Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Trzydziesta pierwsza
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 560
Przeczytana przeze mnie: Luty 2016
Oceniona przeze mnie na: 5
Trzydziesta pierwsza (
Puzyńska Katarzyna)
Miałam fazę na Puzyńską. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, czytać tak bez przerwy jednego autora. No, ale o ile „Motylek” mnie zachwycił i dałam 6, „Więcej czerwieni” zaskoczyło mnie zakończeniem, o tyle już nieco się męczyłam czytając „trzydziestą pierwszą”.
W Lipowie nastaje zimowy czas. W kościele słychać kolędy, wszędzie pachnie igliwiem, mieszkańcy szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie trzy rzeczy:
Po pierwsze z więzienia – po piętnastu latach odsiadki – wychodzi podpalacz, przez którego zginął ojciec Daniela Podgórskiego. Po drugie: do Lipowa przyjeżdża rodzeństwo ze Szwecji, które grozi jednemu z mieszkańców wsi, a po trzecie dzień przed wigilią ginie w płomieniach mężczyzna (brat mordercy)…
Czy te sprawy są ze sobą powiązane? Kto i dlaczego zabił? Czy tajemniczy badacz sekt, Jerzy Grala, przyjechał tylko po to, żeby prowadzić swoje naukowe eskapady?
Bohaterowie, jak zawsze, są świetnie wykreowani. Jednak czegoś mi tym razem zabrakło. Ja pominę fakt, że powtarzanie co drugie zdanie stopnia policjanta jest nużące i nie wiem, czy to jest kwestia autorki, czy kwestia korekty, ale naprawdę można to zastąpić innym słowem, choćby „mężczyzna”, „policjant”, „brunet”(jeśli mówimy o brunecie oczywiście).
To, co wydarzyło się między Emilią i Danielem dawno temu też mnie nie zaskoczyło, a i „tajemnica”, którą ukrywała Strzałkowska była nieco naciągana.
Jedyny plus to taki, że morderca mnie zaskoczył. To znaczy odkrycie tego, kto nim jest.
Dlatego dałam piątkę. Należała się.
Chociaż zakończenie (mam na myśli sprawę dzieci) lekko serialowe, ale w kryminałach czasami to nieuniknione.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.