Ajschylos i wielka poezja
Trzech było wielkich tragediopisarzy greckich: Ajschylos, Sofokles i Eurypides, a autor "Agamemnona" był pierwszym, który uczynił tragedię grecką doskonałą. Czarującą nas do dzisiaj, mimo upływu tysiącleci.
Młodość Ajschylosa to okres wojen z Persją: Maratonu i Salaminy, w których to bitwach brał udział. Właśnie udział w maratońskiej potrzebie, a więc obronę wolności Hellady, uważał za szczególny powód do dumy, bo z musu będąc żołnierzem, z przekonania był gorącym zwolennikiem demokracji, tego nieśmiertelnego cudu wymyślonego przez Greków.
Był także poetą. Jednym z największych poetów Europy.
U schyłku swoich lat napisał "Oresteję", jedyną w pełni zachowaną do naszych czasów antyczną trylogię tragiczną, wystawioną w roku 458 przed naszą erą, a przedstawiającą tragiczne losy królewskiego rodu Atrydów: Agamemnona, jego żony Klitajmestry i ich syna Orestesa.
Akcja pierwszej tragedii trylogii dzieje się w dniu powrotu do domu tytułowego Agamemnona spod Troi, gdzie był głównodowodzącym wojsk greckich, ale gdyby opowiadać ab ovo, należałoby cofnąć się o dziesięć lat, do tych dni, gdy gotowa do wypłynięcia w kierunku Troi flota grecka długo czekała na pomyślne wiatry. Wtedy to Agamemnon, nie chcąc rezygnować z wyprawy, żądny chwały wojennej, złożył córkę bogom w ofierze przebłagalnej. Jej matka, Klitajmestra, obiecała sobie i cieniom córki zemstę.
Zwycięski dzień powrotu spod Troi stał się dla jej męża dniem ostatecznej klęski. Zabiła go Klitajmestra, zamieniwszy miłość do córki w zapiekłą nienawiść do jej zabójcy. Śmiercią zapłaciła za śmierć.
Taka jest treść tej tragedii, a była ona znana każdemu ówczesnemu widzowi.
Grecy nie dla poznania treści mitu chodzili do teatru, ale dla rozkoszowania się widowiskiem, które składało się z ruchu, dźwięku i słowa. Nam zostały tylko słowa, a i te w tłumaczeniu, które zawsze ujmuje wartości poezji. Jeśli ten jeden, zniekształcony element greckiej sztuki ma takie oddziaływanie na czytelników, można tylko zazdrościć starożytnym.
Czytamy:
Z dawnam już te zapasy obmyślała skrycie,
długom na nie czekała - i otom zwycięska!
Tu stoję, gdziem zadała cios! Spełnione dzieło.
A jakem go zgładziła, powiem - i niczego
nie zaprę się. Szeroki, długi płaszcz, zatratę
pysznie tkaną, jak wielką sieć na jego ciało
zarzucam, że ni uciec, ni odeprzeć ciosu
nie zdoła. I uderzam go dwakroć... Dwa razy
krzyknął - i legł bez siły. A gdy legł, uderzam
trzeci raz - dar dziękczynny dla onego Zeusa
podziemnego, co w zmarłych panuje krainie...
Padł i ducha przez usta szeroko otwarte
wyrzygnął z krwi strumieniem. Bryznęła krew świeża
z taką mocą, że czarnym zrosiła mię deszczem.
A jam poczuła rozkosz, niby rola orna,
gdy w niej ziarno kiełkuje, a z nieba Zeusowe
poleją się potoki...
Czyż nie czuje się nienawiści kipiącej w tych słowach Klitajmestry? Jakiejś przewrotnej, szaleńczej satysfakcji z powodu dokonania morderstwa? Ona jest w tych słowach. Żywa i działająca.
W tekście tragedii wyraźnie słyszany jest politeizm autora. Ajschylos, jak każdy wierzący w wielobóstwo, a byli nimi wszyscy starożytni Grecy, personifikuje abstrakcje.
Własne skarby ci zbrzydną,
własne szczęście obmierznie,
jeśliś strącił zuchwale w proch
święte Prawdy ołtarze.
Cała moc tych słów staje się dla nas słyszalna i zrozumiała (także urokliwa - pewnie dlatego, że poprzez długie obcowanie z Grekami można stać się ukrytym politeistą), jeśli pamięta się o tym, iż dla Ajschylosa i jemu współczesnych, słowa te nie były przenośnią, bo mówił o Dike, bogini prawdy i sprawiedliwości. Te słowa - obok wielu innych - to także wyraz wiary autora w sprawiedliwość boską, którą i w sercach mamy wypisaną.
Milczy noc -
Nie śpisz: czuwa pamięć win,
Kroplą drąży serca rdzeń...
Wspaniały jest Ajschylos, gdy czyni z Heleny, przyczyny wojny trojańskiej, złowrogie w swym powabie narzędzie nieprzeniknionych sił przeznaczenia.
Skąd to imię? Czyjże, czyj
Zabrzmiał nim wyroczni głos
Po raz pierwszy? Może ktoś
ciemnych dróg
przeznaczenia świadom, ktoś
oczom niewidzialny rzekł
pierwszy: „Helena”?... Krwawy spór,
jęk w tym imieniu, śmierć, pożoga!
Ludziom, korabiom, grodom na zgubę
Cienkie rozchyla, wiotkie zasłony,
Izby porzuca wonne - i płynie...
Ajschylos.
Miłość i nienawiść, wierność i zdrada, pokora i pycha. Wiara w niezmienne prawidła sprawiedliwości boskiej i rozpaczliwy krzyk zaprzeczenia bogom.
Ajschylos i wielka poezja.
Prawdą jest, że piękno trwa tylko chwilę i jest bezbronne, jednakże w jakimś innym wymiarze świata, a może inaczej pojmowane, piękno jest wieczne. Czas się go nie ima. Tak jest z tymi słowami, napisanymi dwa i pół tysiąca lat temu przez Ateńczyka. Te słowa trwają i trwać będą po kres czasu, bo wiecznotrwałość zapewnią im ci, którzy wzruszą się nad nimi.
Nad ich pięknem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.