"Małe życie" – wielka powieść?
autor: Izabela Osiadacz
„Male życie” Hanyi Yanagihary to zdecydowanie jedna z najbardziej wyczekiwanych powieści tego roku. Obszerna, ponad 800- stronicowa opowieść o losach czwórki przyjaciół na przestrzeni kilkudziesięciu lat, nazwana „najgłośniejszą amerykańską powieścią 2015 roku”, jest z pewnością najszerzej komentowaną książką w ostatnim czasie.
Studium traumy i przyjaźni
„Małe życie” już w momencie publikacji wzbudziło wielkie emocje. Szereg znakomitych recenzji w prasie, a także nominacje do najważniejszych nagród literackich – powieść Hanyi Yanagihary znalazła się chociażby na krótkiej liście nagrody Bookera. Rzadko też zdarza się, aby książka była tak szeroko dyskutowana – negatywna recenzja Daniela Mendelsohna na łamach „The New York Review of Books”[1] wywołała poruszenie. Na tekst Mendelsohna odpowiedział w otwartym liście sam wydawca Yanagihary[2]. Powieść ukazuje się właśnie w Polsce i warto podkreślić, że polskie tłumaczenie jest drugim na świecie po krajach anglosaskich. To zdecydowanie jedna z najważniejszych premier tego roku.
Historia współczesna, ale jakby zawieszona w bezczasowości. Nowy Jork, środowisko artystów, aktorów i prawników. Willem, Malcolm, JB i Jude – poznajemy ich w wieku dwudziestu lat, by prześledzić losy każdego z nich na przestrzeni kilku dekad. Yanagihara początkowo opisuje całą grupę przyjaciół, poświęcając pojedyncze rozdziały każdemu z bohaterów. Z biegiem czasu na plan pierwszy wysuwa się Jude St. Francis – prawnik o tajemniczej, traumatycznej przeszłości. Wokół niego rozgrywa się cały dramat, lecz także wielkie misterium miłości i przyjaźni.
Skupiając się na postaci Jude'a, autorka rezygnuje z poczwórnego bildungsromanu, jednak nie można jej zarzucić braku zainteresowania innymi postaciami. Choć Malcolm i JB usuwają się w cień, do Jude'a dołącza Willem, a także para nowych bohaterów – Harold i Julia (adopcyjni rodzice Jude'a).
Inspirację dla Yanagihary z pewnością mogła stanowić „Grupa” Mary McCarthy. Wielkim przedsięwzięciem byłoby skomponowanie takiej powieści, gdzie historia każdego z czwórki bohaterów stanowiłaby odrębną całość. Jednak pisarka w centrum umieściła Jude'a, w którym ogniskują się wszystkie najważniejsze tematy „Małego życia” – trauma, cierpienie, rola przyjaźni i miłości, a także pytanie o sens życia osoby, która doświadczyła i doświadcza ogromnego bólu. Nie wydaje się, by Yanagihara grała na emocjach odbiorcy, choć w wywiadach przyznaje, że w trakcie pracy nad powieścią zastanawiała się z wydawcą, „ile czytelnik jest w stanie znieść”. Pewien szantaż emocjonalny kryje się raczej w samych relacjach bohaterów, ich intensywnych przyjaźniach i związkach, indywidualnych problemach i rozterkach.
Głosy krytyki dotyczą warstwy literackiej, która w przypadku historii przedstawionych w „Małym życiu” schodzi na dalszy plan. Jednak to, że autorka nie stawia na stylistyczne efekty, niecodzienne rozwiązania formalne – narracja jest niemal zupełnie „przezroczysta” – stanowi zaletę tej pozycji. Wydaje się, że stawką jest tutaj nie literackość, lecz autentyczność.
Dzięki emocjonalnemu i niezwykle realistycznemu sportretowaniu bohaterów powieść staje się niezwykle ludzka. W jej przypadku można uwierzyć w terapeutyczną, wyzwalającą rolę literatury. Literatury dosięgającej życia, a nie będącej opowieścią o papierowych postaciach, których losy oglądamy z bezpiecznej, lecz także nieemocjonalnej perspektywy. „Małe życie” porusza, ale nie szokuje, jest lekturą dojmującą, ale raczej nie epatuje cierpieniem. Mimo że nagromadzenie bolesnych doświadczeń wzbudza wątpliwości, pozostaje jednak w granicach psychologicznego prawdopodobieństwa.
Autorka nie boi się stawiać niewygodnych pytań – jak uszanować prawo drugiego człowieka do tajemnicy, jak poradzić sobie z traumatyczną przeszłością, czy dzięki miłości i przyjaźni jesteśmy w stanie uratować bliską nam osobę? W niewygodnej sytuacji stawia także czytelnika – „Małe życie” zmusza do przyjęcia emocjonalnego modelu lektury, nie sposób pozostać wobec niego obojętnym.
Yanagihara portretuje ludzi z krwi i kości, a przede wszystkim świetnie pisze o skomplikowanych relacjach. Rzadko zdarza się, by literaccy bohaterowie wzbudzali aż tyle emocji, w przypadku „Małego życia” można powiedzieć, że w pamięci wielu czytelników pozostaną oni na dłużej. Zastanawiające jest, jak wielkie poruszenie wywołuje ta powieść. Brigid Delaney na łamach „Guardiana”[3] pisze o społecznym, a może raczej społecznościowym, zasięgu „Małego życia” – to zwykli czytelnicy dzielą się swoimi wrażeniami na Twitterze i innych portalach. Powieść o cierpieniu i traumie czy współczesna historia o wielkiej miłości i prawdziwej przyjaźni?
„Wielkie cierpienie nie gwarantuje jeszcze wielkiej literatury”[4] pisała Justyna Sobolewska na łamach „Polityki”. Jednak Hanya Yanagihara zaproponowała nam powieść, w której cierpienie zostaje odkupione przyjaźnią i poświęceniem. „Cierpliwość, Upór, Miłość”: tak swój stosunek do Jude'a podsumował najbliższy mu przyjaciel, Willem. W przypadku „Małego życia” warto uwierzyć w zbawczą moc literatury.
---
[1] Daniel Mendelsohn, „A Striptease Among Pals”, „The New York Review of Books” 03.12.2015 (wersja internetowa).
[2] Gerald Howard, reply by Daniel Mendelsohn, "Too Hard…To Take", „The New York Review of Books” 17.12.2015 (wersja internetowa).
[3] Brigid Delaney, „Hanya Yanagihara »A Little Life«: why everyone should read this modern-day classic”, „The Guardian” 20.01.2016 (wersja internetowa).
[4] Justyna Sobolewska, „Głębokie cięcie”, „Polityka” 26.04. 2016 (wersja internetowa).
Autor: Hanya Yanagihara
Tytuł: Małe życie
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: W.A.B, 2016
Liczba stron: 816
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.