego w czymś innym na ziemi lub na niebie. Będzie to piękno samo w sobie, jedno i wieczne, a wszystko, co piękne, w nim uczestniczy. Lecz podczas gdy tamte wtórne piękna powstają i przemijają, to nigdy niczego nie traci i nie ubożeje, żadna też nie zachodzi w nim zmiana.
Dopiero wtedy warto żyć człowiekowi, gdy patrzy wprost w piękno najwyższe. Jeśli ujrzy je ktokolwiek, nie będzie porównywał ani do złota, ani do szat wspaniałych, ani do urodziwych ludzi. Dziś, kiedy widzisz ty lub tobie podobni coś ładnego, od razu szalejecie. Gotowiście nie jeść i nie pić, byle tylko być przy kimś, kto was oczarował. Ale cóż byście uczynili, ujrzawszy piękno samo w sobie, czyste i nieskazitelne, nie splamione niczym obcym? Czy sądzisz, że ktoś, komu byłoby dane je widzieć, mógłby jeszcze żyć marnie, bez celu, nie wiadomo po co? Taki ktoś stałby się ulubieńcem bogów i - jeśli dostępne to człowiekowi - istotą nieśmiertelną".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.